Dodano: 30 sierpnia 2018r.

Kolejny gatunek inwazyjny w Europie. Tym razem pasożyt z tropików wywołujący groźną chorobę

W Europie od kilku lat rozprzestrzenia się groźny pasożyt wywołujący schistosomatozę – niebezpieczną chorobę, która może prowadzić nawet do śmierci. Pasożyt jest hybrydą dwóch różnych gatunków i wydaje się być bardziej efektywny w infekowaniu ssaków.

Płaziniec z rodzaju Schistosoma

 

Schistosomatoza jest najbardziej rozpowszechnioną na świecie chorobą pasożytniczą po malarii. Do niedawna zasięg występowania płazińców z rodzaju Schistosoma, wywołujących tą niebezpieczną chorobę ograniczał się do tropikalnych rejonów Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Ostatnio jednak pasożyt pojawił się w Europie.

Jerome Boissier, parazytolog z francuskiego Université de Perpignan, został zaalarmowany w 2014 roku o dwóch niemal jednoczesnych przypadkach schistosomatozy we Francji i Niemczech. Co ważne, rodziny, u których zdiagnozowano chorobę nigdy nie opuszczały Europy.

Na schistosomatozę cierpi około 230 milionów osób na całym świecie. Większość z nich – 85 proc. – to mieszkańcy Afryki. Chorobę może spowodować pięć gatunków przywr z rodzaju Schistosoma i w zależności gatunku pasożyta, który zainfekował ludzki organizm, mogą występować różne objawy.

 

Bywa, że schistosomatoza przebiega bezobjawowo. Bywa również, że objawy występują wiele tygodni po zarażeniu. Najczęstszymi z nich są gorączka, kaszel, bóle brzucha czy biegunka. Może wystąpić także poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego, a przedłużająca się infekcja może doprowadzić do polipowatości jelit z krwistą biegunką, nadciśnienie wrotnego z krwawymi wymiotami, przewlekłego zapalenia pęcherza i cewki moczowej i nawet do śmierci. Chociaż lek przeciwko pasożytowi jest skuteczny, chory może przez długi czas nie wiedzieć, że jest zarażony.

Epidemiolodzy prześledzili historię obu rodzin i tak dotarli do rzeki Cavu na Korsyce, francuskiej wyspie na Morzu Śródziemnym, gdzie zarażeni pływali podczas wakacji. Badacze odkryli, że lokalny ślimak słodkowodny służył jako pośredni gospodarz, który jest niezbędny dla skomplikowanego cyklu życia płazińców.

Rzeka Cavu nadal jest miejsce, gdzie dochodzi do zarażeń schistosomatozą. Od tamtego czasu co najmniej 120 osób złapało pasożyta, a choroba pojawiła się na całej Korsyce.

Boissier podczas analiz wykazał, że winowajca zakażeń w Europie nie jest zwykłą przywrą z rodzaju Schistosoma, ale hybrydą dwóch różnych gatunków. Ostatnio, zespół naukowców przez niego kierowany odkrył, że hybryda ta ma przewagę nad innymi gatunkami. Wydaje się być lepsza od gatunków rodzicielskich w infekowaniu zarówno ślimaków, jak i ssaki.

Jeden ze studentów Boissiera, Julien Kincaid-Smith, opublikował w repozytorium reprintów artykułów naukowych „bioRxiv” zsekwencjonowany cały genom europejskiej hybrydy.

Takie hybrydy, odkryte również u innych pasożytniczych gatunków, mogłyby poszerzyć zakres gatunkowy potencjalnych celów pasożyta, komplikując tym samym wysiłki, aby je kontrolować.

Ludzie oraz inne ssaki zakażone schistosomatozą rozprzestrzeniają jaja pasożyta z kałem lub moczem, które wykluwają się, gdy dotrą do słodkiej wody. Następnie larwy poszukują ślimaka odpowiedniego gatunku, gdzie dojrzewają i rozmnażają się bezpłciowo. Powstałe w ten sposób kolejne larwy opuszczają ślimaka. Jeśli spotkają na swojej drodze ssaka, przedostają się na jego skórę i osadzają się w naczyniach krwionośnych.

Jak stwierdził Boissier, przywry Schistosoma haematobium najprawdopodobniej dostały się do Europy wraz z nosicielem, który musiał zarazić się w innym miejscu. Następnie nosiciel udał się na Korsykę i oddał kał lub mocz w rzece Cavu. Rzeka ta jest domem dla ślimaka Bulinus truncatus - jednego z nielicznych gatunków Bulinus, który może wspierać przywry z rodzaju Schistosoma. Występuje on również w niektórych krajach Afryki i Bliskiego Wschodu.

- To dla wszystkich sygnał ostrzegawczy, że ta choroba może się rozwinąć wszędzie tam, gdzie istnieją odpowiednie warunki – powiedział immunolog Daniel Colley z University of Georgia w Atenach. Colley dodał, że globalizacja i nieustanne podróże po całym świecie sprawiają, że takie inwazje nowych gatunków są coraz bardziej prawdopodobne.

Zespół Boissiera ustalił na podstawie testów DNA na jajach pasożyta, że europejska wersja jest hybrydą Schistosoma haematobium i Schistosoma bovis. Same hybrydy tych pasożytów też nie są nowością. W 2008 roku podobne hybrydy zostały znalezione w Senegalu. Badacze udali się zatem do Senegalu i Kamerunu, by zebrać szczepy rodziców hybrydy. Zabrali je ze sobą do laboratorium, aby ponownie stworzyć hybrydę. Przetestowali następnie zdolność rodziców hybrydy oraz samą hybrydę do infekowania ślimaków. Jako odpowiednika dla ludzi użyli chomików.

Podczas testów okazało się, że pasożyty Schistosoma haematobium znalezione w Afryce nie infekowały korsykańskich ślimaków. Zwierzęca odmiana Schistosoma bovis już tak, ale hybryda robiła to znacznie chętniej i skuteczniej. Zarażała także spokrewniony gatunek ślimaków z Hiszpanii i Portugalii. Znacznie szybciej rozwijała się również u chomików i sprawiała, że przechodziły chorobę ciężej.

Hybrydy pojawiały się także w innych chorobach pasożytniczych, w tym w czynnikach wywołujących malarię, leiszmaniozę i chorobę Chagasa. Obecnie nie jest jasne, jaką rolę odgrywają podobne hybrydy w parazytologii, ale ich obecność jest niepokojąca. Wydaje się, że stają się coraz bardziej powszechne w miarę coraz częstszych podróży i migracji.

Hybrydy są bardziej efektywne w infekowaniu wielu gatunków. Mogą również ukrywać się w organizmie gospodarza, pozostając poza zasięgiem leków. Połączenie dwóch genomów daje pasożytowi więcej genetycznej zmienności, dzięki której może przystosować się do nowych miejsc i gospodarzy.

Tymczasem wydaje się, że schistosomatoza zadomowiła się na dobre na Korsyce. Pasożyty nadal zarażają ślimaki w rzece Cavu. Do tego pojawiły się również w pobliskiej rzece Solenzara.

 

Źródło: Science, fot. IcaroGustavo/ Wikimedia Commons/ CC0 1.0