Światowa dzienna emisja dwutlenku węgla spadła w szczycie lockdownu o 17 proc., czyli do poziomu notowanego ostatnio w 2006 roku. W Polsce emisje zmniejszyły się okresowo o 23 proc. Spadki te będą miały na tyle mocny wpływ na całościową roczną emisję w 2020 r., że prawdopodobnie doprowadzą do największego rocznego spadku emisji od końca II wojny światowej.
Restrykcje wprowadzone w związku z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 doprowadziły do spadków dziennych emisji dwutlenku węgla o 17 proc. w skali globalnej. Środki zaradcze wprowadzone niemal we wszystkich krajach radykalnie odmieniły nawyki miliardów ludzi. Dotyczy to przede wszystkim USA, Europy, Chin i Rosji, czyli największych emitentów dwutlenku węgla do atmosfery.
Największy roczny spadek od II wojny światowej
W badaniu opublikowanym w „Nature Climate Change” międzynarodowy zespół naukowców obliczył, że średnia dzienna emisja spadła o 17 milionów ton w porównaniu z wcześniejszym rokiem. Autorzy badania przyznali, że 17-procentowy spadek dziennych emisji CO2 jest „ekstremalny i prawdopodobnie wcześniej niewidzialny”.
– Globalna emisja dwutlenku węgla spadnie w tym roku o co najmniej 4 procent, a być może nawet o 7 lub o 8 procent – powiedział Robert Jackson, współautor nowego badania i przewodniczący Global Carbon Project. – Tak czy inaczej, będzie to największy roczny spadek od czasu II wojny światowej i być może kiedykolwiek – dodał.
Naukowcy w swoich badaniach przyglądnęli się, w jaki sposób polityka rządów podczas pandemii COVID-19 zmieniła zużycie i zapotrzebowanie na energię na całym świecie, wywierając wpływ na całe sektory gospodarki. Zbadali dane dotyczące emisji z ponad 69 krajów, co reprezentuje 85 proc. światowej populacji. Analizy wykazały, że już od początku kwietnia obszary odpowiedzialne za blisko 90 procent globalnej emisji były częściowo zablokowane, co znacznie przyczyniło się do osiągniętego wyniku.
Największe zmniejszenie emisji, o 17 proc., odnotowano 7 kwietnia. Emisje z transportu lądowego stanowiły prawie połowę, bo 43 proc. tego spadku. Kolejne 44 proc. spadku dziennych emisji to te pochodzące z produkcji energii elektrycznej oraz przemysłu. Lotnictwo dołożyło następne 10 proc. Pomimo tego, że większość ludzi spędzało czas izolacji w swoich domach, to odnotowano niewielki wzrost zużycia energii przez gospodarstwa domowe i jest on łatwo kompensowany zyskami z innych sektorów.
Spadek emisji bez większego wpływu na zmiany klimatyczne
„Spadek emisji w tym roku nie będzie miał jednak większego wpływu na zmiany klimatyczne, ponieważ jest on niezwykle mały w porównaniu ze skalą emisji do tej pory i redukcją emisji niezbędną do przeciwdziałania zmianom klimatycznym” – czytamy w przesłanym Dziennikowi Naukowemu komunikacie przedstawicieli Global Strategic Communications Council – sieci, która zajmuje się komunikacją wyników badań dotyczących klimatu i energii.
– Izolacja doprowadziła do drastycznych zmian w zużyciu energii i emisji CO2. Te ekstremalne spadki prawdopodobnie będą jednak tymczasowe, ponieważ nie towarzyszą im strukturalne zmiany w systemach gospodarczych, transportowych czy energetycznych. Stopień, w jakim światowi przywódcy uwzględnią zmiany klimatyczne przy planowaniu swoich reakcji gospodarczych po COVID-19, będzie miał wpływ na globalne ścieżki emisji CO2 w nadchodzących dziesięcioleciach – oceniła prof. Corinne Le Quéré z Uniwersytetu Wschodniej Anglii, główna autorka publikacji.
– Wprowadzenie realnych, trwałych zmian, które zaowocują większą odpornością na przyszłe kryzysy jest możliwe. Potrzebne są pakiety bodźców gospodarczych, które pomogą również w realizacji celów klimatycznych, zwłaszcza w zakresie transportu, który odpowiada za połowę spadku emisji w okresie izolacji. Na przykład w miastach i na przedmieściach, wspieranie ruchu pieszego i rowerowego oraz korzystanie z rowerów elektrycznych jest znacznie tańsze i lepsze dla dobrego samopoczucia i jakości powietrza niż budowa dróg, a także pozwala zachować dystans społeczny – zaznaczyła Le Quéré.
Autorzy badań rekomendują, aby decydenci skupili się na polityce dotyczącej transportu i mobilności, ponieważ to właśnie te sektory przyczyniły się do około połowy spadku emisji w okresie ograniczeń.
Zmiany klimatu, tak jak COVID-19, stanowią zagrożenie dla życia
Cytowany w komunikacie Global Strategic Communications Council Marcin Popkiewicz z portalu Naukaoklimacie.pl zaznaczył, że wraz z odmrażaniem gospodarek na całym świecie emisje zapewne wrócą do wcześniejszych wyników, ale mimo to średnioroczny spadek emisji zamknie się poziomem 4-7 proc.
– To minimalny poziom, o jaki emisje powinny spadać co roku, żeby zrealizować cel ochrony klimatu uzgodniony w ramach Porozumienia Paryskiego. Pokazuje to, że przy obecnym sposobie funkcjonowania i zasilania gospodarki nawet bardzo radykalne działania związane z wymuszoną zmianą zachowań nie są wystarczające, a potrzebne są fundamentalne zmiany zarówno w zachowaniach ludzi, jak i w sposobie działania gospodarki i jej zasilania – powiedział Popkiewicz.
– Jeśli z tego spadku emisji, przypadkowego i prawdopodobnie krótkotrwałego, a także jego przyczyn – ograniczeń wprowadzonych przez rządy – możemy się czegoś nauczyć, to przede wszystkim tego, że „jeśli chcemy,to możemy”. Jeśli chodzi o ochronę zdrowia przed bezpośrednim zagrożeniem, większość ludzi akceptuje wprowadzane zmiany. Mimo że w tym przypadku są one w większości tymczasowe, to jednak ma to znaczenie. Musimy zrozumieć, że zmiany klimatu stanowią również takie bezpośrednie zagrożenie dla naszego zdrowia i życia. Może wtedy będziemy gotowi przekształcić nasze gospodarki i zbudować bezpieczną przyszłość, bez emisji, oczywiście w bardziej uporządkowany i zaplanowany sposób – podkreśliła Urszula Stefanowicz z Koalicji Klimatycznej.
Źródło: Global Strategic Communications Council, ScienceNews