Nigel był nazywany „najbardziej samotnym ptakiem na świecie”. Został zwabiony na odludną wyspę u wybrzeży Nowej Zelandii przez ornitologów, którzy zbudowali tam betonowe figurki morusów i emitowali odgłosy nawoływań tego gatunku. Nigel jako jedyny przyjął zaproszenie i zakochał się w jednej z betonowych figurek. Niestety ptak zdechł na początku miesiąca.
Wyspa Mana to bezludny kawałek lądu u południowych wybrzeży Wyspy Północnej, jednej z dwóch głównych wysp Nowej Zelandii. Ma nie całe dwa kilometry kwadratowe powierzchni. Od 1998 roku pracownicy ochrony przyrody próbują odbudować na wyspie populację morusa – ptaka z rodziny głuptaków.
Wybudowali w tym celu betonowe podobizny morusów i przez zainstalowany system głośników emitowali odgłosy tego gatunku, w nadziei, że zwabią tym ptaki. Taka metoda zdała egzamin w podobnym projekcie prowadzonym na cyplu Young Nick's Head na Wyspie Północnej.
W 2013 roku na zaproszenie odpowiedział Nigel – samiec morusa. Był to pierwszy ptak tego gatunku, który pojawił się na wyspie Mana od 40 lat. Niestety pojawił się sam. Przez następne pięć lat zabiegał o względy jednej z 80 zbudowanych tam betonowych figurek. Zbudował nawet dla niej gniazdo.
Nigel poprzez swój upór zdobył serca wolontariuszy i pracowników, którzy od wielu lat utrzymują i konserwują tą swoistą betonową kolonię morusów. Na jego temat już wcześniej pisała nie tylko lokalna, ale też ogólnoświatowa prasa, czym zyskał całkiem spore grono fanów.
– Nigel był bardzo wierny betonowej kolonii. Myślę, że musiało to być frustrujące. Całe lata spędził na zalotach. Wszyscy mamy dla niego wiele empatii, ponieważ miał dość beznadziejną sytuację – powiedział Chris Bell z Departament Ochrony Środowiska, które przez krótkie okresy w roku mieszka na wyspie.
W ubiegłym roku na wyspie pojawił się drugi morus – Norman – też samiec. Jednak spędził on na niej tylko kilka dni i odleciał. W styczniu tego roku, gdy pracownicy Departamentu Ochrony Środowiska usprawnili działanie systemu głośników, przyleciały i osiedliły się tam trzy osobniki tego gatunku, w tym samice. Niestety, na początku lutego Nigel zdechł. Ornitolodzy wypatrzyli jego szczątki tuż koło swojej ukochanej.
– To smutne zakończenie tej historii. Nigel umarł na samym początku czegoś wielkiego – stwierdził Bell. Przyznał również, że są spore szanse, że trzy nowe morusy na stałe zagnieżdżą się na wyspie i stworzą tam kolonię, ale zaznaczył przy tym, że Nigel na zawsze zostanie zapamiętany jako pionier kolonii. – Czuję żal. Całe lata spędził przy swojej betonowej ukochanej. Nie tak to powinno się skończyć – powiedział Bell.
Śmierć Nigela poruszyła wolontariuszy, pracowników i jego fanów. Miłośnicy przyrody opłakiwali „najbardziej samotnego ptaka na świecie”. Na profilu Friends of Mana Island opublikowano nawet wiersz żałobny poświęcony samotnemu morusowi.
Źródło: The Guardian, Sciencealert, fot. Chris Bell/ New Zealand Department of Conservation