Dodano: 21 grudnia 2022r.

Ostatnie zdjęcie z misji InSight. Lądownik przestał odpowiadać

Wygląda na to, że misja InSight na Marsie dobiega końca. W miarę postępu misji, panele słoneczne zasilające lądownik coraz mocniej przykrywał marsjański pył. Obecnie nagromadziło się go tyle, że niemożliwe jest pozyskiwanie odpowiedniej ilości energii do funkcjonowania. NASA poinformowała, że lądownik nie odpowiedział na niedzielne komunikaty z Ziemi. Jeśli kolejna próba nawiązania kontaktu nie powiedzie się, dalszych prób już nie będzie.

Ostatnie zdjęcie z misji InSight. Lądownik przestał odpowiadać

 

Sonda InSight wylądowała na powierzchni Marsa pod koniec listopada 2018 roku. Głównym celem misji było zdobycie informacji o budowie wewnętrznej Czerwonej Planety i jej współczesnej aktywności geologicznej. To pozwoli naukowcom lepiej zrozumieć, jak ukształtowała się sąsiadująca z Ziemią planeta. Instrumenty naukowe zamontowane na pokładzie lądownika przeprowadziły setki badań geofizycznych, które dostarczyły przełomowych informacji o budowie planety.

Misja Mars InSight

Głównymi instrumentami naukowymi misji były ultraprecyzyjny sejsmometr SEIS (Seismic Experiment for Interior Structure) oraz próbnik ciepła HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package), zwany także Kretem. Kret został zaprojektowany i wykonany przez polskich inżynierów z firmy Astronika, która jako koordynator procesu produkcyjnego zaangażowała do podwykonawstwa kilka polskich ośrodków naukowych, m.in. Polską Akademię Nauk, Centrum Badań Kosmicznych PAN, Instytut Lotnictwa Instytut Spawalnictwa, Politechnikę Łódzką i Politechnikę Warszawską.

Celem instrumentu było wykonanie pomiarów strumienia ciepła z wnętrza planety. W założeniach miał wkopać się na głębokość pięciu metrów, jednak nigdy mu się to nie udało. Ale to nie wada urządzenia spowodowała problemy, a grunt, na którym stanął lądownik. Warstwa regolitu, w której próbował zagłębić się polski penetrator była zbyt luźna. Mechanizm Kreta można porównać do dużego gwoździa z wbudowanym młotkiem. Bez wystarczającego tarcia, przy uwzględnieniu znacznie niższej grawitacji na Marsie, Kret zwyczajnie odbijał się w miejscu.

Z kolei instrument SEIS sprawdził się doskonale. Przez cały czas trwania misji monitorował puls planety wykrywając wibracje spowodowane trzęsieniami powierzchni, uderzeniami meteorytów i innymi tego typu zdarzeniami. Wykrył ponad 1300 trzęsień marsjańskiego gruntu, nagrał dźwięki marsjańskiego wiatru, a ostatnio zarejestrował trąbę pyłową. Jednak już od jakiegoś czasu było wiadomo, że misja dobiega końca. Zresztą i tak trwała blisko dwukrotnie dłużej, niż planowano.

Marsjański pył

Poziom energii lądownika stale malał. Wszystko przez wszechobecny pył, który stopniowo pokrywał panele słoneczne lądownika. Zespół przez długi czas miał nadzieję, że podmuch wiatru lub jakiś mały wir pyłowy usunie część pyłu z paneli, tak jak to miało miejsce w przypadku łazików marsjańskich Spirit i Opportunity. Niestety, nic z tego.

Mimo to zespół inżynierów próbował poradzić sobie z pyłem za pomocą robotycznego ramienia lądownika. Ponieważ pył marsjański jest naładowany elektrostatycznie, inżynierowie wykorzystali jego właściwości magnetyczne w wietrzne dni, aby spróbować oczyścić panele. InSight otrzymał polecenie zebrania marsjańskiego gruntu i upuszczenia go na krawędziach paneli słonecznych, co spowodowało przyciągnięcie pyłu znajdującego się już na panelach do nowo umieszczonego na panelach materiału. Ta sprytna sztuczka zwiększała produkcję energii przez InSight o około 5 procent za każdym razem, a manewr został wykonany pomyślnie sześć razy. Jednak na dłuższą metę tego typu działań nie dało się prowadzić.

Wraz z nastaniem na Marsie zimy, zmniejszyła się liczba godzin nasłonecznienia, a w rzadkiej atmosferze planety znalazło się znacznie więcej pyłu, ograniczającego dotarcie do powierzchni promieni słonecznych i utrudniającego funkcjonowanie paneli. Do tego więcej pyłu oznacza też, że więcej go osiądzie na panelach.

Ostatni kontakt

Inżynierowie z NASA przyznali, że ostatni kontakt z lądownikiem mieli w czwartek 15 grudnia. Zaplanowane na niedzielę 18 grudnia połączenie nie powiodło się. Inżynierowie będą jeszcze próbowali skontaktować się z lądownikiem, ale szansę są nikłe. Według procedury, dwie próby nawiązania kontaktu zakończone niepowodzeniem oznaczają potwierdzenie, że misja rzeczywiście się zakończyła. Potem nie będzie dalszych prób nawiązania kontaktu.

Już w maju NASA przyznała, że najprawdopodobniej lądownik zakończy misję przed końcem roku. Podobny komunikat podano też niedawno. „Wytwarzanie energii nadal spada, ponieważ pył nanoszony przez wiatr na panele słoneczne gęstnieje. Oczekuje się, że koniec nastąpi w ciągu najbliższych kilku tygodni” - napisała NASA początkiem listopada.

Ostatnia wiadomość opublikowana na koncie InSight w social mediach mówiła o tym, że lądownik ma mało energii i przesyła prawdopodobnie ostatnie zdjęci z Marsa. 

„Moja moc jest naprawdę niska, więc to może być ostatnie zdjęcie, które mogę wysłać. Nie martwcie się o mnie: spędziłem tutaj spokojny i wypełniony pracą czas. Jeśli będę mógł pozostanę w kontakcie z moim zespołem. Dziękuję, że byliście ze mną” - brzmi komunikat.

Dane z lądownika dostarczyły szczegółowych informacji na temat wewnętrznych warstw Marsa, jego płynnego jądra, marsjańskiej pogody i aktywności geologicznej. Ale dane zebrane podczas misji będę analizowane przez nadchodzące lata i z pewnością znajdą się w nich kolejne rewelacje.

 

Źródło i fot.: NASA