W nocy z soboty na niedzielę maksimum aktywności osiągnie rój Perseidów. To jeden z najintensywniejszych i najbardziej widowiskowych rojów meteorów. W tym roku zapowiadają się dobre warunki do obserwacji „spadających gwiazd”.
Ścieżka naszej planety wokół Słońca prowadzi nas przez część Układu Słonecznego zaśmieconą szczątkami komety 109P/Swift-Tuttle. To jej pozostałości tworzą rój Perseidów, który jest uważany za najbardziej widowiskowy z tego typu zjawisk. To ze względu na dużą liczbę „spadających gwiazd”, jak i przyjazne, letnie temperatury podczas trwania spektaklu.
Rój Perseidów
Perseidy to jeden z najaktywniejszych i najbardziej widowiskowych rojów meteorów. Można go oglądać już od około połowy lipca. Deszcz meteorów będzie widoczny prawie do końca sierpnia, ale maksimum roju przypada na noc z 12 na 13 sierpnia. Dni poprzedzające i następujące po maksimum także obfitują w „spadające gwiazdy”.
Rój ten znany jest ludzkości od starożytności. W 1862 roku dwóch astronomów — Lewis Swift i Horace Tuttle — niezależnie odkryło masywną kometę bliską Ziemi, znaną obecnie jako kometa 109P/Swift-Tuttle. Kilka lat później inny astronom zdał sobie sprawę, że to właśnie ta kometa wytworzyła rój Perseidów.
Kometa 109P/Swift-Tuttle to duży obiekt. Okrąża Słońce co 133 lata. Za każdy razem, gdy zbliży się do Słońca, zrzuca z siebie część materii – lodowe jądro paruje pod wpływem ciepła tworząc za sobą długi warkocz. Kometa była ostatnio widziana w pobliżu Ziemi w 1992 roku i nie będzie widoczna aż do 2125 roku.
Jak twierdzi NASA, jest to największy znany obiekt, który wielokrotnie przelatywał obok Ziemi. Kometa znajduje się na ścieżce przecinającej orbitę naszej planety, co potencjalnie zagraża kosmiczną kolizją z Ziemią lub Księżycem. Jednak według obliczeń astronomów nie ma się czego obawiać, gdyż nie nastąpi to w obecnym tysiącleciu.
Jądro komety 109P/Swift-Tuttle ma około 26 kilometrów szerokości. Dla porównania, asteroida Chicxulub, która uderzyła w Ziemię 65 milionów lat temu i doprowadziła do wyginięcia dinozaurów, mierzyła zaledwie 12 km średnicy.
Deszcz meteorów
Gdy Ziemia przedziera się przez ogon gruzu zrzuconego przez kometę, te malutkie lodowe i skaliste kawałeczki, przebijają się przez naszą atmosferę, rozgrzewają się do ponad 1650 stopni Celsjusza i przemykają po niebie z szaleńczą prędkością.
W ubiegłym roku maksimum aktywności roju Perseidów zbiegło się z pełnią Księżyca, co utrudniło obserwacje. W tym roku Srebrny Glob nie powinien przeszkadzać i będzie można zobaczyć nawet te słabsze meteory.
Wszystko, czego potrzeba do podziwiania Perseidów, to bezchmurne niebo, brak zanieczyszczenia świetlnego, czyli najlepiej dobre miejsce do obserwacji poza miastem oraz odrobina cierpliwości. Nawet nie trzeba patrzeć w żadnym konkretnym kierunku, meteory będą widoczne na całym niebie. Nie trzeba też żadnych przyrządów do obserwacji, meteory widać gołym okiem.
Rój meteorów wydaje się nadlatywać z kierunku gwiazdozbioru Perseusza. Z dobrego, słabo oświetlonego miejsca, będzie można zobaczyć 50-80 „spadających gwiazd” w ciągu godziny, pędzących po niebie w różnych kierunkach. Podczas najaktywniejszych lat można było zobaczyć nawet 150 meteorów w ciągu godziny.
„Spadające gwiazdy” to tzw. meteoroidy, czyli okruchy skalne wchodzące w ziemską atmosferę z dużą prędkością (około 60 kilometrów na sekundę). Te kawałki gruzu nagrzewają się w wyniku tarcia z powietrzem i zwykle bardzo szybko ulegają zniszczeniu na wysokościach powyżej 80 km. Gdy się spalają w atmosferze i pozostawiają za sobą długie smugi światła, nazywane są meteorami. Jeśli kawałek skały jest duży, nie spłonie całkiem i uderzy w powierzchnię, to wtedy mówimy o meteorycie.
Fot. Allan Trow Dark Sk yWales /CC BY 4.0