To najczęściej mężczyźni borykają się z zaburzeniem, które ma wiele wspólnego z anoreksją: fiksację na punkcie własnego ciała, zaburzone jego postrzeganie i podporządkowanie całego życia dbałości o ciało. Obsesyjne budowanie masy mięśniowej prowadzić może do poważnych kłopotów.
Przyczyny zaburzenia mogą być różne - niska samoocena, nieprawidłowe postrzeganie własnej męskości, wpływ otoczenia prezentującego nierealne obrazy męskiego ciała. Problem często zaczyna się już w młodości.
Zgodnie z danymi GUS nawet 40 proc. mężczyzn w Polsce dba o aktywność fizyczną, a 12 proc. uprawia sporty siłowe, w tym kulturystykę. Oczywiście, to w dużej mierze dobra wiadomość. Zła jest jednak taka, że pewien odsetek panów do sportu podchodzi niewłaściwie - szacuje się na przykład, że bigoreksja, rodzaj dysmorfofobii, czyli zaburzonego postrzegania własnego ciała, może dotyczyć około 10 proc. kulturystów.
Nazwa słusznie może kojarzyć się z anoreksją. Jednak, podczas gdy w anoreksji, na którą najczęściej zapadają młode kobiety i dziewczynki, jednym z objawów jest zniekształcone poczucie własnego ciała jako zbyt grubej sylwetki, w bigoreksji, która najczęściej dotyczy mężczyzn, chorobliwe postrzeganie polega na poczuciu zbyt małej masy mięśniowej, nawet jeśli jest jej tyle, co u Mariusza Pudzianowskiego czy Arnolda Schwarzeneggera.
Termin „bigoreksja” powstał pod koniec XX wieku za sprawą psychiatry Harrisona Pope’a, który opisał obsesję na punkcie ciała i mięśni. Podobnie jak w anoreksji dochodzi tu do chorobliwego skupienia się na ciele przy zaburzonej samoocenie, jednak skutki fizyczne są w pewnym sensie odwrotne - zamiast chudnięcia, celem jest zbudowanie jak największej masy mięśniowej. Taka osoba nienaturalnie dużo czasu poświęca na analizę swojego wyglądu, pomiary mięśni i tkanki tłuszczowej. Życie ogniskuje się na treningach i diecie - inne sprawy zostają im podporządkowane. Żywienie staje się nienaturalnie restrykcyjne, często wzbogacane o liczne suplementy, a niekiedy także sterydy anaboliczne.
To ma oczywiście swoje konsekwencje jak najbardziej fizycznej natury – problemy z potencją, skórą, układami: pokarmowym, wydalniczym i krążenia.
Nie jest łatwo rozpoznać bigoreksję m.in. ze względu na jej podstępność - skutki niezdrowych zachowań mogą się wydawać pozytywne, zwłaszcza na początku - ładna sylwetka, pozornie zdrowy tryb życia (ruch, dbanie o dietę). Kiedy dochodzi do terapii, obejmuje ona zwykle różne metody - głównie psychoterapię, ale także pomoc dietetyka, czasami niezbędny jest udział psychiatry.
Geneza zaburzenia bywa przy tym złożona. Jedną z przyczyn może być niskie poczucie własnej wartości rekompensowane rozbudowaniem mięśni. Znaczenie może mieć też, m.in. postrzeganie własnej męskości. Naukowcy z Australian National University i University of Sydney zauważyli np., że ofiary bigoreksji silniej identyfikują się z przyjętymi kulturowo, stereotypowymi męskimi cechami, niż inni użytkownicy siłowni. Warto wspomnieć, że wśród mężczyzn dotkniętych anoreksją więcej było takich, którym bardziej odpowiadały role typowo kobiece.
