Dodano: 31 marca 2017r.

Porozumienie paryskie wisi na włosku? Donald Trump stawia na węgiel

Prezydent USA Donald Trump podpisał dekret niezależności energetycznej, który cofa w znacznej części regulacje wprowadzone przez Baracka Obamę, mające na celu ochronę środowiska oraz ograniczenie emisji dwutlenku węgla.

Donald Trump

 

Donald Trump w obecności kilkunastu górników podpisał dekret znoszący ograniczenia w wydobyciu węgla w USA i produkcji energii na nim opartej. – Moja administracja kładzie kres wojnie z węglem – powiedział prezydent USA po podpisaniu dokumentu. Podkreślił jednocześnie, że produkowana energia będzie „czysta”, a władze dołożą wszelkich starań, by chronić środowisko.

Obecnie w sektorze górniczym w Stanach Zjednoczonych zatrudnionych jest około 75 tysięcy pracowników. Tymczasem branża związana z „zieloną” energią oraz biopaliwami zatrudnia 650 tysięcy ludzi.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję ze strony koalicji 23 stanów oraz organizacji ekologicznych, które zapowiedziały walkę przeciwko dekretowi w sądach. W oświadczeniu nazwały prezydenta Trumpa „zagrożeniem dla zdrowia publicznego”

Podpisany dekret nakazuje Agencji Ochrony Środowiska przegląd Planu Czystej Energii, podpisanego przez Obamę na rzecz zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych z sektora energetycznego, który jest największym emitentem gazów cieplarnianych w kraju. - Żadne pojedyncze rozporządzenie nie zagraża naszym górnikom, pracownikom energetycznym i przedsiębiorstwom bardziej niż ten miażdżący atak na amerykański przemysł – stwierdził po podpisaniu dokumentu o planie Obamy.

Dodał też, że ten dekret rozpocznie „rewolucję energetyczną” w USA, która spowoduje większą konkurencyjność węgla wobec odnawialnych źródeł energii. Przy okazji zwiększy niezależność energetyczną Stanów Zjednoczonych.

Decyzja prezydenta USA spowoduje większą emisję dwutlenku węgla do atmosfery, który według większości naukowców przyczynia się do zmian klimatycznych.

Dekret Trumpa, jak zaznaczają ekolodzy, jest pierwszym krokiem do anulowania porozumienia paryskiego. W grudniu 2015 roku w Paryżu 195 krajów świata zgodziło się przyjąć i wdrożyć porozumienie o ograniczeniu zmian klimatycznych. To pierwsze takie porozumienie w historii przyjęte przez tak duże grono. Do tego przez największych trucicieli na naszej planecie – USA, Chiny oraz Indie. Ogólne postanowienie mówi, o zredukowaniu emisji gazów cieplarnianych oraz utrzymaniu wzrostu globalnej temperatury (bo zatrzymać się nie da) na znacznie niższym poziomie niż 2 st. Celsjusza.

Trump jeszcze w kampanii wyborczej zasłynął z wypowiedzi negujących zmiany klimatu podczas kampanii prezydenckiej w USA. Najbardziej znana to ta, w której mówił, że „zmiany klimatu to oszustwo wykreowane przez Chiny, by zmniejszyć konkurencyjność amerykańskiego przemysłu”.

Porozumienie paryskie nie zostało anulowane, ale administracja Trumpa ma mu się bacznie przyglądnąć. Niebawem ma zostać podjęta decyzja w tej sprawie. Ekolodzy zauważają, że administracja Trumpa wcale nie musi zrywać porozumienia paryskiego, ale może ignorować jego postanowienia. Może także szukać ewentualnych sojuszników, by razem odstąpić od postanowień z Paryża.

 

Źródło: Wprost, Huffington Post, fot. C.C.2.0./Gage Skidmore