Dodano: 02 lutego 2022r.

Ekstremalne wyładowania atmosferyczne. Mamy dwa nowe rekordy

W 2020 roku zarejestrowano dwa rekordowe wyładowania atmosferyczne. Jedno z nich, do którego doszło w kwietniu, miało długość około 768 kilometrów i zostało uznane za najdłuższą błyskawicę w historii. Drugie, zarejestrowane w czerwcu, trwało 17 sekund i było najdłużej trwającym wyładowaniem atmosferycznym, jakie kiedykolwiek zmierzono. Oba zdarzenia zostały zarejestrowane z kosmosu i potwierdzone przez Światową Organizację Meteorologiczną.

Błyskawica

 

Błyskawica, która przecięła niebo nad Teksasem, Luizjaną i Mississippi w USA 29 kwietnia 2020 r., wyznacza najdłuższą zarejestrowaną odległość wyładowania atmosferycznego, jaką kiedykolwiek zmierzono. To około 768 kilometrów, czyli mniej więcej odległość z Londynu do Hamburga w Niemczech, czyli o 60 kilometrów więcej niż poprzedni rekord ustanowiony w Brazylii w 2018 roku.

Ale to nie jedyny rekord związany z wyładowaniami atmosferycznymi z 2020 roku. 18 czerwca 2020 r. zarejestrowano najdłużej trwającą błyskawicę, która trwała niewiarygodne 17,1 sekundy, pobijając poprzedni rekord wynoszący 16,7 sekundy. Ten pokaz sił natury nagrano w pobliżu granicy Urugwaju z Argentyną.

Szczegóły obu rekordowych zdarzeń pogodowych zostały opublikowane na łamach „Bulletin of the American Meteorological Society” (DOI: 10.1175/BAMS-D-21-0254.1).

Nowe technologie, nowe rekordy

- Mamy teraz wyraźny dowód, że pojedyncze wyładowania atmosferyczne mogą trwać 17 sekund - mówi Randall Cerveny z Arizona State University. - Jest to ważne dla naukowców, ponieważ poprawia nasze zrozumienie dynamiki wyładowań atmosferycznych: jak, gdzie i, co ważne, dlaczego błyskawice występują w taki sposób. Prawdopodobnie istnieją jeszcze większe ekstrema i będziemy mogli je zaobserwować w miarę poprawy technologii wykrywania wyładowań atmosferycznych – dodaje.

Obserwacje wyładowań atmosferycznych zmieniają się wraz z rozwojem technologii. Wcześniej wyładowania były rejestrowane przez instrumenty naziemne. Obecnie to zadanie przejęły satelity, które dają naukowcom więcej możliwości obserwacyjnych. Satelity pozwalają przede wszystkim oglądać burze z lotu ptaka i śledzić je na ogromne odległości. Taki błysk, który zdarzył się na południu Stanów Zjednoczonych, byłby trudny do zmierzenia konwencjonalnym sprzętem naziemnym, ale satelity mają znacznie szersze pole widzenia.

Dwa nowe rekordowe pioruny zostały zarejestrowane przez satelity GOES-16 i GOES-17, które są obsługiwane przez NASA i NOAA. Europa ma podobny sprzęt - Meteosat Third Generation Lightning Imager. Z kolei Chiny posiadają FY-4 Lightning Mapping Imager. - Tego typu urządzenia do wykrywania i mapowania wyładowań atmosferycznych mamy na orbicie tylko od kilku lat i dzięki nim dowiadujemy się znacznie więcej o wyładowaniach atmosferycznych — mówi Cerveny.

Rekordowe błyskawice mają związek ze zmianami klimatu?

Rekordowe błyskawice zaobserwowano w potężnych systemach burzowych, które utworzyły się nad Wielkimi Równinami w Ameryce Północnej i basenie Rio de la Plata w Ameryce Południowej. Geografia tych obszarów sprawia, że często tworzą się tam burze, a przy odpowiednich warunkach, mogą one łączyć się ze sobą w potężne systemy burzowe, wywołujące ekstremalne wyładowania atmosferyczne.

Chociaż oba rekordowe zdarzenia miały miejsce w 2020 r., Światowa Organizacja Meteorologiczna dopiero teraz je potwierdziła. Tego typu rekordy wymagają starannego, często kilkukrotnego sprawdzania ustawienia i kalibracji instrumentów, które je zarejestrowały, obserwacji krzyżowych i weryfikacji przez panel ekspertów.

Biorąc pod uwagę fakt, że oba błyski miały miejsce w 2020 r., można odnieść wrażenie, że wyładowania stają się coraz bardziej ekstremalne i że zmiany klimatu zwiększają częstotliwość wyładowań atmosferycznych na Ziemi. Jednak może to być nadinterpretacja. Nowe technologie i ulepszone możliwości obrazowania pozwalają na obserwacje z większą szczegółowością rozleglejszych obszarów naszej planety. - Tylko po kilku latach obserwacji podobnych ekstremalnych zdarzeń będziemy w stanie ocenić, czy stają się one coraz częstsze – mówi Graeme Marlton z Met Office w Wielkiej Brytanii.

 

Źródło: New Scientist