W 2014 roku tajemniczy obiekt wpadł do oceanu tuż u wybrzeży Papui Nowej Gwinei. Zebrane wówczas dane wskazywały, że meteoryt może być obiektem międzygwiezdnym. Jeśli to prawda, byłby to dopiero trzeci taki obiekt znany naukowcom i jedyny dostępny na Ziemi.
Układ Słoneczny nie jest systemem zamkniętym i czasami przelatują przez niego różne obiekty, w tym z innych systemów planetarnych. Pierwszym zarejestrowanym obiektem międzygwiezdnym była planetoida `Oumuamua. Została zauważona w październiku 2017 roku. Odkrycie to było historycznym wydarzeniem. Po raz pierwszy ludzkość zaobserwowała międzygwiezdnego gościa w Układzie Słonecznym. Pod koniec sierpnia 2019 roku astronom-amator wykrył drugiego znanego nam gościa spoza naszego systemu planetarnego – kometę 2l/Borysow. Teraz naukowcy polują na obiekt, który w 2014 roku wpadł do oceanu u wybrzeży Papui Nowej Gwinei. Mają przesłanki, że mógł on również pochodzić spoza Układu Słonecznego.
Rozpoczęcie podmorskiej ekspedycji w celu jego odnalezienia jest bardzo ryzykowne, ale potencjalne zyski dla nauki mogłyby być ogromne. Kandydata na obiekt międzygwiezdny nazwano CNEOS 2014-01-08. Mierzy on około pół metra szerokości, a jego potencjalnie międzygwiezdne pochodzenie zostało po raz pierwszy rozpoznane przez studenta Amira Siraja i profesora Harvardu Aviego Loeba. Korzystając z danych o trajektorii obiektu, Siraj i Loeb doszli do wniosku, że może on pochodzić spoza naszego Układu Słonecznego ze względu na jego niezwykle dużą prędkość.
Z opisem badań można zapoznać się w bazie pre-printów ArXiv.org (DOI: arXiv:2208.00092v2).
Jest jednak pewien haczyk. Dane użyte do pomiaru uderzenia obiektu w Ziemię pochodziły z satelity szpiegowskiego Departamentu Obrony USA, zaprojektowanego do monitorowania ziemskich działań wojskowych. W związku z tym dokładne wartości ewentualnych błędów pomiaru są pilnie strzeżoną tajemnicą. Amerykańskie wojsko niechętnie ujawnia możliwości swojego sprzętu.
Bez tych szczegółów duża część społeczności naukowej pozostaje niechętna oficjalnej klasyfikacji CNEOS 2014-01-08 jako obiektu międzygwiezdnego. Jednak twierdzenia obu badaczy zostały wzmocnione w kwietniu 2022 r. Główny naukowiec Dowództwa Operacji Kosmicznych Sił Zbrojnych USA Joel Mozer, dokonał przeglądu tajnych danych, i „potwierdził, że oszacowanie prędkości zgłoszone NASA jest wystarczająco dokładne, aby wskazać trajektorię międzygwiezdną”.
Na razie naukowa klasyfikacja CNEOS 2014-01-08 pozostaje w zawieszeniu. Ale oświadczenie Mozera wystarczyło, by przekonać Siraja i Loeba o międzygwiezdnym pochodzeniu obiektu. Teraz badacze chcą go odnaleźć.
Duża część meteorytu spłonęła podczas wejścia w ziemską atmosferę, prawdopodobnie pozostawiając po sobie jedynie fragmenty, rozrzucone na dnie oceanu. Dostępne dane pozwalają jednak zawęzić obszar poszukiwań do kwadratu o bokach 10 km.
Naukowcy planują skorzystać z ogromnego, mocnego magnesu opuszczanego ze statku na linie do dna morskiego, by przeszukać obszar, gdzie ich zdaniem znajdują się fragmenty kosmicznej skały. - Większość meteorytów zawiera wystarczającą ilość żelaza, aby „przykleić” się do magnesu, którego planujemy użyć podczas wyprawy oceanicznej – powiedział Siraj.
W zeszłorocznym wywiadzie dla „Universe Today” Loeb wyjaśnił, że takie poszukiwania mogłyby zaoferować „możliwość faktycznego położenia rąk na tej relikwii i zorientowania się, czy jest ona naturalna, czy jest to skała, czy też może być sztuczna”.
Loeb w ostatnich latach głośno mówił o tym, że obiekty międzygwiezdne takie jak CNEOS 2014-01-08, 'Oumuamua czy 2l/Borysow mogą być sztucznymi obiektami stworzonymi przez pozaziemską inteligencję.
Jednak takie twierdzenia wywołały krytykę ze strony niektórych jego kolegów ze środowiska naukowego. W przypadku CNEOS 2014-01-08, Loeb nie posuwa się jednak do sugerowania, że jest to artefakt obcych. W najnowszej pracy Loeb i Siraj podkreślają, że meteor wcale nie musi dać dowodu na istnienie inteligentnego życia poza Ziemią.
Nawet jeśli jest to tylko skała - co jest najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem - powie nam wiele o składzie materii poza naszym Układem Słonecznym, a to już samo w sobie byłoby cennym odkryciem.
Źródło: Live Science, Science Alert