Dodano: 07 lutego 2019r.

Nieprędko kupimy w naszych sklepach mięso hodowane w laboratorium. Branża ma problemy

Prywatne inwestycje w mięso hodowane laboratoryjnie ciągle rosną. Różne firmy prześcigają się w obietnicach nieograniczonego dostępu do przepysznych nuggetsów, steków i hamburgerów produkowanych w laboratoriach, a nie pochodzących od zwierząt hodowlanych. Ale te zapewnienia słyszeliśmy już lata temu i wciąż pozostają one bez pokrycia. Dlaczego? Rozwój sektora blokuje szereg problemów.

Mięso mielone

 

Start-upy zajmujące się podobnymi projektami otrzymały w ostatnich dwóch latach dziesiątki milionów dolarów od miliarderów jak Bill Gates i Richard Branson, czy gigantów z branży rolniczej jak Cargill i Tyson. Jednak jak twierdzą niektórzy eksperci, brakuje funduszy na badania naukowe nad syntetycznym mięsem.

Bez wątpienia rośnie zainteresowanie komercyjnym rozwojem laboratoryjnych hodowli mięsa, ponieważ są one bardziej ekologiczne i etyczne. Jednak wielu obserwatorów twierdzi, że przemysłowi brakuje doświadczenia w badaniach naukowych i inżynierii, niezbędnego, aby mięso hodowane w laboratorium wprowadzić na rynek. Co więcej, wiele postępów w tej dziedzinie często obejmowana jest przez firmy tajemnicą handlową i prawem patentowym.

- Istnieje wiele technicznych przeszkód do pokonania - mów Paul Mozdziak, biolog z Uniwersytetu Karoliny Północnej w Raleigh, który zajmuje się badaniami nad mięsem kurczaków i indyków hodowanym w laboratorium. Wśród wyzwań leży m.in. opracowanie lepszych linii produkujących komórki oraz odżywek do ich karmienia. Problemem okazują się też odpowiednie rusztowania, które pomagałyby ukształtować hodowle komórkowe w tkanki oraz stworzenie bioreaktorów do masowej produkcji komórek.

 

Badania typu open-source (o swobodnym i wolnym dostępie do wyników prac) w tej dziedzinie otrzymały ostatnio zastrzyk świeżej gotówki. 6 lutego think-tank Good Food Institute (GFI - Instytut Dobrej Żywności - organizacja wspierająca rozwiązania alternatywne dla współczesnej hodowli mięsa) ogłosił zwycięzców pierwszego programu grantowego. 14 projektów badawczych podzieli się kwotą 3 milionów dolarów. Sześć zespołów zajmuje się rozwojem metod hodowania mięsa w laboratorium, osiem kolejnych pracuje nad białkami pochodzenia roślinnego.

- Wygląda na to, że to największy wkład w badania nad wykorzystaniem komórek w celach hodowlano-spożywczych - mówi Kate Kreuger, dyrektor ds. badawczych w New Harvest, organizacji, która w ciągu ostatnich dziesięciu lat przeznaczyła prawie milion dolarów na badania nad hodowlą laboratoryjną mięsa. Pieniądze są potrzebne m.in. po to, aby stworzyć dostępne publicznie banki komórek mięśniowych popularnych zwierząt hodowlanych jak krowy, świnie, ryby. Bez takich komórek badacze są zmuszeni do eksperymentów na tkankach otrzymanych bezpośrednio z rzeźni lub do badań na myszach.

Norweskie Centrum Komórek Macierzystych w Oslo planuje wykorzystać dotację z GFI, by wspomóc budowę Zamrożonej Farmy (Frozen Farmyard), w której przechowywane byłyby komórki wykorzystywane w rolnictwie. Inni badacze chcą wykorzystać dorobek dziesiątków lat badań medycyny regeneracyjnej. Biofizyk z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles Amy Rowat, na co dzień zajmuje się badaniami nad komórkami rakowymi. Dzięki grantowi z GFI chce teraz zaprojektować rusztowania, na których mogłyby rosnąć różne typy komórek krowy. Dzięki temu możliwe będzie dodanie tłuszczu do wyhodowanych w laboratorium steków.

Z kolei przedsiębiorcy z branży zajmującej się rozwojem syntetycznego mięsa liczą, że więcej naukowców zaangażuje się w badania. - Branża potrzebuje nowatorskich podejść do wytwarzania bioproduktów mięsnych z wysoką wydajnością - mówi Nicholas Genovese, główny ekspert w firmie Memphis Meats z Kalifornii. - Badania naukowe mogą odegrać decydującą rolę we wprowadzeniu produktu na rynek - dodaje.

Początki badań nad mięsem produkowanym w laboratoriach sięgają lat 90-tych ubiegłego wieku. Pierwszy patent w tej dziedzinie należał do holenderskiego badacza i przedsiębiorcy Willema van Eelena, który zainteresował swoim pomysłem władze kraju. Ostatecznie dzięki jego pomysłom biolog Mark Post z Uniwersytetu w Maastricht zaprezentował w 2013 roku pierwszego wyhodowanego w laboratorium hamburgera. Koszt jego produkcji oszacowano na 250 tysięcy dolarów.

Jednak rządy niechętnie inwestują w podobne badania, ponieważ są one kosztowne i ryzykowne. Badania z zakresu inżynierii tkankowej są w większości przeprowadzane dla potrzeb medycyny. Z kolei amerykański departament rolnictwa przeznacza na badania nad laboratoryjnym mięsem minimalne fundusze. Stąd taka trudność w rozwoju technologii. Ale niektóre kraje dostrzegają potencjał w dalszym finansowaniu podobnych prac. Izrael w ciągu najbliższych ośmiu lat zamierza wydać ponad 27 milionów dolarów na rozwój badań nad mięsem produkowanym w laboratoriach.

Prywatne inwestycje w mięso hodowane w laboratorium już obniżyły koszty jego produkcji. Firmy przekonują, że są w stanie wyprodukować hamburgera za 500 dolarów, lub cienki stek za ledwie 50 dolarów. Wciąż są to jednak produkty pierwszej generacji, które wymagają udoskonalenia. Niektórzy badacze są zdania, że już niedługo powstanie nowa dziedzina nauki zajmująca się zagadnieniem hodowli mięsa w laboratoriach.

 

Źródło: Nature, fot. Pexels