- Nie oznacza to, że mężczyźni z anoreksją byli mniej męscy, a z dystrofią mięśniową - bardziej, niż ochotnicy z grupy kontrolnej. Wyniki wskazują jednak na rosnącą presję wywieraną na mężczyzn, aby w nowoczesnym świecie definiowali swoją męskość - mówi kierujący badaniem dr Stuart Murray.
Nie pomagają wszechobecne obrazy umięśnionych torsów widziane w telewizji, kinie, teledyskach, nawet komputerowych grach oraz częsty zachwyt nad nienaturalnie umięśnionym męskim ciałem. Oczywiste jest, że kulturysta nie wygląda w domu tak samo, jak na zawodach, a stosowanie sterydów to osobna sprawa. Podobnie - aktor nie wygląda poza planem tak samo, jak na filmie, tym bardziej, że coraz lepiej działają efekty specjalne.
O tych niuansach nie zawsze się jednak myśli. Umięśnieni liderzy mediów społecznościowych mają przy tym rzesze widzów, a to kusi, aby pójść w ich ślady. Badacze z Flinders University pokazali np., że takie przekazy mają na mężczyzn niebagatelny wpływ. 300 ochotnikom w wieku od 18 do 30 lat pokazywali losowo wybrane obrazy nagich męskich torsów, ubranych modeli lub kontrolne, neutralne obrazy. Jak się okazało, zdjęcia z muskulaturą znacząco zaniżały zadowolenie z własnego ciała, w porównaniu do zdjęć modowych czy np. krajobrazów. Jednocześnie zdjęcia dobrze wyglądających umięśnionych panów inspirowały ochotników do ćwiczeń.
- Pomimo wzrostu użycia mediów społecznościowych, nie przeprowadzono wielu badań ich wpływu na mężczyzn. Nasz eksperyment wskazał podobieństwa i różnice między reakcjami kobiet i mężczyzn. Mimo, że wszyscy uczestnicy wykazywali pewną podatność na zdjęcia określonego typu, wyników uzyskiwanych zwykle w pracy z kobietami nie można w prosty sposób uogólniać na mężczyzn - podkreśla autorka badania, prof. Marika Tiggemann.
Na wpływ mediów i problemy z postrzeganiem swojej osoby szczególnie podatni mogą być młodzi ludzie. New York Times opublikował właśnie obszerny artykuł o niebezpiecznej, nadmiernej koncentracji nastolatków płci męskiej na punkcie budowania mięśni. Myśli takich młodych osób potrafią obsesyjnie krążyć wokół siłowni, białkowych diet i suplementów - pokazują autorzy, podając m.in. konkretne przykłady.
Potwierdzają te obserwacje badania przeprowadzone m.in. na University of California, San Francisco, według których dysmorfia mięśniowa często rozpoczyna się właśnie w okresie nastoletnim. 30 proc. uczestniczących w analizie nastolatków próbowało poprawić swoją muskulaturę, przy czym 40 proc. z nich miało prawidłową wagę. Jednocześnie zespół z University Wisconsin -La Crosse, badając osoby w wieku średnio 15 lat z różnych szkół zauważył, że aż 17 proc. ankietowanych z prawidłową wagą było z niej niezadowolonych, a 24 proc. narzekało na swoją figurę.
Co ciekawe, szczególnie źle czuli się szkolni sportowcy. W tej grupie ponad 29 proc. było niezadowolonych z wagi, a prawie 33 proc. - z wyglądu. „Osoby, które pracują z nastoletnimi chłopcami powinny być świadome, że może się u nich pojawić niezadowolenie ze swojego ciała i mogą oni brać udział w kompensujących aktywnościach, potencjalnie szkodliwych dla ich zdrowia rozwoju”- twierdzą naukowcy. „Wspieranie pozytywnego obrazu ciała i zdrowej samooceny, świadomość potencjalnie szkodliwych zachowań i wczesna interwencja są kluczowe” - dodają, podkreślając podstawową rolę trenerów, nauczycieli, lekarzy i opiekunów.
Źródło: Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl, fot. Negative Space