Dodano: 01 kwietnia 2021r.

W poszukiwaniu źródeł COVID-19. Naukowcy komentują raport WHO

Raport Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na temat pochodzenia koronawirusa, który w niedzielę został przekazany państwom członkowskim, wskazuje, że najprawdopodobniej SARS-CoV-2 został przeniesiony na ludzi z nietoperzy za pośrednictwem innego zwierzęcia. Eksperci ocenili też, że jest "niezwykle mało prawdopodobne", aby wirus wyciekł z laboratorium. Niezwiązani z WHO naukowcy przyznają, że raport stanowi dobre podsumowanie dostępnych danych, ale pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, aby więcej dowiedzieć się o obecnej pandemii i skuteczniej zapobiegać przyszłym.

W poszukiwaniu źródeł COVID-19. Naukowcy komentują raport WHO

 

W niedzielę WHO przekazała państwom członkowskim raport na temat prawdopodobnego pochodzenia koronawirusa SARS-CoV-2. Raport powstał w wyniku wspólnego dochodzenia światowych ekspertów i badaczy z Chin. Grupa na początku tego roku udała się do Wuhan, gdzie po raz pierwszy wykryto koronawirusa.

Autorzy dokumentu za najbardziej prawdopodobne uznali przeniesienie koronawirusa na ludzi z nietoperzy przy udziale innego gatunku, ale konkretnie którego, tego nie ustalono. Wśród podejrzanych gatunków badacze wskazali: koty, króliki, norki lub łuskowce.

Badano tez możliwości bezpośredniego przeniesienia wirusa z nietoperzy na człowieka, popularyzowaną przez Pekin koncepcję, że koronawirus pojawił się w Wuhan w sprowadzanej spoza Chin zamrożonej żywności (mięsie) i stąd rozprzestrzenił się na świat oraz wyciek wirusa z laboratorium.

Redaktorzy magazynu „Nature” zapytali ekspertów o to, jakie powinny być kolejne kroki w badaniach nad pochodzeniem koronawirusa. - Sam raport nie zawiera zbyt wielu nowych informacji, choć jego niektóre szczegóły były ciekawe - mówi David Robertson, wirusolog z Uniwersytetu w Glasgow. - Przedstawione obszerne dane potwierdziły wiele z tego, co wiedzieliśmy już wcześniej. Szczególnie w kwestii czasu wydarzeń i wczesnych przypadków zachorowań w Wuhan – dodaje.

Wciąż jednak nie wiadomo które zwierzę było nosicielem wirusa i w jaki sposób patogen przeniósł się na ludzi. - Raport to dopiero pierwszy krok na długiej drodze do znalezienia źródła wirusa - mówi członek zespołu WHO, wirusolog Thea Fisher.

Co nowego jest w raporcie?

W raporcie opisano m.in. datę pierwszego wykrycia SARS-CoV-2 u ludzi oraz wymieniono zwierzęta, które mogły być jego nosicielami. Epidemia rozpoczęła się przed połową grudnia 2019 r. Do tego czasu wirus rozprzestrzeniał się, ale nie był wykrywany. Możliwe, że patogen przeszedł na ludzi z niezidentyfikowanego jeszcze zwierzęcia, które z kolei zaraziło się od nietoperza.

Zespół nie znalazł tego pośredniczącego w zakażeniu gatunku, mimo że badacze w Chinach przetestowali dziesiątki tysięcy próbek zwierząt dzikich i hodowlanych. Raport wskazuje jednak na wiele miejsc i gatunków dzikich zwierząt, wśród których powinny być prowadzone poszukiwania. Badacze ocenili też, że jest "niezwykle mało prawdopodobne", aby wirus wyciekł z laboratorium.

- Raport ujawnia wiele informacji o pierwszych znanych osobach, które zachorowały na COVID-19, oraz o ich powiązaniach z targowiskiem Huanan, gdzie zidentyfikowano wiele wczesnych przypadków - mówi Virginie Courtier, genetyk z Instytutu Jacques Monod w Paryżu. Jak dodaje, jest to najbardziej kompleksowe badanie epidemiologiczne dotyczące wybuchu pandemii w Wuhan.

Co naukowcy chcą jeszcze wiedzieć?

Wciąż nie ma odpowiedzi na wiele kluczowych pytań. Nie wiemy nic o zwierzęcym nosicielu pośrednim, ani o miejscu i czasie, w którym doszło do pierwszego zakażenia człowieka. Raport zawiera zalecenia dotyczące dalszych badań, w tym obserwowania rolników i dostawców handlujących zwierzętami i produktami zwierzęcymi na rynkach w Wuhan.

