Ogromny lodowiec szelfowy Conger, wielkości Nowego Jorku lub Rzymu, runął do oceanu. Rozpad lodowca pokazały zdjęcia satelitarne Antarktydy Wschodniej. Naukowcy ostrzegają, że chociaż nie spodziewają się znaczących skutków tego wydarzenia, topnienie lodu w tym historycznie stabilnym regionie może być złowieszczym znakiem nadchodzących wydarzeń.
Zdjęcia satelitarne ujawniły nagły rozpad lodowca szelfowego Conger na Antarktydzie Wschodniej. Do zdarzenia doszło między 14 marca a 16 marca. Pierwsze oznaki kurczenia się lodowca zauważono jeszcze w latach 70., jednak od początku 2020 roku topnienie przyspieszyło. Nie jest jasne, czy nagłe i nieoczekiwane zniknięcie lodowca jest związane z poprzedzającymi to zdarzenie nienormalnie wysokimi temperaturami na tym obszarze.
Zmiany na Antarktydzie Wschodniej
Antarktyda jest podzielona przez Góry Transantarktyczne na Antarktydę Wschodnią i Zachodnią. Na Antarktydzie Zachodniej lód jest bardziej niestabilny niż na wschodniej części kontynentu. Dlatego też szybsze topnienie lodu i zapadanie się lodowców szelfowych jest tam częściej obserwowane.
Jednak tego typu zdarzenia na Antarktydzie Wschodniej były do tej pory niespotykane. Ta część kontynentu w dużej mierze opierała się zmianom klimatycznym. Według Associated Press, jest to pierwsze poważne zapadnięcie się lodowca szelfowego na Antarktydzie Wschodniej w historii.
Runięcie lodowca do oceanu pokazuje, że nawet obszary, które naukowcy uważali za bezpieczne i odporne na skutki kryzysu klimatycznego, zaczynają się zmieniać. – W tej części Antarktydy, która jest połączona z najwyższym, najsuchszym i najzimniejszym regionem Antarktydy Wschodniej, tak naprawdę nie spodziewaliśmy się zawalenia się lodowca szelfowego – powiedział Peter Neff, glacjolog z University of Minnesota.
Według amerykańskiego National Ice Center, to cielenie się lodowca, bo tak fachowcy określają odłamywania się fragmentów lodowca, stworzyły kilka gór lodowych. Jedna z nich, nazwana C-37, ma rozmiary 14,8 na 5,6 kilometra.
Fala upałów głównym podejrzanym
Zawalenie się lodowca szelfowego na wschodzie Antarktydy zbiegło się z nienormalnie wysokimi temperaturami na obu biegunach Ziemi. Niedawno na Antarktydzie Wschodniej odnotowano temperaturę minus 12,2 stopnia Celsjusza. To temperatura wyższa o około 40 st. C. od normy (więcej na ten temat w tekście: Fale upałów na obu biegunach Ziemi. Temperatury wyższe o kilkadziesiąt stopni). Naukowcy tłumaczyli, że ekstremalne jak na tę porę roku temperatury w Antarktyce są prawdopodobnie wynikiem napłynięcia nad kontynent ciepłego powietrza znad Australii, które po drodze zostało wpompowane w równie ciepłe i wilgotne powietrze znad południowego Pacyfiku.
Lodowce szelfowe unoszą się na powierzchni wody i są niejako przedłużeniem lodowców lądowych. Coraz cieplejsze wody mogą powoli roztapiać lodowiec od spodu, co powoduje najpierw pęknięcie, a potem odłamanie się góry lodowej i w konsekwencji może powodować zawalenie się lodowca. Catherine Colello Walker z NASA, spekulowała na Twitterze, że to ciepło prawdopodobnie zostało wchłonięte przez wodę i przyczyniło się do nagłego zawalenia się lodowca szelfowego. W podobnym tonie wypowiedziała się Jenny Arthur z Uniwersytetu Durham. Uczona napisała na Twitterze, że chociaż prawdopodobnie do rozpadu lodowca przyczyniły się różne krótko- i długoterminowe siły, „zdumiewająca fala upałów, jakiej doświadczyła ostatnio Antarktyda, jest z pewnością głównym podejrzanym”.
Chociaż naukowcy nie spodziewają się żadnych poważnych konsekwencji wynikających bezpośrednio z zawalenia się lodowca szelfowego Conger, ostrzegają, że może to być początek niepokojącego trendu.
Jak przyznał Neff, lodowce szelfowe działają jak bufor chroniący antarktyczne lodowce przed topnieniem, ponieważ izolują je od ciepłej wody morskiej. Jeśli lodowce na Antarktydzie Wschodniej stopią się, mogą być głównym motorem wzrostu poziomu morza w nadchodzących dziesięcioleciach, dodał glacjolog.
Źródło: AP, Science Alert, The Guardian, fot. USNIC