Autopilot w samochodach produkowanych przez firmę Elona Muska spisał się znakomicie na jednej z holenderskich autostrad ostrzegając przed wypadkiem. Zadziałał system wczesnego ostrzegania.
Po śmiertelnym wypadku, w którym brał udział samochód Tesla Model S, zaufanie do autopilota montowanego w tych pojazdach znacznie spadło. Nieszczęśliwy wypadek spowodował zmiany w systemie autopilota, które przede wszystkim dotyczyły radaru.
7 maja na Florydzie 40-letni kierowca, który podróżował swoim samochodem marki Tesla Model S z wykorzystaniem funkcji autopilota uległ wypadkowi. Samochód z niewyjaśnionych przyczyn wjechał w przejeżdżający w poprzek inny pojazd z przyczepą. To właśnie na przyczepę spadła cała wina. Prawdopodobnie algorytm Modelu S zinterpretował przyczepę jasnego koloru jako niebo i nie zahamował. 40-latek zmarł na miejscu. Więcej na ten temat można przeczytać w tekście Musk wprowadza zmiany w autopilocie w samochodach Tesla.
To zdarzenie rzuciło cień na cały segment pojazdów autonomicznych, czyli taki, które prowadzą pojazd bez udziału kierowcy. Jednak kolizja na holenderskiej autostradzie i sposób, w jaki zachował się autopilot przywraca wiarę w cały system.
Wypadek można zobaczyć na poniższym filmie, który pochodzi z kamery zamontowanej na jednym z pojazdów Tesli. Radar autopilota przewidział zdarzenie, zanim do niego doszło. Zobaczcie sami.
Źródło: sciencealert.com