Piłka nożna, zwłaszcza podczas mistrzostw świata, budzi olbrzymie zainteresowanie i to nie tylko kibiców, ale także socjologów, polityków i ekonomistów. Zaskakuje jednak, że modele matematyczne stosowane do opisu zachowań zwierząt, mogą z powodzeniem być wykorzystane do zrozumienia fenomenu futbolu.
– Tak, spotkałem się już z pytaniami o to, czy modele matematyczne stosowane w ekologii są użyteczne w zrozumieniu gry piłkarzy – mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, na co dzień zajmujący się modelowaniem procesów biologicznych. – Początkowo myślałem, że to żart i ktoś ewidentnie pomylił plastikowe modele piłkarzyków z prawdziwym modelowaniem. Usłyszawszy, że na poważnym seminarium naukowym pokazywano nasze modele i ich piłkarskie konotacje, przemyślałem problem – dodaje.
Zachowania zbiorowe
I rzeczywiście to tak prosto działa? – Prosto to zdecydowanie nie, ale jakoś działa – doprecyzowuje badacz z UPP i wskazuje na najważniejsze punkty takich analiz. – Podstawą łączącą zwierzęta ze sportami zespołowymi, są tak zwane zachowania zbiorowe. Czyli badacze po prostu próbują zrozumieć, jak zachowania pojedynczego osobnika wpływają na zachowanie całej grupy i odwrotnie. jak cała grupa, wpływa na to, co robi pojedynczy osobnik. Wypisz, wymaluj futbol. Wielkie piłkarskie gwiazdy w całkiem przeciętnych zespołach albo kompletny brak wybijających się zawodników, za to wspaniała drużyna, działająca jako prawdziwy kolektyw. Wszystko da się opisać językiem biologii teoretycznej, patrząc na piłkarzy, jak na składające się z niespokrewnionych osobników stado komarów, ptaków, albo ławicę ryb. Szczególnie to ostatnie porównanie ma wzięcie w modelowaniu, bo zawiera element szkolny, a więc coś, co przypomina trening – wyjaśnia prof. Tryjanowski.
Jednak czy w sporcie zbiorowym potrzeba porządku, dokładnego przewidywania pozycji innych osobników, siły oddziaływań? – A w stadach zwierząt to nie? Przecież ptaki podczas lotu nie mogą się dotykać, nie powinny wchodzić w niepotrzebne interakcje. Teoretycznie brzmi nieźle, ale w praktyce, zwłaszcza podczas strachu wywołanego na przykład obecnością drapieżnika, już takie proste do realizacji nie jest. Konieczna jest obserwacja zachowania innych osobników i na tej podstawie zmiana własnej pozycji. Czasami potrzeba współpracy, a czasami … ucieczki. Podstawą jest rozpoznanie, kto wróg, kto przyjaciel. Na boisku piłkarskim rozpoznamy zawodników po kolorze koszulki i tam może odbywać się konkurencja, a nawet walka, a kluczowym jest pozostawienie w spokoju osobników w czarnych strojach – sędziów prof. Tryjanowski.
Piłkarze jak stada zwierząt
– Chociaż akurat nigdy nie spotkałem się z modelami, które ten aspekt brały pod uwagę. Podobnie jak siły okrzyków z trybun, ale podejrzewam, że i to się da zrobić. Sam element gry na własnym boisku, jest akurat dobrze znany z modeli zwierzęcych, to nic innego jak poruszanie się po dobrze znanym terytorium. Teoretycy naprawdę dostrzegają wiele i starają się matematycznie opisać gęstość fluidu (błoto na boisku), siłę przyciągania niektórych elementów (gwiazda na boisku, którą trzeba mocniej pilnować), pojawienie się nowych osobników (premiera w grupie kibiców), szybkość przemieszczania się osobników, pogodę, zwrotność, uniki oraz element strachu – tłumaczy dalej prof. Tryjanowski.
– Na szczęście prace, pokazujących podobieństwa zachowania stad zwierząt i piłkarzy zwracają uwagę na zjawisko chaosu i nieprzewidywalności. Przecież gdyby wszystko działało się zgodnie z modelami, to ich twórcy byliby bardzo bogatymi ludźmi. Bierzesz właściwości zespołu, przeliczasz, mnożysz, całkujesz, dzielisz, pierwiastkujesz i bach, wynik gotowy. Spisujesz na karteczce i szybko śmigasz wpłacić nieco kasy w zakładach bukmacherskich. Tylko po to, by otrzymać znacznie więcej po trafnie przewidzianym wyniku meczu. No nie, piłka nożna to sport pełen niespodzianek, są przejścia fazowe i bifurkacje – to także język modeli matematycznych – podkreśla naukowiec.
– Dla mnie to jednak dowód na to, że prawdziwy badacz zawsze sobie znajdzie jakieś zainteresowania, by uzasadnić swoją pracę. Wyobraźmy sobie taką sytuację: przychodzisz do domu, trwają mistrzostwa, włączasz telewizor, bierzesz notes, pewnie też piwo, orzeszki i chipsy, obserwujesz i zapisujesz, co robią piłkarze. Gdy żona pyta, co robisz, z rozbrajającą szczerością odpowiadasz: Kochanie, w pracy jestem! A już nieco bardziej na serio, to ludzie zupełnie często pytają, po co rozważania teoretyczne, po cóż robić modele, co wynika z tych waszych badań, jak zachowuje się stado szpaków. Pewnie niewiele, ale jeśli się pokaże, że takie intelektualne zabawy i tworzenie całkiem skomplikowanych ciągów równań, może się przydać w zrozumieniu gry piłkarzy, to w nagrodę czeka nas pokiwanie głową, może nawet poklepanie po plecach. Mamy spokój i możemy poświęcić się rozwijaniu pięknych teorii. Przynajmniej tak długo, jak trwają mistrzostwa – uśmiecha się prof. Tryjanowski.
Źródło: Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, fot. Pexels