Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów sprawdził dostępne na rynku maski filtrujące oraz czujniki czadu. Według analizy urzędu, co druga maska antysmogowa przepuszcza pyły i co trzeci czujnik czadu nie działa należycie.
Wraz z nadejściem zimy smog staje się coraz większy i coraz bardziej dokuczliwy. Przyczynia się do tego m.in. sezon grzewczy. Nie dość, że z powodu smogu rocznie w Polsce umiera około 50 tys. ludzi, to sezon grzewczy, a dokładnie nieszczelne instalacje kominowe, zbierają śmiertelne żniwo w postaci zatruć tlenkiem węgla.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) opublikował wyniki kontroli tzw. półmasek filtrujących i czujników czadu. Z założenia mają one chronić nasze zdrowie i życie, ale wiele z produktów dostępnych na rynku nie spełnia swoich funkcji.
W mroźne dni w wielu polskich miastach tworzy się toksyczna chmura zanieczyszczonego powietrza – smog. Powoduje on, że wdychamy związki chemiczne (np. benzopireny) i pyły (PM10 i PM 2,5), które są szkodliwe dla naszego zdrowia, m.in. mogą wywoływać alergie, choroby płuc, a nawet raka. By zaradzić temu zjawisku coraz więcej osób kupuje maski antysmogowe. Jednak jak się okazuje po badaniu Inspekcji Handlowej na zlecenie UOKiK, wiele z dostępnych na rynku masek nie spełnia swoich funkcji.
Pył PM 10 zawiera cząstki o średnicy 10 mikrometrów i może docierać do górnych dróg oddechowych i płuc. Cząsteczka pyłu PM 2,5 jest mniejsza niż jedna trzydziesta ludzkiego włosa. Takie drobinki przenikają przez ściany pęcherzyków płucnych do krwiobiegu, a stamtąd mogą z krwią dotrzeć do różnych części organizmu.
Na zlecenie UOKiK sprawdzono 10 modeli masek filtrujących. Pięć z nich zostało zakwestionowanych. „Dwa modele półmasek miały negatywne wyniki badań na całkowity przeciek wewnętrzny, a jeden z nich – także zły wynik badania penetracji mgłą oleju parafinowego. Oznacza to, że nie mają odpowiednich właściwości ochronnych i przepuszczają obecne w powietrzu szkodliwe pyły” – czytamy na stronach UOKiK.
Prezes UOKiK wszczął postępowanie administracyjne w sprawie jednej z tych dwóch półmasek, nie spełniających wymogów. W przypadku drugiej z nich, przedsiębiorca odwołał się do UOKiK od decyzji Inspekcji Handlowej, zakazującej sprzedaży zakwestionowanego wyrobu. Trzy inne modele masek zakwestionowano z powodu braków formalnych, najczęściej błędów w instrukcjach postępowania.
Wyniki kontroli czujników do wykrywania tlenku węgla też pozostawiają wiele do życzenia. Zatrucie tlenkiem węgla zabijają na całym świecie tysiące osób rocznie. Czad, bo tak potocznie zwany jest ten związek chemiczny, jest bezbarwny i bezwonny, a przy tym silenie trujący. Jest bardzo niebezpieczny, bo człowiek nie jest w stanie go wyczuć bez użycia techniki. Powstaje w wyniku niepełnego spalania paliw, choćby drewna lub gazu.
Do organizmu dostaje się poprzez układ oddechowy, gdzie wiąże się z hemoglobiną, co powoduje zahamowanie transportu tlenu przez krew. W wyniku tego procesu następują uszkodzenia licznych narządów wewnętrznych. Niestety, ale następstwem zatrucia często jest śmierć.
Do zatruć czadem dochodzie przede wszystkim zimą z powodu nieszczelnych przewodów kominowych. „Jak wynika z danych Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, w poprzednim sezonie grzewczym (od 1 października 2016 do 31 marca 2017 r.) tlenek węgla zabił 61 osób, a w tym (od 1 października 2017 r. do 28 stycznia 2018 r.) – jest już 41 ofiar śmiertelnych” – czytamy na stronach UOKiK.
Podczas kontroli zbadano 104 modele detektorów tlenku węgla. Zakwestionowano 41 z nich. Nieprawidłowości dotyczyły głównie oznakowania i instrukcji użytkowania. „21 modeli czujników przeszło badania w specjalistycznych laboratoriach. Specjaliści sprawdzali, czy przy konkretnym stężeniu CO (30 ppm, 50 ppm, 100 ppm, 300 ppm) alarm uruchamia się w odpowiednim czasie. Przykładowo przy stężeniu 300 ppm powinien się włączyć, zanim miną trzy minuty, a przy stężeniu 100 ppm – między 10. a 40. minutą. W siedmiu czujnikach alarm nie działał tak, jak powinien – albo nie włączał się w ogóle, albo następowało to zbyt późno lub zbyt wcześnie” – czytamy dalej.
