Dodano: 21 stycznia 2021r.

Gdzie smog zbiera największe żniwo? Polskie miasta w czołówce

Każdego roku można by zapobiec niemal 52 tys. przypadków przedwczesnych zgonów wywołanych zanieczyszczeniem powietrza – wynika z badań oceniających wpływ smogu na zdrowie mieszkańców miast Europy. Wystarczyłoby, żeby wszystkie analizowane miasta przestrzegały norm zanieczyszczeń zalecanych przez Światową Organizację Zdrowia. Niestety, w czołówce zanieczyszczonych miast wiele jest z Polski.

Gdzie smog zbiera największe żniwo? Polskie miasta w czołówce

 

Badania zostały przeprowadzone przez Barcelona Institute for Global Health (ISGlobal), Szwajcarski Instytut Zdrowia Publicznego (Swiss TPH) oraz Uniwersytetu w Utrechcie. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie „The Lancet Planetary Health”.

Smog dusi Europejczyków

Analizy naukowców dotyczące smogu w Europie pokazują dość ponury obraz. Wynika z nich, że 84 proc. mieszkańców miast Starego Kontynentu narażonych jest na oddychanie zanieczyszczonym powietrzem. Uczeni analizowali zanieczyszczenia pyłem zawieszonym PM2,5 (o średnicy nie przekraczającej 2,5 mikrometra), który, według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), jest najbardziej szkodliwy wśród zanieczyszczeń atmosferycznych. Badano też wpływ na zdrowie oraz dwutlenku azotu, czyli NO2. Pod uwagę wzięto dane z ponad 1000 miast.

Zgodnie z wynikami badań, co roku można by zapobiec niemal 51 tys. przypadków przedwczesnych zgonów – jeśli chodzi o PM2,5 – i kolejnym 900 – jeśli chodzi o NO2, gdyby tylko przestrzegane były normy zalecane przez WHO.

Według analiz naukowców, jeszcze więcej ludzi udałoby się ocalić, gdyby wszystkie miasta osiągnęły jakość powietrza notowaną w tych najmniej zanieczyszczonych. W takiej sytuacji udałoby się ocalić odpowiednio 125 tys. osób - ze względu na PM2,5, oraz 79 tys. osób - ze względu na NO2).

Polska w czołówce

Jak się okazało wśród dziesięciu najbardziej zanieczyszczonych miejsc w Europie znajdują się aż trzy z Polski. W Górnośląskim Związku Metropolitalnym (do którego należą Zabrze, Tychy, Sosnowiec, Ruda Śląska, Katowice, Gliwice, Chorzów i Bytom) można byłoby uniknąć aż 2546 zgonów rocznie. W Jastrzębiu-Zdroju śmierci mogłyby uniknąć 102 osoby, zaś w Rybniku 164 osoby.

Poza polskimi miastami, w stosunku do liczby mieszkańców, najwięcej osób można byłoby ocalić w miastach Brescia (Włochy), Bergamo (Włochy), Karvina (Czechy), Saronno (Włochy), Ostrawa (Czechy), Havirov (Czechy).

Wśród pięćdziesięciu najbardziej „śmiercionośnych” miast w Europie ze względu na zanieczyszczenie PM2,5 znajduje się w sumie aż szesnaście miejsc w Polsce. Są wśród nich: Żory, Warszawa, Radom, Kraków, Łódź, Lublin, Opole, Bielsko-Biała, Zgierz, Kielce, Tomaszów Mazowiecki, Częstochowa i Piotrków Trybunalski.

Nieco lepiej wygląda sytuacja z zanieczyszczaniem NO2, gdzie w liście pięćdziesięciu najbardziej zanieczyszczonych miast znajduje się jedynie Warszawa, będąca na 24. miejscu.

Winny przemysł i ogrzewanie węglem

W badaniach brana była pod uwagę liczba zgonów w odniesieniu do liczby mieszkańców.

– Wyniki charakteryzują się dużą zmiennością. Najwyższe wskaźniki śmiertelności związane z NO2 (gazem związanym z ruchem samochodowym), stwierdzono w dużych miastach Hiszpanii, Belgii, Włoch i Francji - mówi Sasha Khomenko z ISGlobal.

– Jeśli chodzi o pył PM2,5, największą śmiertelność wykazano we włoskiej Dolinie Padu, południowej Polsce i wschodnich Czechach. Jest to spowodowane faktem, że pył PM2,5 jest emitowany głównie przez inne źródła spalania niż samochody, włączając w to przemysł i ogrzewanie gospodarstw domowych węglem i drewnem – dodaje Khomenko.

Wśród miast o najniższych wskaźnikach śmiertelności znalazły się te z północy Europy.

– Nasze ustalenia potwierdzają, że zanieczyszczenie powietrza jest zawsze szkodliwe dla zdrowia. Obecnie obowiązujące prawo europejskie nie zapewnia ochrony zdrowia mieszkańców Unii – przekonuje współautor badań Mark Nieuwenhuijsen z ISGlobal.

 

Źródło: ISGlobal, fot. CC BY 2.0/ Wikimedia Commons/ Radek Kołakowski