Astronomowie od dziesięcioleci spekulowali na temat obłoków pyłu mających znajdować się w punktach Lagrange’a. Jako pierwszy ich istnienie zasugerował polski astronom Kazimierz Kordylewski w 1961 roku. Teraz ich obecność potwierdzili węgierscy naukowcy.
Księżyce Kordylewskiego – dwie tajemnicze chmury pyłowe uwięzione pomiędzy konkurującymi polami grawitacyjnymi Ziemi i Księżyca – zostały po raz pierwszy zaobserwowane w 1956 roku. Zauważył je Kazimierz Kordylewski w obserwatorium na Kasprowym Wierchu, stąd nazwa obłoków. Pięć lat później udało się wykonać pierwsze fotografie obłoków, ale trudności związane z ich obserwacją sprawiły, że wielu naukowców wątpiło w ich istnienie.
Nowe, dwustopniowe badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Eötvösa Loránda na Węgrzech potwierdzają ich istnienie. Badanie te zostały opublikowane na łamach „Monthly Notices of Royal Astronomical Society” (Część I, Część II).
– Księżyce Kordylewskiego są dwoma najtrudniejszymi obiektami do odnalezienia i choć znajdują się tak blisko Ziemi, w tej samej odległości co Księżyc, są przeważnie pomijane przez astronomów. Intrygujące jest to, że nasza planeta ma zakurzone pseudo-satelity na orbicie tuż obok Księżyca – powiedziała Judit Slíz-Balogh, pierwsza autorka publikacji.
Księżyce Kordylewskiego znajdują się w punktach libracyjnych około 400 tysięcy kilometrów od Ziemi. Układ Ziemia-Księżyc ma pięć punktów libracyjnych, nazywanych także punktami Lagrange’a, w których siły grawitacyjne zachowują względną pozycję umieszczonych tam obiektów.
Dwa z nich – L4 i L5 – tworzą równoboczny trójkąt z Ziemią i Księżycem i poruszają się wokół Ziemi, gdy Księżyc porusza się wzdłuż swojej orbity. Nie są one całkiem stabilne, wpływa na nie przyciągnie grawitacyjne Słońca.
Węgierscy badacze modelowali księżyce pyłowe Kordylewskiego, aby ocenić, w jaki sposób powstają i jak można je wykryć. Wykonali prawie dwa miliony symulacji. „Według naszych symulacji komputerowych, księżyce Kordylewskiego mają ciągle zmieniający się, pulsujący i wirujący kształt. Struktura i gęstość chmury nie jest stała” – napisali naukowcy w publikacji.
Ale przede wszystkim naukowcy chcieli je zobaczyć. By to ułatwić zamierzali skorzystać z różnych filtrów polaryzacyjnych, które przekazują światło o określonym kierunku drgań, podobnym do występującego w niektórych rodzajach okularów przeciwsłonecznych. Światło rozproszone lub odbite jest zawsze mniej lub bardziej spolaryzowane, w zależności od kąta rozproszenia lub odbicia.
Uzbrojeni w liniowo polaryzujący systemem filtrów przymocowany do obiektywu kamery i detektora CCD, skierowali teleskopy w prywatnym obserwatorium Slíz-Balogh na Węgrzech w kierunku punku L5 – tam, gdzie powinna znaleźć się pyłowa chmura.
Uzyskane przez nich wyniki potwierdzają istnienie księżyców Kordylewskiego. Wykonane obrazy pokazują spolaryzowane światło odbite od pyłu, rozciągające się poza polem widzenia obiektywu kamery. Obserwowany wzór odpowiada przewidywaniom tej samej grupy badaczy z wcześniejszej pracy i jest zgodny z obserwacjami wykonanymi przez Kordylewskiego sześć dekad temu.
Punkty L4 i L5 są postrzegane jako potencjalne miejsca dla sond kosmicznych oraz jako stacje transferowe dla misji eksplorujących daleki Układ Słoneczny. Istnieją również propozycje dotyczące przechowywania zanieczyszczeń w dwóch punktach. Teraz naukowcy będą musieli sprawdzić, czy pył tam znajdujący się nie stanowi zagrożenie dla sprzętu.
Źródło: Royal Astronomical Society, fot. J. Slíz-Balogh