W tym tygodniu planowany jest start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX z kapsułą załogową Crew Dragon i dwoma astronautami na pokładzie. Będzie to wydarzenie przełomowe, które rozpocznie nową erę w podróżach w kosmos. Pierwszy raz w historii to firma prywatna wyniesie ludzi na orbitę. Będzie to także pierwszy od dziewięciu lat start rakiety z załogą z amerykańskiej ziemi.
Start rakiety skonstruowanej w firmie Elona Muska planowany jest na środę na godz. 22:33 czasu polskiego. Może on jednak zostać przełożony, jeśli warunki pogodowe będą niekorzystne. Kolejne okno startowe to sobota 30 maja.
Wystrzelenie rakiety jest wyjątkowe z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze to nie NASA odpowiada za wysłanie astronautów. Amerykańska Agencja Kosmiczna kupiła w firmie SpaceX usługę nazywaną „taxi”. Będzie to zatem pierwszy załogowy, komercyjny lot w kosmos „zakupiony” przez NASA.
Drugim powodem wyjątkowości przedsięwzięcia jest samo miejsce wystrzelenia rakiety. Od 2011 roku, kiedy zamknięto program wahadłowców kosmicznych, astronauci z USA dostawali się na orbitę za pomocą rosyjskich rakiet Sojuz wystrzeliwanych z terytorium Kazachstanu. Po 9 latach oczekiwania Amerykanie znów polecą w przestrzeń kosmiczną startując z centrum kosmicznego im. Kennedy’ego na Florydzie.
Wśród osób oglądających start rakiety znajdzie się prezydent USA Donald Trump, który mimo trwającej epidemii dał zielone światło dla całej operacji. Na orbitę polecą dwaj astronauci Robert Behnken (49 lat), i Douglas Hurley (53 lata). Obaj są weteranami podróży kosmicznych. Hurley był pilotem, który dziewięć lat temu pilotował wahadłowiec Atlantis podczas jego ostatniej misji. W minioną sobotę odbyły się ostatnie próby przed startem.
SpaceX ratuje honor Amerykanów
Ostatni załogowy lot w kosmos z Centrum im. Kennedy’ego na Florydzie miał miejsce w 2011 roku. Potem administracja Baraka Obamy zdecydowała o zamknięciu programu wahadłowców kosmicznych ze względu na oszałamiające koszty: 200 miliardów dolarów za 135 lotów oraz dwa śmiertelne wypadki w czasie ich użytkowania. Ostatni lot wahadłowca Atlantis miał miejsce 21 lipca 2011 roku.
Barack Obama dążył do komercjalizacji lotów kosmicznych i wejścia w branżę sektora prywatnego. Jednak Donald Trump środowy start postrzega jako symbol własnej, nowej strategii umacniania amerykańskiej dominacji w przestrzeni kosmicznej. Wpisuje się w nią także utworzenie Sił Kosmicznych oraz plany powrotu ludzi na księżyc do 2024 r.
Po 2011 roku astronauci NASA dostawali się na orbitę i Międzynarodową Stację Kosmiczną w rosyjskiej rakiecie Sojuz. Partnerstwo kosmiczne zdołało przetrwać napięcia polityczne między Waszyngtonem a Moskwą, jednak wielu Amerykanów czuło się upokorzonych taką sytuacją. Od początku zakładano, że porozumienie z Rosją miało być tylko tymczasowe.
Po zamknięciu programu wahadłowców NASA powierzyła dwóm prywatnym firmom – lotniczemu gigantowi Boeingowi i SpaceX – zadanie zaprojektowania i zbudowania kapsuł, które zastąpiłyby wahadłowce. Od 2011 roku NASA przyznała SpaceX ponad 3 miliardy dolarów w kontraktach na budowę statku kosmicznego.
Dziewiętnaście godzin po starcie amerykańscy astronauci zadokują w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, gdzie czekają na nich dwaj Rosjanie i Amerykanin.
W ciągu 22 lat od wystrzelenia pierwszych komponentów międzynarodowej stacji kosmicznej na orbitę, tylko statki kosmiczne opracowane przez NASA i rosyjską agencję kosmiczną przewoziły tam załogi.
Nie tylko Elon Musk i SpaceX
– To prawdziwy sukces – mówił AFP wykładowca Uniwersytetu Stanforda Scott Hubbard, były dyrektor Centrum NASA w Silicon Valley. – Ale był też ogromny sceptycyzm, szczególnie w firmach z dużym doświadczeniem jak Lockheed Martin, czy Boeing, – dodał ekspert, wspominając początki SpaceX.
Przygotowania do startu trwały pięć lat dłużej niż planowano, ale nawet z opóźnieniami SpaceX pokonał Boeinga. Testowy lot Boeinga na Starlinerze nie powiódł się z powodu poważnych problemów z oprogramowaniem i będzie musiał zostać powtórzony. SpaceX prześcignął konkurencję dzięki swojej tańszej rakiecie Falcon 9, której główny człon wraca na ziemię lądując pionowo najczęściej na barce na Atlantyku.
Od 2012 roku na zlecenie NASA SpaceX dostarcza różne ładunki na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pierwsza załogowa misja jest kluczowa dla Waszyngtonu, ponieważ uniezależni kraj od Rosjan oraz spowoduje rozwój dalszych komercyjnych projektów związanych z lotami w kosmos.
– Wyobrażamy sobie dzień w przyszłości, w którym mamy tuzin stacji kosmicznych na niskiej orbicie ziemskiej. Wszystkie obsługiwane przez przemysł komercyjny – mówił szef NASA Jim Bridenstine.
Musk chce nawet więcej. Planuje budowę statku kosmicznego, który okrążałby Księżyc i mógł dotrzeć na Marsa, czyniąc z ludzkości „gatunek wieloplanetarny”.
Komentatorzy podkreślają, że start rakiety to triumfalny dzień dla USA, które wkraczają w nowy etap eksploracji kosmosu. Do tej pory tylko rządy USA, Rosji i Chin były w stanie realizować załogowe programy kosmiczne. Teraz amerykański biznes przejmuje inicjatywę. – To ważny moment, nie tylko dla USA, ale dla wszystkich innych państw zaangażowanych w projekt Międzynarodowej Stacji Kosmicznej – ocenił Frank De Winne z Europejskiej Agencji Kosmicznej. W jego ocenie teraz liczba osób pracujących na ISS może się zwiększyć nawet do 7.
Nad własnymi projektami dotyczącymi przestrzeni kosmicznej pracują również takie firmy jak Blue Origin – założona przez dyrektora generalnego Amazon Jeffa Bezosa, Virgin Orbit – założona przez Richarda Bransona, oraz kilka innych. – Podróże kosmiczne powinny stać się tańsze, ponieważ te różne firmy konkurują ze sobą. Wiele osób było sceptycznie nastawionych do Muska i jego pomysłów. Jednak teraz miliarder ma szansę przejść do historii jako prezes pierwszej prywatnej firmy, która wysłała ludzi w kosmos – ocenił De Winne.