Dodano: 18 stycznia 2019r.

Przemysł spożywczy niszczy planetę. Zostaniemy zmuszeni do zmiany diety?

Sposób, w jaki ludzkość produkuje pożywienie musi zmienić się radykalnie. W innym przypadku milionom osób grozi przedwczesna śmierć, a naszą planetę mogą spotkać katastrofalne i nieodwracalne szkody – wynika z badań opublikowanych w czasopiśmie „The Lancet”.

Krowy - hodowla przemysłowa

 

Aby osiągnąć postulowane przez badaczy cele należy dokonać potężnych zmian w diecie ludzi na całym globie. Ludzkość powinna jeść dwa razy mniej cukru i czerwonego mięsa oraz dwa razy więcej warzyw, owoców i orzechów. Takie wnioski płynął z badań przeprowadzonych przez blisko czterdziestu naukowców z całego świata.

- Sytuacja jest katastrofalna – uważa prof. Tim Lang z Uniwersytetu w Londynie, który był jednym z pomysłodawców badań. Obecnie niemal miliard ludzi głoduje, a dwa kolejne miliardy odżywiają się w nieodpowiedni sposób, co prowadzi do epidemii otyłości, chorób serca i cukrzycy.

Niezdrowa dieta powoduje każdego roku przedwczesną śmierć blisko 11 milionów ludzi. Jednocześnie przemysł spożywczy stał się największym trucicielem na świecie. To on produkuje najwięcej gazów cieplarnianych, niszczy ekosystemy, jest przyczyną groźnych wykwitów alg oraz wykorzystuje 70 procent zasobów świeżej wody pitnej.

 

- Aby była jakakolwiek szansa na wyżywienie 10 miliardów ludzi w 2050 roku (…) musimy przejść na zdrowszą dietę, ograniczyć bezmyślne zużywanie wody, skończyć z marnowaniem żywności i zainwestować w technologie, które pomogą zmniejszyć szkodliwy wpływ ludzi na środowisko naturalne – przekonuje współautor badań, Johan Rockstrom z Uniwersytetu Poczdamskiego. – To wykonalne, ale wiąże się z globalną rewolucją w rolnictwie – dodaje.

Warunkiem „wielkiej transformacji żywnościowej” proponowanej przez naukowców jest wprowadzenie zrównoważonej diety, w której będziemy zjadać 2500 kalorii dziennie. - Nie twierdzimy, że każdy musi jeść to samo – mówi Lang. – Ale w krajach wysoko rozwiniętych oznacza to ograniczenie spożycia mięsa i produktów mlecznych oraz zwiększenie udziału warzyw i owoców w diecie – dodaje.

Dieta zaproponowana przez naukowców pozwala na zjedzenie ok. 7 gramów czerwonego mięsa dziennie. Typowy hamburger waży ok. 125-150 gramów. Dla bogatych i szybko rozwijających się krajów oznaczałoby to drastyczny spadek spożycia mięsa. Naukowcy szacują że jadłoby się go nawet 10 razy mniej! Wołowina jest jednym z głównych winowajców. Hodowle uwalniają do atmosfery tony metanu wytwarzanego przez zwierzęta. Ze względu na rosnące zapotrzebowanie na mięso wycina się też lasy absorbujące dwutlenek węgla z atmosfery.

- Wiemy że dla klimatu zabójczy jest węgiel – mówi Rockstrom. - W przypadku rolnictwa takim „węglem” są właśnie hodowle – dodaje. Dlaczego? Bo potrzeba przynajmniej pięciu kilogramów paszy, aby wyprodukować kilogram mięsa. Produkcja jest też nieefektywna, bo 30 proc. zwierzęcia przeznaczonego na rzeź jest wyrzucana jako odpad.

Aby powstrzymać zmiany klimatyczne powinniśmy też ograniczyć spożycie mleka i produktów mlecznych do ok. 250 gramów dziennie (czyli mniej więcej jednej szklanki mleka). Nie powinniśmy też jeść więcej, niż dwóch jajek na tydzień. Jednocześnie ludzie powinni podwoić ilość spożywanych roślin strączkowych (groch, soczewica), warzyw, owoców oraz orzechów.

- Nie możemy nadal żywić populacji kosztem zachwiania równowagi zasobów naszej planety – twierdzi redaktor naczelny „The Lancet” Richard Horton. – Po raz pierwszy w historii jesteśmy tak mocno niezsynchronizowani z naturą – dodaje.

Raport opublikowany w „The Lancet” spotkał się z krytyką ze strony przedstawicieli przemysłu spożywczego oraz niektórych ekspertów.

– Badania przedstawiają ekstremalne zagrożenia, aby przykuć uwagę ludzi. Jednak przy zalecaniu zmian w diecie powinniśmy być bardziej ostrożni – mówi Alexander Anton, sekretarz Europejskiego Stowarzyszenia Przetwórców Mleka.

- Spodziewaliśmy się ataków – przekonuje Lang. – Ale te same firmy, które teraz nie chcą przyjąć do wiadomości wyników naszych badań, nie będą miały przyszłości jeśli się nie zaadaptują. Pytanie brzmi: czy zmiana przyjdzie w wyniku kryzysu, czy zaczniemy się do niej adaptować już teraz? – dodaje.

 

Źródło: Phys.org/AFP, fot. PxHere