Na orbicie okołoziemskiej znalazły się pierwsze miniaturowe sondy kosmiczne projektu Breakthrough Starshot. To wstęp do realizacji pierwszej podróży międzygwiezdnej. Plan zakłada bowiem wysłanie setek takich miniaturowych maszyn do układu alfa Centauri.
Sześć prototypów miniaturowych sond kosmicznych znalazło się na niskiej orbicie okołoziemskiej. Każda z nich waży zaledwie cztery gramy i jest wielkości znaczka pocztowego. Ale na tak małej powierzchni inżynierzy zdołali zmieścić panele słoneczne, żyroskop, magnetometr, radio oraz mały komputer. Jest jeszcze antena, a w przyszłości mają znaleźć się również żagle słoneczne, które mają napędzać ministatek.
– Jest to bardzo wczesna wersja tego, co zamierzamy wysłać w międzygwiezdną podróż – powiedział Pete Wordem, były pracownik NASA a obecnie dyrektor wykonawczy Breakthrough Starshot.
Sprite, bo tak nazwano malutkie sondy, zostały opracowane przez naukowców z Cornell University. Zostały wysłane w przestrzeń kosmiczną na pokładzie dwóch europejskich satelitów, które z kolei wyniosła indyjska rakieta. Obecnie trwają ich testy na orbicie, jednak nie przebiegają one pomyślnie.
Z sześciu wysłanych na orbitę miniaturowych sond dotychczas uwolniono dwie. Pozostałe z powodu problemów technicznych związanych z włoskim satelitą Max Valier, z którym razem zostały wyniesione na orbitę, oczekują na swoją kolej.
Ale z dwóch uwolnionych sond Sprite jedynie jedna przesłała sygnał na Ziemię. Mimo to odpowiedzialni za projekt uznali to za sukces. – Ta misja ma na celu sprawdzenie, czy elektronika sond działa na orbicie. Sprawdzaliśmy też – z sukcesem – nową architekturę komunikacji radiowej. Statki kosmiczne są w łączności radiowej z stacjami naziemnymi w Kalifornii i Nowym Jorku, a także z amatorami na całym świecie – czytamy w komunikacje prasowym Breakthrough Starshot.
O projekcie Breakthrough Starshot usłyszeliśmy w kwietniu ubiegłego roku. Ogłosił go rosyjski miliarder Yuri Milner wraz ze światowej sławy kosmologiem i astrofizykiem Stephenem Hawkingiem oraz potentatem internetowym Markiem Zuckerbergiem. Początkiem grudnia poinformowano, że do pracy przyłączyli się specjaliści z NASA. Pomysł jest o tyle innowacyjny, że zmienia koncepcję lotów. Dostosowuje ją do naszych technologii.
Fot. Zachary Manchester
Celem inicjatywy jest wysłanie w ciągu 20-30 lat setek miniaturowych sond w kierunku oddalonego o cztery lata świetlne układu alfa Cantauri. Obecnie na orbitę wysłano prototypy Sprite, ale ostatecznie małe sondy przeznaczone do lotu międzygwiezdnego mają nazywać się StarChips.
Nowatorska jest nie tylko idea zmniejszenia rozmiarów statku, ale też jego napęd. Małe sondy zostaną wyposażone w żagiel, który będzie poruszany przez wiatr słoneczny. Żeby nie tracić czasu na nabieranie prędkości miniaturowe sondy mają zostać z Ziemi rozpędzone wiązkami lasera. W ten sposób sondy mają zostać rozpędzone do 20 proc. prędkości światła.
– Za pomocą wiązek światła, lekkich żagli i najmniejszych statków kosmicznych, jakie kiedykolwiek zbudowano, możemy rozpocząć misję do Alfa Centauri w ciągu jednego pokolenia – mówił w ubiegłym roku Hawking. – Dziś zobowiązujemy się do kolejnego wielkiego skoku w kosmos, bo jesteśmy ludźmi, a naszą naturą jest latać – dodał astrofizyk podczas ogłaszania projektu.
Inicjator projektu Yuri Milner nie ukrywa, że jego celem jest odnalezienie obcej cywilizacji. Milner – inwestor internetowy i miliarder, z wykształcenia fizyk, szacuje, że projekt Breakthrough Starshot będzie kosztował około 10 miliardów dolarów.
Cała podróż ma potrwać około 20 lat. Kolejne kilka zajmie przesyłanie na Ziemię danych wykonanych przez instrumenty statków.
Źródło: Scientific American, Business Insider, fot. Breakthrough Starshot