Wystrzelona w 1977 roku sonda Voyager 2 znajduje się obecnie ponad 20 miliardów kilometrów od Ziemi. Wykorzystuje pięć instrumentów naukowych do badania przestrzeni międzygwiezdnej. Jednak czas sondy dobiega końca. Zresztą jej misja, jak i misja bliźniaczej sondy Voyager 1, trwa znacznie dłużej, niż zakładano. Teraz specjaliści z NASA znaleźli sposób, by po raz kolejny przedłużyć funkcjonowanie sondy o kilka lat.
Nie ma chyba słynniejszych sond kosmicznych niż bliźniacze próbniki Voyager. I z pewnością takich, które dotarłyby tak daleko. Jednak czas wysłanych w podróż w 1977 roku sond dobiega końca. Zresztą ich misja i tak trwa znacznie dłużej, niż zakładano. Teraz specjaliści z NASA znaleźli sposób, by po raz kolejny przedłużyć czas trwania misji jednego z próbników. Chodzi o Voyagera 2.
W roku 1977, w odstępie miesiąca, w przestrzeń kosmiczną wysłane zostały słynne sondy Voyager 1 i 2. Pierwotnie miały jedynie przelecieć w pobliżu Jowisza i Saturna, a czas trwania ich misji został zaplanowany na zaledwie cztery lata.
Ponieważ istniały ku temu możliwości, misja Voyagerów była stale przedłużana. Najpierw ich kolejnym celem stały się Uran i Neptun. A następnie postanowiono przekroczyć granicę. Dosłownie, ponieważ Voyagery miały dotrzeć do heliosfery – i poza nią. Heliosfera jest szczególnie ważna dla życia na Ziemi, ponieważ dzięki obecnemu w niej polu magnetycznemu jesteśmy chronieni przed niebezpiecznym promieniowaniem kosmicznym. Dzięki misji Voyagerów dowiedzieliśmy się wiele o właściwościach tego obszaru.
Misja Voyagerów trwa już od ponad 45 lat. Sondy dotarły dalej, niż jakikolwiek inny wytworzony przez człowieka obiekt. Obecnie znajdują się aż ponad 22 i 20 miliardów kilometrów od Ziemi. Jednak oczywiste było, że w końcu pojawi się problem, który może nieodwracalnie tę misję zakończyć: problem z zasilaniem. Obie sondy są zasilane przez generatory, które konwertują ciepło z rozpadającego się plutonu na energię elektryczną. Jednakże to źródło energii zaczyna się wyczerpywać. Konieczne zatem stało się stopniowe wyłączenie niektórych podzespołów, aby obniżyć zużycie energii.
Aby przedłużyć funkcjonowanie sondy Voyager 2 konieczne było znalezienie jakiegoś nietypowego rozwiązania. I na taki właśnie pomysł wpadli inżynierowie NASA. Polega ono po części na zhakowaniu systemów Voyagera 2. Otóż obie sondy są wyposażone w dodatkowe mechanizmy bezpieczeństwa, które miałyby się uruchomić w sytuacji, gdyby wystąpiły np. zaburzenia w postaci wahań napięcia. I właśnie do tych zasobów energetycznych inżynierom NASA udało się dostać i przekierować zmagazynowaną w nich moc do podstawowych systemów sondy.
Rozwiązanie to ma oczywiście wadę, ponieważ instrumenty Voyagera 2 będą teraz bardziej narażone na ewentualne wahania napięcia. Jednakże w obecnej sytuacji w porównaniu do całkowitego wyłączenia, takie ryzyko jest do zaakceptowania. Dzięki temu możliwe bowiem stanie się wydłużenie czasu pracy instrumentów naukowych sondy. NASA już od kilku tygodni monitoruje Voyagera 2 i wszystko wskazuje na to, że to rozwiązanie rzeczywiście działa. I to na tyle, że brane jest również pod uwagę zastosowanie go również w odniesieniu do Voyagera 1. Ta sonda dysponuje jednak póki co większymi rezerwami energii, ponieważ doszło do awarii jednego z jej instrumentów. Niemniej jednak wszystko wskazuje na to, że misja Voyagerów będzie nadal trwać.
Źródło i fot.: NASA