- Priorytetem powinno być "podążanie za zwierzętami", począwszy od rynku Huanan - mówi Eddie Holmes, wirusolog z Uniwersytetu w Sydney. Biorąc pod uwagę dużą liczbę gatunków zwierząt, które mogą zarazić się SARS-CoV-2, pobieranie próbek powinno być tak szerokie, jak to tylko możliwe - uważają naukowcy.

Badania na pewno powinny obejmować nietoperze. Najbliższym znanym krewnym SARS-CoV-2 jest koronawirus nietoperzy o nazwie RaTG13, wyizolowany ze zwierzęcia zamieszkującego kopalnię w Mojiang, w południowych Chinach. Dzieli on jednak tylko 96 proc. swojego genomu z SARS-CoV-2, co oznacza, że jest z nim spokrewniony w niewielkim stopniu. Courtier twierdzi, że należy pobrać próbki od większej liczby nietoperzy z tej kopalni, a naukowcy powinni podzielić się sekwencjami innych koronawirusów, które uda się tam wyizolować.

Ale wirusolog z Singapuru Linfa Wang wątpi, czy uda się znaleźć bliższych krewnych patogenu, biorąc pod uwagę jakie trudności nastręczało pobieranie próbek w jaskini. - Gdyby ktoś dał mi miliard dolarów, nie pobierałbym próbek w jaskini Mojiang. Zbierałabym je w Azji Południowo-Wschodniej - dodaje Wang i wymienia kraje takie jak Tajlandia i Kambodża.

Aby ustalić, kiedy wirus po raz pierwszy pojawił się u ludzi, należy przebadać próbki przechowywane w centrach krwi. W Wuhan trzyma się je przez dwa lata. Raport WHO zaleca testowanie próbek z banków krwi w całych Chinach i na całym świecie, skupiając się na okresie do sześciu miesięcy przed pierwszymi zachorowaniami.

Badacze przekonują, że powinniśmy poznać więcej szczegółów dotyczących pierwszych zakażeń oraz różnorodności wirusów w początkowej fazie epidemii.

Jak dalej będą przebiegać badania?

Wizyta naukowców w Wuhan była pierwszym etapem działań WHO, które rozpoczęły się w maju 2020 r. Teraz wchodzimy w okres badań długoterminowych. Wirusolog i uczestnik misji WHO w Chinach Dominic Dwyer mówi, że część prac już się rozpoczęła.

Naukowcy przeanalizują m.in. historyczne dane na temat chorób grypopodobnych w Chinach przed 2020 r., podejmą próbę opisania skupisk dzikich zwierząt w okolicach Wuhan, czy zbadają jak długo wirus mógł przetrwać w zamrożonym mięsie.

Dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus przekonuje, że organizacja jest zobowiązana do kontynuowania poszukiwań. - Jest jasne, że potrzebujemy więcej badań w wielu dziedzinach, co pociągnie za sobą dalsze wizyty w terenie - zaznaczył.

Badania nad pochodzeniem COVID-19 mają w założeniu pomóc w tym, aby wirus już nigdy nie przeszedł ze zwierząt na ludzi. - Musimy zmienić paradygmat z szybkiego wykrywania i reagowania na zapobieganie pandemii u źródła - mówi epidemiolog David Heymann.

Robertson zgadza się, że ocena ryzyka wystąpienia podobnych zdarzeń powinna być priorytetem. - Jeśli, jak sugerują dane, SARS-CoV-2 nie musiał się zmienić, aby być przenoszonym przez ludzi, to kolejne wirusy łatwo wywołają nowe epidemie w przyszłości – podkreśla.

Grupy niezaangażowane w badania WHO już rozpoczęły pobieranie próbek i sekwencjonowanie zarchiwizowanych próbek od nietoperzy i ewentualnych nosicieli pośrednich w Chinach i całej Azji Południowo-Wschodniej. W ciągu ostatniego miesiąca badacze z Chin zidentyfikowali kilka nowych koronawirusów nietoperzy, które są blisko spokrewnione z SARS-CoV-2.

Co dalej z teorią wycieku z laboratorium?

Raport stwierdza, że szanse na to, że COVID-19 wydostał się z laboratorium w wyniku wypadku są niewielkie. Jednak rosną naciski, w tym ze strony naukowców, na bardziej kompleksowe zbadanie tej możliwości.

