Przejdź do treści

Najcieplejszy dzień w historii za nami. Klimatolog: w najbliższych tygodniach możliwe kolejne rekordy

Spis treści

Według meteorologów z amerykańskiego Narodowego Centrum Prognoz Środowiskowych, poniedziałek 3 lipca był najcieplejszym dniem w historii pomiarów. Średnia globalna temperatura osiągnęła 17,01 stopni Celsjusza. Ale wtorek okazał się jeszcze cieplejszy. Profesor Arkadiusz Tomczyk z Zakładu Meteorologii i Klimatologii WNGiG UAM wskazuje, że w najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnych rekordów.

Narodowe Centrum Prognoz Środowiskowych (National Centers for Environmental Prediction) poinformowało, że poniedziałek 3 lipca był najcieplejszym dniem w historii. Globalna temperatura osiągnęła 17,01 stopni Celsjusza, bijąc rekord 16,92 st. C. z sierpnia 2016 roku. Ale nie trzeba było długo czekać, na nowy rekord. Jak wyniki za danych, we wtorek 4 lipca globalna temperatura osiągnęła 17,18 st. C.

Amerykańskie Narodowe Centra Prognoz Środowiskowych wchodzą w skład National Weather Service – agencji rządowej, której zadaniem jest dostarczanie prognoz, ostrzeżeń i analiz związanych z pogodą oraz klimatem. Dane opierają się na połączeniu pomiarów satelitarnych, naziemnych stacji pogodowych i danych z balonów meteorologicznych.

Kolejne rekordy w najbliższych tygodniach?

Prof. Arkadiusz Tomczyk z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM powiedział, że kolejne rekordowe wartości temperatury powietrza nie powinny być zaskoczeniem. – W naszej szerokości geograficznej przeciętnie najcieplejszym miesiącem jest lipiec. Patrząc na postępujące ocieplenie klimatu i nakładającą się na to fazę El Nino możemy w najbliższych tygodniach spodziewać się kolejnych rekordowych wartości temperatury powietrza – powiedział Tomczyk.

– Nie powinniśmy być zaskoczeni biciem kolejnych rekordów temperatury powietrza, ponieważ już od wielu lat naukowcy jednoznacznie mówią o postępującym ociepleniu klimatu, które jest związane z działalnością człowieka i emisją gazów cieplarnianych do atmosfery. Do tego dochodzi czynnik naturalny – czyli faza El Nino, która również wiąże się z ociepleniem – dodał.

La Nina i El Nino

Wyjaśnił również, że przez ostatnie trzy lata obserwowaliśmy fazę La Nina – zjawisko, w którym wody powierzchniowe na Oceanie Spokojnym są intensywnie spychane w stronę Australii i Azji. W efekcie u wybrzeża Ameryki Południowej i na znacznej części Oceanu Spokojnego występuje „plama chłodu”, gdyż przy wybrzeżu Ameryki Południowej następuje wypływ chłodnych wód głębinowych – i to powoduje ochłodzenie.

W przypadku El Nino, zjawiska, którego początek naukowcy zaobserwowali w ostatnich tygodniach, jest odwrotnie – powoduje ono ocieplenie. Nie dochodzi do wypływu wód głębinowych. W związku z tym na Oceanie Spokojnym i u wybrzeża Ameryki Południowej tworzy się „plama ciepłych wód”, które powodują ocieplanie powietrza.

– Faza El Nino wiąże się z ociepleniem, ale gdyby nie postępująca zmiana klimatu, pewnie nie obserwowalibyśmy kolejnych rekordów temperatury powietrza – zaznaczył Tomczyk.

Źródło: www.naukawpolsce.pl, AFP, IFLScience, fot. Pixabay

Udostępnij:

lub:

Podobne artykuły

W oceanach coraz ciemniej. W ciągu ostatnich 20 lat zmniejszyła się głębokość, do której dociera światło

Globalne ocieplenie

Najbogatsze 10 proc. populacji odpowiada za dwie trzecie globalnego ocieplenia

Antarktyda

Jak wyglądałaby Antarktyda bez lodu? Naukowcy opracowali nową mapę

Wyróżnione artykuły

Popularne artykuły