Lekarze ze szpitala City of Hope w Kalifornii poinformowali o przypadku 66-letniego mężczyzny, który, jak się wydaje, został wyleczony z HIV. To czwarty taki przypadek w historii i drugi w tym roku. Pacjent miał białaczkę i otrzymał komórki macierzyste od dawcy z rzadką mutacją genetyczną w celu leczenia nowotworu. Po przeszczepie lekarze zauważyli trwałą remisję wirusa.
Na całym świecie około 37 milionów osób jest zarażonych wirusem HIV. Z tej grupy jedynie około 60 proc. przyjmuje leki antyretrowirusowe. Co roku umiera około miliona zarażonych osób. Mimo długich badań nadal nie ma lekarstwa na wirusa, ale leki antyretrowirusowe tłumią go do poziomu, który staje się niewykrywalny. Pozwala to osobom zarażonym wirusem HIV w miarę normalnie żyć.
Dotychczas znane były jedynie trzy przypadki, u których zaobserwowano długotrwałą remisję choroby. Osoby określane jako „berliński pacjent”, „londyński pacjent” oraz ostatni przypadek z początku tego roku „nowojorskiej pacjentki”, były leczone z powodu białaczki. Pacjentom z Berlina i Londynu przeszczepiono komórki macierzyste szpiku kostnego od osób, które nosiły rzadką mutację w genie CCR5, często używanym przez wirus do infekowania komórek. Osoby z taką mutacją, jak się wydaje, są odporne na zakażenie wirusem.
W przypadku Amerykanki wykonano przeszczep komórek macierzystych na potrzeby leczenia ostrej białaczki szpikowej (AML). Komórki macierzyste pochodziły z krwi pępowinowej od dawcy noszącego wspomnianą wcześniej mutację w genie CCR5.
Teraz kalifornijscy lekarze poinformowali o kolejnym, czwartym już przypadku wyleczenia z HIV. Szczegółowe wyniki mają zostać zaprezentowane na konferencji AIDS 2022 w Montrealu.
66-letni pacjent, który chce pozostać anonimowy, był nosicielem wirusa HIV od 31 lat. U mężczyzna, który nazywany jest „pacjentem z Miasta Nadziei”, od szpitala, gdzie był leczony, zdiagnozowano HIV w 1988 roku. Zaledwie rok wcześniej, w marcu 1987 roku, Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła pierwszą terapię antyretrowirusową, czyli lek na HIV, o nazwie azydotymidyna (AZT). Dopiero w połowie lat 90. wprowadzono terapie skojarzone na HIV, czyli terapie łączące kilka leków na HIV, aby zwiększyć skuteczność leczenia i zapobiec rozwojowi oporności pacjentów na leki. Takie terapie skojarzone są obecnie standardem leczenia HIV.
"Pacjent z Miasta Nadziei” przyjmował leki antyretrowirusowe przez ponad 31 lat, aby kontrolować HIV. W pewnym momencie u mężczyzny rozwinął się w AIDS (zespół nabytego niedoboru odporności), co oznacza, że liczba jego białych krwinek spadła do krytycznie niskiego poziomu. Brał AZT i niektóre inne wczesne leki na HIV, które były przepisywane indywidualnie, zanim w latach 90. przeszedł na wysoce skuteczne skojarzone leczenie przeciwretrowirusowe.
Kilkadziesiąt lat później, w 2018 roku, u pacjenta rozwinęła się ostra białaczka szpikowa. W ramach leczenia zarówno nowotworu, jak i HIV lekarze przeprowadzili przeszczep komórek macierzystych krwi od dawcy, który był nosicielem mutacji w genie CCR5.
Po przeszczepie, zmutowane, odporne na HIV komórki stopniowo przejęły jego układ odpornościowy. W marcu 2021 roku pod czujnym okiem zespołu medycznego pacjent zaprzestał przyjmowania leków antyretrowirusowych i do chwili obecnej nie ma oznak replikacji wirusa HIV w jego organizmie. Zespół opisuje pacjenta jako będącego w długotrwałej remisji, ponieważ od 17 miesięcy w jego organizmie nie było śladu aktywnego wirusa.
