Broń laserowa nie jest już tylko domeną science-fiction, tak przynajmniej twierdzi „South China Morning Post”. Gazeta poinformowała na swoich stronach, że chińscy naukowcy stworzyli karabin laserowy, który może razić wroga z odległości niemal kilometra.
Chińscy naukowcy opracowali broń laserową, która może zapalić cel z odległości 800 metrów – można przeczytać w poniedziałkowym wydaniu „South China Morning Post”. Gazeta twierdzi, że wiązka karabinu jest niewidoczne dla ludzkiego oka i nie będzie wiadomo, skąd padł strzał. Broń rzekomo może spowodować „natychmiastowe zwęglenie” ludzkiej skóry i tkanki. Informacja ta pojawiła się również w polskich mediach, ale czy naprawdę chińczycy zbudowali przenośną broń laserową?
Karabin laserowy nazywa się ZKZM-500 i został wytworzony przez naukowców z firmy ZKZM Laser – podaje gazeta. Broń waży około trzy kilogramy. Jest zasilana akumulatorem litowo-jonowym, który wystarczy na oddanie ponad 1000 dwusekundowych strzałów. Akumulator może być następnie ponownie naładowany.
„Ból będzie ponad ludzką wytrzymałość” – stwierdził w rozmowie z gazetą jeden z naukowców stojących za opracowaniem broni, ale nie został w artykule wymieniony z imienia i nazwiska.
Jak twierdzi „South China Morning Post” broń może skutecznie razić cele nawet przez okna, przepalać zbiorniki gazu i zapalać wszystko, co jest łatwopalne. Gazeta twierdzi też, że karabin nie został zaprojektowany do zabijania i może być używany choćby do podpalania nielegalnych sztandarów podczas protestów lub podpalania włosów lub odzieży protestujących.
Projekt broni ponoć jest gotowy do masowej produkcji. Cena za egzemplarz broni ma się wahać w okolicach 15 tys. dolarów.
Jednak opis broni wzbudza pewnie wątpliwości. Lasery oczywiście mogą powodować obrażenia. Nawet te o niskiej mocy mogą uszkodzić oczy. Lasery mogą też spowodować gwałtowny wzrost temperatury. Tego typu urządzenia funkcjonują w nowoczesnych laboratoriach, ale pochłaniają tyle energii, że wątpliwym jest, by mały, przenośny akumulator litowo-jonowy wystarczył.
Aby stworzyć przenośny laser, który może rozgrzać obiekt do wysokich temperatur w czasie krótszym niż dwie sekundy, trzeba by czegoś znacznie cięższego niż trzy kilogramy. Devin Coldewey z serwisu Tech Crunch sprawdził specyfikację kilku urządzeń i wyliczył, że nawet w sprzyjających okolicznościach potrzeba by czegoś zbliżonego do osiągów baterii Tesla Powerwall, która waży około 90 kilogramów.
– Nie ma po prostu sposobu, aby laser zasilany przez baterię litowo-jonową, którą człowiek mógłby swobodnie przenosić, byłby w stanie wytwarzać ciepło opisane w artykule „South China Morning Post” – napisał Coldewey.
Lasery, w odróżnieniu od pocisków, rozpraszają się w miarę odległości, co czyni wiązkę coraz słabszą. Gdy światło przechodzi przez medium, takie jak powietrze lub woda, laser zaczyna tracić na intensywności. I to nie jest mała strata, nawet na znacznie krótszym dystansie niż 800 metrów.
Promień lasera może z łatwością przemieszczać się na odległość 800 metrów, ale kiedy trafi w cel, będzie to zaledwie ułamek mocy, którą posiadał na początku. Zdecydowanie za mało, aby usmażyć człowieka, czy nawet jego ubrania.
Być może chińscy badacze rzeczywiście znaleźli sposób obejścia tych wszystkich kwestii. Jednak dopóki nie ma wiarygodnej demonstracji broni rodem z „Gwiezdnych wojen”, takie karabiny można wciąż zaliczyć do sfery science-fiction. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że Państwo Środka ma długie „tradycje” w stosowaniu propagandy.
Źródło: South China Morning Post, Science Alert, Tech Crunch, fot. South China Morning Post