Efektem kontroli jest pięć postępowań administracyjnych. UOKiK rozważa wszczęcie kolejnych czterech. Wadliwe czujniki zostały wycofane ze sklepów. Informacje o dwóch detektorach, wobec których zakończyły się już postępowania, trafiły do bazy RAPEX, w której państwa UE ostrzegają o niebezpiecznych produktach. – Badania laboratoryjne wykazały, że nie wszystkie maski czy czujniki dobrze nas chronią – przyznał Marek Niechciał prezes UOKiK. Zaznaczył przy tym, że UOKiK zamierza nadal monitorować rynek półmasek oraz czujników.
UOKiK radzi
Półmaski filtrujące są wykonane z materiału filtracyjnego i chronią nie tylko przed smogiem, ale także przed pyłami budowlanymi. Mogą ich używać spacerowicze, osoby remontujące dom czy robotnicy budowlani. Półmaski filtrujące, często nazywane też przeciwpyłowymi, powinny okrywać nos, usta oraz brodę, dodatkowo mogą mieć zawór wdechowy i/lub wydechowy.
Przy zakupie maski zwróć uwagę przede wszystkim na skróty, które widnieją na masce lub jej opakowaniu:
CE – oznacza, że producent przeprowadził procedurę oceny zgodności i deklaruje, że produkt spełnia wszystkie wymagania techniczno-prawne. Nie kupuj maski bez takiego oznakowania;
FFP1, FFP2, FFP3 – wskazuje klasę ochrony filtra: najsłabsza to 1, najwyższa – 3;
NR – półmaska jednorazowego użytku. Nie zakładaj jej ponownie i nie noś dłużej niż 8 godzin (przeznaczona jest do prac przez jedną zmianę roboczą);
R – półmaska wielokrotnego użytku;
D – oznacza, że półmaska pozytywnie przeszła badanie na zatkanie pyłem dolomitowym. Wybierz produkt z tym znakiem, jeśli planujesz przez dłuższy czas pracować w zapylonym pomieszczeniu, np. podczas remontu domu.
Należy też zwróci uwagę na instrukcje obsługi, a jeżeli produkt jest wielokrotnego użytku, to także na sposoby konserwacji. By maska spełniała swoje funkcje musi być idealnie dopasowana i szczelnie przylegać do twarzy.
Detektory tlenku węgla to urządzenia do domowego użytku, które zaalarmują nas, gdy w pomieszczeniu pojawi się czad. Przy zakupie czujnika zwróć uwagę na:
Typ czujnika. Typ A – emituje alarm wizualny i dźwiękowy, a także może doprowadzić do uruchomienia wentylacji. Typ B – tylko emituje alarm wizualny i dźwiękowy.
Rodzaj zasilania. Detektory czadu mogą być zasilane na baterie lub z domowej sieci elektrycznej. Jeśli często masz awarie prądu, wybierz czujnik na baterie.
Normę. Czujnik powinien być oznakowany nazwą normy PN-EN 50291-1:2010/A1:2013-05. Przedsiębiorca poświadcza w ten sposób, że przeprowadził badania czujnika pod kątem wymagań bezpieczeństwa.
Instrukcję użytkowania. Musi być napisana po polsku i zawierać pełne, jednoznaczne i dokładne informacje dotyczące instalacji, prawidłowego działania oraz regularnego sprawdzania urządzenia. Dowiesz się z niej też, co robić w razie alarmu i jak rozpoznać ewentualną awarię czujnika.
Pamiętaj
Czujnik nie zastąpi prawidłowej instalacji i konserwacji piecyków. Niezbędne są też okresowe przeglądy, konserwacja oraz naprawy przewodów kominowych.
Nie zatykaj otworów wentylacyjnych ani nie zaklejaj okien w pomieszczeniach, w których są urządzenia mogące emitować tlenek węgla. Regularne otwieraj tam okna.
Do instalacji detektora wezwij fachowca.
Jeśli uruchomi się alarm, ważne jest znalezienie i usunięcie źródła wzmożonej emisji CO. Może to być np. wadliwe podłączenie piecyka grzewczego do komina.
O ulatnianiu się tlenku węgla lub zatruciu czadem poinformuj odpowiednie służby. Zadzwoń np. na numer alarmowy- 112, do straży pożarnej – 998, na policję – 997, pogotowie ratunkowe – 999 czy pogotowie gazowe – 992.
Źródło: UOKiK, fot. ResproPolska/Pixabay