Załogowa kapsuła Starliner, która w czerwcu zadokowała do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wróciła na Ziemię, ale bez załogi. Powrót astronautów kapsułą Starliner został uznany za zbyt ryzykowny, dlatego wrócą oni statkiem Crew Dragon, ale dopiero w lutym.
5 czerwca zbudowany i zaprojektowany przez inżynierów z Boeinga statek Starliner z amerykańskimi astronautami na pokładzie wystartował w podróż na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pobyt w kosmosie miał potrwać około tygodnia, ale z powodów problemów technicznych został przedłużony. Był to pierwszy start kapsuły z załogą, który miał udowodnić, że Starliner jest bezpiecznym sposobem transportu astronautów na stację kosmiczną i z powrotem. Nie udowodnił.
Na Międzynarodową Stację Kosmiczną na pokładzie Starlinera udali się Barry Wilmore i Sunita Williams. Astronauci powinni byli wrócić Starlinerem na Ziemię w czerwcu, tydzień po starcie. Jednak awaria silników i wyciek helu spowodowały zmianę planów. Wrócą oni dopiero w lutym na pokładzie statku kosmicznego Crew Dragon należącego do SpaceX. Tym samym ich tygodniowy pobyt w kosmosie przeciągnie się do ośmiu miesięcy.
NASA ostatecznie zdecydowała, że powrót astronautów na Ziemię Starlinerem jest zbyt ryzykowny. Dlatego kapsuła wróciła bez załogi, wioząc jedynie stary sprzęt se stacji. Kapsuła wylądowała w sobotę rano czasu polskiego na pustyni w Nowym Meksyku. Wydaje się, że powrót kapsuły odbył się bez większych problemów. Lot powrotny trwał sześć godzin. Statek wszedł w atmosferę z prędkością około 27 400 km/h. Około 45 minut później rozłożył swoje spadochrony, aby spowolnić opadanie. Tuż przed lądowaniem nadmuchał zestaw poduszek powietrznych, po czym osiadł na piaskach pustyni.
Po powrocie Starlinera rzecznik NASA powiedział, że jest zadowolony z udanego lądowania, ale życzyłby sobie, aby wszystko przebiegło zgodnie z pierwotnym planem.
Po zamknięciu programu wahadłowców w 2011 roku NASA powierzyła dwóm prywatnym firmom - lotniczemu gigantowi Boeingowi i SpaceX - zadanie zaprojektowania i zbudowania kapsuł, które zastąpiłyby wahadłowce, w ramach Commercial Crew Program. Agencja dążyła do komercjalizacji lotów kosmicznych i zaktywizowania sektora prywatnego.
Po 2011 roku astronauci NASA dostawali się na orbitę i Międzynarodową Stację Kosmiczną za pomocą rosyjskich Sojuzów, ale od początku zakładano, że porozumienie z Rosją miało być tylko tymczasowe i należy opracować własne rozwiązanie. Ze wsparciem finansowym (kontrakt Boeinga był wart 4,2 mld USD, a SpaceX 2,6 mld USD) z Commercial Crew Program powstały dwie kapsuły. SpaceX zbudował Crew Dragon, a Boeing Starlinera. Crew Dragon od 2020 roku z powodzeniem lata w przestrzeń kosmiczną, ale jego konkurent ma spore problemy.
Pierwotny plan zakładał pierwszy lot testowy Starlinera z załogą jeszcze w 2017 roku. Ale debiut opóźnił się o kilka lat i miał miejsce początkiem czerwca 2024 roku. Wcześniej statek był testowany w lotach bezzałogowych. Podczas misji demonstracyjnej w 2019 roku kapsuła załogowa weszła na złą orbitę. To spowodowało odwołanie dokowania do ISS i przedwczesne zakończenie misji. Dopiero podczas drugiego lotu testowego w 2022 roku, po naprawieniu problemów technicznych, Starliner zadokował do ISS.
W trakcie rozwoju projekt nękały nieustanne usterki. W różnych próbach a to nie zadziałał system spadochronowy albo przewody lub zawory sprawiały psikusa. Były również problemy z wyciekiem helu. Wystąpiły jeszcze przed startem i miały też miejsce już podczas pobytu w przestrzeni kosmicznej. W trakcie 25-godzinnego lotu do ISS inżynierowie odkryli kilka oddzielnych wycieków helu w układzie napędowym Starlinera. System dostarczania helu nie działał tak, jak został zaprojektowany. Podczas dokowania do ISS wystąpił również problem z silnikami. Pięć z nich nie zadziałało.
Mimo problemów NASA nie skreśla kapsuły Boeinga, choć awarie z pewnością wpłyną na reputację firmy. Starliner zostanie teraz wysłany do Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie w celu kontroli. Inżynierowie z NASA dokonają przeglądu wszystkich danych związanych z misją i spróbują ustalić, co poszło nie tak.
Źródło: BBC, NASA, The Guardian, fot. NASA