- Członkowie zespołu WHO nie mieli wymaganego doświadczenia, aby zbadać naruszenie bezpieczeństwa biologicznego - mówi ekspert w tej dziedzinie Filipp Lentzos.

Tedros zgadza się, że potrzebne są dalsze badania w tej sprawie. Szef WHO byłby skłonny wysłać dodatkowe misje z udziałem odpowiednich ekspertów. Powiedział, że ocena zespołu, oparta na wizytach w laboratoriach i rozmowach z naukowcami, nie była wystarczająco szeroka, dodając, że "jeśli chodzi o WHO, wszystkie hipotezy pozostają na stole".

Kluczowym argumentem przeciwko hipotezie wycieku z laboratorium jest to, że SARS-CoV-2 był wirusem nieznanym przed pandemią. Nie było o nim żadnych informacji w publicznych bazach danych i artykułach naukowych. Jednak niektórzy badacze twierdzą, że nie wszystkie wirusy znajdują się w podobnych bazach danych.

Wang twierdzi, że jest bardzo mało prawdopodobne, by laboratorium utrzymywało takie informacje w tajemnicy. Dodaje jednocześnie, że istnieje niewielka szansa, że ktoś prowadzący badania nad nietoperzami nieumyślnie zaraził się nieznanym wirusem podczas zbierania próbek w jaskini, co było zalążkiem pandemii.

Immunolog Nikolai Petrovsky twierdzi, że biorąc pod uwagę brak dowodów "najlepiej byłoby przemilczeć tę kwestię” w raporcie. - Z naukowego punktu widzenia po prostu nie wiemy, jaka jest odpowiedź na to pytanie – mówi badacz.

Co naukowcy sądzą o sposobie prowadzenia misji przez WHO?

Kwestia pochodzenia pandemii od początku budziła napięcia także na gruncie politycznym. Wielu badaczy twierdzi, że zespół wykonał doskonałą pracę, oceniając dostępne dowody w tak trudnych okolicznościach.

Biorąc pod uwagę ograniczenia w jakich pracowali badacze, raport jest "użyteczną i dokładną oceną tego, co wiemy i co musimy zrobić" - mówi Holmes. Wśród ograniczeń badacze wymieniają krótki, czterotygodniowy czas badań, ograniczenia w dostępie do materiałów i wąski zakres prac.

Ale inni badacze są rozczarowani tym, że polityka wydaje się mieć znaczny wpływ na poszukiwanie odpowiedzi. - WHO potraktowało badania jak misję dyplomatyczną, a nie jak niezależne, naukowe dochodzenie dotyczące wszystkich możliwych źródeł epidemii - mówi Petrovsky.

Po opublikowaniu raportu USA i kilkanaście innych krajów wydały oświadczenie, w którym wyraziły zaniepokojenie opóźnieniami i ograniczonym dostępem zespołu do danych. Wezwano w nim do „zapewnienia dostępu, przejrzystości i terminowości" dla naukowców badających przyczyny pandemii.

Czy naukowcy kiedykolwiek znajdą źródło wirusa?

Biorąc pod uwagę aspekty polityczne i wiele pytań pozostających bez odpowiedzi, niektórzy naukowcy zastanawiali się, czy pochodzenie pandemii może na zawsze pozostać tajemnicą. Jednak wielu jest przekonanych, że do sukcesu potrzeba czasu i odrobiny szczęścia.

- Zrozumienie źródeł pochodzenia wielu ludzkich wirusów zajęło lata - mówi Robertson. - Wirusy są zdradliwe, ponieważ przypadkowe zdarzenia mogą mieć ogromne znaczenie dla ich rozprzestrzeniania się. Jednakże, przy wystarczającej ilości próbek od zwierząt, badacze powinni być w stanie zidentyfikować, gdzie pojawił się wirus podobny do SARS-CoV-2 – przekonuje.

Courtier uważa, że dzięki badaniom molekularnym będzie można stwierdzić, czy epidemia była wynikiem wypadku w laboratorium, czy też naturalnego rozprzestrzenienia się wirusa. Nowe metody badawcze mogą wykazać, czy pierwotny koronawirus był przechowywany lub czy dokonywano w nim sztucznych manipulacji.

Lentzos twierdzi jednak, że początki epidemii mogą na zawsze pozostać tajemnicą. - Szczerze wątpię, że znajdziemy jakieś twarde dowody - mówi. - Nigdy nie będzie bezdyskusyjnej odpowiedzi na temat pochodzenia koronawirusa. Wszystko co będziemy mieli, to prawdopodobieństwa – dodaje.


Źródło: Nature