Badania przeprowadzone przez międzynarodowy zespół naukowców sugerują, że nadmierne wykorzystywanie przez człowieka środowiska naturalnego, polowania na dzikie zwierzęta, handel nimi, degradacja ich siedlisk – ułatwia bliski kontakt między dziką przyrodą a ludźmi, co zwiększa ryzyko transmisji odzwierzęcych patogenów na człowieka.
Spadek różnorodności biologicznej, odławianie dzikich zwierząt i handel nimi oraz urbanizacja i idąca za tym utrata siedlisk, w których żyje wiele gatunków, zwiększa ryzyko transmisji niebezpiecznych wirusów, takich jak chociażby SARS-CoV-2, ze zwierząt na ludzi – przekonują naukowcy na łamach pisma „Proceedings of the Royal Society B”. Takie działania również zmniejszają populację dzikich zwierzą i podnoszą ryzyko ich całkowitego wyginięcia.
Sami jesteśmy sobie winni?
W publikacji naukowcy ze Stanów Zjednoczonych oraz z Australii wskazują, że prawdopodobną przyczyną obecnej pandemii może być zwiększony kontakt człowieka z dziką przyrodą. Żyjące na wolności zwierzęta najprawdopodobniej dzielą patogeny z ludźmi.
Chodzi przede wszystkim o bliskość, a ponieważ człowiek nieustannie wkracza w świat przyrody, zwiększony kontakt z dziką przyrodą nieuchronnie zwiększa ryzyko rozprzestrzeniania się niebezpiecznych patogenów. Autorzy badań podkreślają, że ich prace pozwalają na dokładniejszą ocenę ryzyka rozprzestrzeniania się groźnych chorób. Wskazują też, w jaki sposób procesy, które powodują spadek populacji dzikiej fauny i flory, umożliwiają przenoszenie wirusów zwierzęcych na ludzi.
– W miarę zmniejszania się siedlisk dzikie zwierzęta wchodzą w kontakt z ludźmi. Dzika przyroda zmienia także swoje rozmieszczenie w odpowiedzi na działania człowieka i modyfikacje naturalnego krajobrazu – powiedziała epidemiolog Christine Johnson z University of California, Davis, główna autorka publikacji. – Przyspieszyło to wyłanianie się chorób od dzikich zwierząt i naraziło nas na pandemie – dodała.
– Przenikanie wirusów od zwierząt jest bezpośrednim wynikiem naszych działań. Konsekwencją jest to, że dzielą się one z nami swoimi wirusami. Działania te jednocześnie zagrażają przetrwaniu gatunków i zwiększają ryzyko rozprzestrzeniania się chorób. W niefortunnej zbieżności wielu czynników powoduje to bałagan, w którym jesteśmy teraz – podkreśliła Joohnson.
Odzwierzęce wirusy
Na potrzeby badań naukowcy przeanalizowali 142 znane nam wirusy, o których wiadomo, że przeniosły się ze zwierząt na człowieka. Określili gatunki, które zostały uznane za potencjalnych pierwotnych gospodarzy. Korzystając z Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych prowadzonej przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody, zbadali wzorce liczebności tych gatunków, ryzyko ich wyginięcia i przyczyny leżących u podstaw spadku liczebności tych gatunków. Dane te pokazują, w jaki sposób ludzie wchodzili w interakcje z różnymi gatunkami zwierząt na przestrzeni lat.
Analizy pokazały, że udomowione zwierzęta dzielą z ludźmi największą liczbę wirusów. Osiem razy więcej w porównaniu z dzikimi gatunkami. Jest to wynik naszych częstych bliskich interakcji z tymi gatunkami, które trwają od stuleci.
Dzikie zwierzęta, które dobrze przystosowały się do środowisk zdominowanych przez ludzi, również dzielą z nami sporą liczbę wirusów. Autorzy badań podali, że to nawet 75 proc. wirusów odzwierzęcych niepochodzących od zwierząt udomowionych. Wśród tych zwierząt są niektóre gatunki gryzoni, nietoperzy oraz naczelne, które żyją wśród ludzi, w pobliżu naszych domów oraz wokół gospodarstw i upraw, co czyni je gatunkami wysokiego ryzyka dla transmisji wirusów. Same nietoperze zostały powiązane z wirusami takimi jak SARS, wirusa Nipah, wirusa Marburg czy wirus Ebola.
Na drugim końcu spektrum znajdują się gatunki o małej populacji i zagrożone wyginięciem. Są to zwierzęta, których spadek liczebności związany był z polowaniami, handlem i utratą siedlisk. Uczeni wskazują, że prawdopodobnie gatunki te są pierwotnymi gospodarzami dwukrotnie większej liczby wirusów odzwierzęcych niż gatunki zagrożone, których populacje zmniejszają się z innych powodów. Gatunki zagrożone są również bezpośrednio monitorowane przez ludzi próbujących przywrócić ich populację, co również naraża na częstszy kontakt.
– Musimy być bardzo uważni na to, jak współdziałamy z dziką przyrodą, bo tam nie brakuje groźnych wirusów. Kontakty te zwiększają ryzyko rozprzestrzeniania się nowych chorób zakaźnych. W naszych badaniach stwierdziliśmy, że naczelne oraz nietoperze znacznie zwiększają ryzyko transmisji wirusów odzwierzęcych w porównaniu do wszystkich innych gatunków. Trzeba jednak znaleźć jakiś sposób na bezpieczne współistnienie – powiedziała Johnson.
Grupy zajmujące się ochroną dzikiej przyrody z całego świata wzywają do zakazu handlu dzikimi zwierzętami oraz ich członkami wykorzystywanymi chociażby w tradycyjnej medycynie chińskiej. Rynek ten ma wartość wielu miliardów dolarów. Trwająca pandemia ma prawdopodobnie źródło w jednym z chińskich targów, gdzie handlowano dzikimi zwierzętami. Obecne ustalenia wskazują, że to właśnie tam doszło do pierwszej transmisji koronawirusa SARS-CoV-2 na człowieka.
Źródło i fot.: University of California, Davis