Dodano: 05 lipca 2022r.

Niektóre wirusy sprawiają, że jesteśmy bardziej atrakcyjni dla komarów

Naukowcy zidentyfikowali dwa wirusy wywołujące choroby tropikalne, które mogą wykorzystać zapach ciała gospodarzy na swoją korzyść. W badaniach na gryzoniach oba wirusy zmieniały zapach myszy, by uczynić je bardziej apetycznymi dla komarów.

Niektóre wirusy sprawiają, że jesteśmy bardziej atrakcyjni dla komarów

 

Co roku mamy z nimi do czynienia. Komary to najbardziej śmiercionośne zwierzę na świecie. Ponad milion zgonów rocznie przypisuje się chorobom przenoszonym przez te owady. Ale czy jest możliwe, aby same te choroby dodatkowo „zachęcały” komary do tego, by „pobierały” wirusy i je roznosiły?

Groźne choroby przenoszone przez komary

W pierwszej chwili zapewne pomyślimy o malarii. Ale istnieją też i inne groźne choroby wirusowe, którym również komary mogą służyć za środek transportu. Pierwszą z nich jest dobrze znana nam już denga. Występuje ona – i jest rozprzestrzeniania przez komary – głównie w strefie tropikalnej a czasem nawet i subtropikalnej. W tym ostatnim kontekście pojawia się m.in. w południowo-wschodnich Stanach Zjednoczonych. Co roku stwierdza się ponad 50 milionów przypadków zachorowań na dengę. Niestety choroba ta jest również odpowiedzialna za około 20 tys. zgonów rocznie. Jej główne objawy to gorączka, wysypka, a czasem krwotoki. Zresztą z tego też powodu i o tej chorobie mówi się jako o gorączce krwotocznej.

Kolejna taka groźna choroba, o której głośno było w ciągu kilku ostatnich lat to gorączka Zika. Należy ona zresztą do tej samej grupy, jak wspomniana denga. Zika może nie jest odpowiedzialna za tak wiele poważnych przypadków zachorowań wśród dorosłych, ale znane są przypadki, w których dzieci zarażonych kobiet urodziły się ze znacznymi wadami wrodzonymi. Takie skutki miała chociażby epidemia tej choroby, jaka miała miejsce w Ameryce Południowej.

Do tej samej grupy należy więcej chorób, jak chociażby żółta gorączka oraz groźna gorączka Zachodniego Nilu. Wirusy powodujące te wszystkie choroby potrzebują jednego: nośnika. I niekończących się infekcji w kolejnych żywych organizmach. Wyeliminowanie któregokolwiek z tych elementów przerywa cykl i prowadzi do końca epidemii. Tak stało się np. w roku 1793, kiedy to w Filadelfii mróz zabił wszystkie przenoszące wirus żółtej gorączki komary.

Wirusy zwiększają swoje szanse na przetrwanie

Co wirusy mogą zrobić, aby zwiększyć swoje szanse i rozprzestrzenić się wśród jeszcze większej liczby organizmów? Jak się okazuje, mogą przyciągnąć komary do tych już zainfekowanych. Wydaje się, że szczególnie „dobre” stały się w tym wirusy odpowiedzialne za dengę i Zikę. Otóż skóra czy to zwierząt, czy też ludzi zainfekowanych tymi wirusami jest bardziej „atrakcyjna” dla komarów, w większym stopniu je przyciąga. Efekt: więcej pobranych wraz z krwią wirusów do późniejszego rozprzestrzenienia.

Jak to się dzieje? Odpowiedź kryje się w jednym z ketonów aromatycznych o nazwie acetofenon, który swoim zapachem przyciąga komary. Przeprowadzano różnego typu badania. Przede wszystkim stwierdzono, że komary w większym stopniu są zainteresowane myszami zainfekowanymi, niż zdrowymi. Zbadano też próbki zebrane tak ze skóry myszy, jak i chorych pacjentów i stwierdzono u nich zwiększony poziom acetofenonu.

Ale proces przyciągania komarów jest jeszcze bardziej złożony. Acetofenon jest produkowany przez bakterie Bacillus, których ilość na skórze jest w normalnych warunkach regulowana przez odpowiedni antybakteryjny peptyd. Zika i denga upośledzają jednak jego wytwarzanie, co prowadzi do wzrostu poziomu acetofenonu.

Eksperymentalnie myszom podano izotretynoinę, pochodną witaminy A, która wspomaga wytwarzanie wspomnianych peptydów, czego efektem była zmniejszona ilość obecnego na ich skórze acetofenonu. Odkrycia te mogą dać medycynie dodatkowe możliwości w zwalczaniu epidemii tych groźnych chorób.

Opis i rezultaty badań ukazały się na łamach pisma „Cell” (DOI: 10.1016/j.cell.2022.05.016).

 

Źródło: University Of Connecticut, fot. Pixabay