- Byliśmy podekscytowani, gdy powiadomiliśmy go, że jego HIV jest w remisji i nie musi już brać terapii antyretrowirusowej, którą stosował od ponad 30 lat – powiedziała dr Jana Dickter z kliniki City of Hope. - Widział, jak wielu jego przyjaciół umierało na AIDS we wczesnych dniach choroby i spotkał się z wielkim napiętnowaniem, gdy zdiagnozowano u niego HIV w 1988 roku. Ale teraz może świętować. Nie możemy znaleźć dowodów na replikację wirusa HIV w jego organizmie – dodała.
Przypadek „pacjenta z Miasta Nadziei” jest bardzo podobny do przypadku „pacjenta z Berlina” oraz „pacjenta z Londynu. Obaj mężczyźni zarażeni wirusem HIV byli leczeni z powodu nowotworu. Ale terapie tych pacjentów nieco różniły się od siebie.
„Berliński pacjent” przeszedł radioterapię, dwie rundy przeszczepu komórek macierzystych szpiku kostnego od dawcy, który nosił gen CCR5 oraz chemioterapię. Przeszczep miał na celu uniemożliwienie replikacji wirusa w ciele pacjenta poprzez zastąpienie komórek odpornościowych pacjenta komórkami dawcy, podczas gdy naświetlanie organizmu i chemioterapia były skierowane przeciwko pozostałemu w organizmie wirusowi HIV oraz komórkom nowotworowym.
„Londyński pacjent” przeszedł jedną transplantację komórek macierzystych, chemioterapię o zmniejszonej intensywności i nie miał radioterapii całego ciała. Badania po 30 miesiącach od zaprzestanie brania leków antyretrowirusowych nie wykryły aktywnej infekcji wirusowej w próbkach krwi pacjenta ani w płynie mózgowo-rdzeniowym, nasieniu, tkance jelitowej i tkance limfatycznej. Ponadto 99 proc. komórek odpornościowych pacjenta pochodziło z komórek macierzystych dawcy, co wskazuje, że przeszczep komórek macierzystych zakończył się powodzeniem.
W przypadku „nowojorskiej pacjentki” terapia była inna. Kobieta również cierpiała na nowotwór - ostrą białaczkę szpikową. Otrzymała przeszczep komórek macierzystych z komórek krwi pępowinowej. Dlaczego krew a nie szpik? Wszystko przez pochodzenie etniczne kobiety. Lekarze nie zdołali znaleźć pasującego dawcy szpiku kostnego. W rejestrach dawców większość osób jest rasy białej, co znacznie utrudnia znalezienie dawcy dla pacjentów pochodzących z innych grup etnicznych. Skorzystanie z alternatywnej metody miało też kilka innych zalet.
Przeszczep szpiku kostnego jest trudną operacją i wiąże się z częstymi powikłaniami. W przypadku dwóch wcześniejszych pacjentów z długotrwałą remisją HIV, przeszczep szpiku kostnego spowodował poważne skutki uboczne. Ich organizmy źle zareagowały. Jeden z pacjentów niemalże zmarł, drugi w ciągu roku stracił 30 kg wagi i doznał częściowej utraty słuchu.
Naukowcy przyznali, że krew pępowinowa jest łatwiej akceptowana przez organizm niż przeszczep szpiku kostnego, co oznacza, że prawdopodobieństwo wystąpienia powikłań i odrzucenia przeszczepu jest mniejsze. Teoretycznie sprawia to, że ryzykowne leczenie potrzebne do uzyskania remisji HIV jest nieco łatwiejsze, co może mieć duże znaczenie.
Około trzech miesięcy po przeszczepie, wszystkie leukocyty pacjentki nie pochodziły z jej starego szpiku, ale z komórek macierzystych z krwi pępowinowej. Oznacza to, że wszystkie zawierały ochronną wersję genu CCR5, blokując HIV na dobre.
Źródło: Live Science, IFLScience, AFP, fot. NIH Image Gallery from Bethesda, Maryland, USA, Public domain via Wikimedia Commons. Na zdjęciu wiriony HIV (na czerwono) uwalniane z komórki odpornościowej.