Dodano: 16 listopada 2021r.

Rosyjski test broni antysatelitarnej wygenerował chmurę odłamków zagrażających ISS

Astronauci przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zostali zmuszeni do pilnych przygotowań do ewakuacji po tym, jak Rosjanie przeprowadzili test broni antysatelitarnej, niszcząc jednego ze swoich starych satelitów - Kosmos 1408. W wyniku testu na orbicie powstała chmura odłamków zagrażająca przebywającym na pokładzie stacji astronautom.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna

 

„15 listopada 2021 r. Federacja Rosyjska lekkomyślnie przeprowadziła destrukcyjny test rakiety antysatelitarnej, ukierunkowany bezpośrednio przeciwko jednemu ze swoich satelitów” – przyznał w oświadczeniu sekretarz stanu USA Anthony Blinken. Dodał, że test wygenerował ponad 1500 dużych odłamków i prawdopodobnie setki tysięcy mniejszych szczątków nieczynnej już rosyjskiej satelity.

Rosja strzela w Kosmos 1408

Jak potwierdzają amerykańskie źródła, Waszyngton ani nikt inny nie został uprzednio poinformowany o teście. Władze USA przyznały, że będą teraz prowadzić rozmowy z sojusznikami o tym, jak zareagować. Rosja nie jest pierwszym krajem, który przeprowadził podobny test zestrzelenia satelity z użyciem pocisku naziemnego. Wcześniej dokonały tego Chiny, Indie i USA.

Każdy, kto widział film „Gravity” wie, że kawałki kosmicznego gruzu są szczególnie niebezpieczne dla przebywających w przestrzeni astronautów. Krążą wokół Ziemi z niesamowitą prędkością i nawet najmniejszy z nich na odpowiedniej trajektorii może spowodować poważne zagrożenie.

W wyniku testu na niskiej orbicie okołoziemskiej powstało ponad 1500 kawałków na tyle dużych, że są dobrze widoczne z Ziemi, i prawdopodobnie tysiące mniejszych, których z Ziemi wyśledzić się nie da, bo są zbyt małe, by zostały zobrazowane na radarze. Eksperci wskazują, że szczątki radzieckiego satelity pozostaną na orbicie przez wiele lat, a może nawet dziesięcioleci.

Celem ataku był prawdopodobnie niedziałający już od kilku lat sowiecki satelita szpiegowski Kosmos 1408, znany też pod nazwą Ikar 38 lub Celina-D 38. Został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w 1982 roku. Jego masa przekraczała dwie tony. Satelita Komos 1408 znajdował się na orbicie nieco nad ścieżką stacji kosmicznej.

Zagrożenie dla załogi ISS

Załoga przebywające na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) – obecnie jest tam czterech Amerykanów, Niemiec i dwóch Rosjan – musiała podjąć pilne działania przygotowawcze do ewakuacji. Astronauci udali się do przycumowanych do stacji statków kosmicznych, by w razie nieuchronności kolizji odlecieć w kierunku Ziemi, co jest standardową procedurą alarmową na wypadek sytuacji awaryjnej.

I choć urzędnicy rosyjskiej agencji kosmicznej ROSKOSMOS starali się jak mogli bagatelizować zdarzenie, pisząc na Twitterze, że na ISS odwołano alarm i załoga powróciła do swoich obowiązków, to Blinken w dość mocnych słowach zaznaczył, że niebezpieczeństwo jeszcze się nie skończyło. "Szczątki powstałe w wyniku tego niebezpiecznego i nieodpowiedzialnego testu będą teraz zagrażać satelitom i innym obiektom kosmicznym, które mają kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa, interesów gospodarczych i naukowych wszystkich narodów przez dziesięciolecia" – powiedział w oświadczeniu.

Chmura gruzu obecnie przelatuje co 93 minuty w okolicy ISS. Astronauci chronili się w statkach powrotnych na Ziemię podczas drugiego i trzeciego przelotu koło szczątków satelity, ze względu na wysokie ryzyko kolizji.

"Nie do pomyślenia"

„Mając swoją długą i bogatą historię w załogowych lotach kosmicznych, jest nie do pomyślenia, aby Rosja zagroziła nie tylko amerykańskim i pochodzącym z innych krajów astronautom na ISS, ale swoim własnym kosmonautom a także chińskim tajkonautom na pokładzie chińskiej stacji kosmicznej" - powiedział w oświadczeniu Bill Nelson, administrator NASA.

Broń antysatelitarna (ASAT) to zaawansowane technologicznie pociski zaprojektowane do niszczenia celów znajdujących się na ziemskiej orbicie. Obecnie posiada je kilka krajów. Pierwszy pokaz swoich możliwości urządziły Chiny w 2007 roku. Rok później podobny test przeprowadziły Stany Zjednoczone. W 2019 roku do tego grona dołączyły Indie. Wszystkie te próby stworzyły na orbicie tysiące odłamków zagrażającym satelitom oraz ISS.

Jonathan McDowell, astrofizyk z Harvardu, przyznał, że takie testy to zwyczajne „machanie szabelką”. - Ludzie związani z przemysłem kosmicznym wiedzą, że na orbicie już mamy zbyt dużo śmieci. Celowe generowanie ich jest po prostu niewybaczalne – ocenił. Dodał też, że pierwsze kawałki z powstałej chmury gruzu powinny zacząć wchodzić do atmosfery i spalać się w ciągu kilku miesięcy, ale może minąć nawet 10 lat, zanim całkowicie zniknął.