Dodano: 25 czerwca 2019r.

Ogromny rezerwuar słodkiej wody pod dnem Atlantyku

Pod dnem północnego Atlantyku geolodzy odkryli gigantyczny rezerwuar wód podziemnych o niskim zasoleniu. Ogromne zasoby wody uwięzionej w porowatej skale mogą ciągnąć się niemal na całej długości wschodniego wybrzeża USA.

Lokalizacja słodkowodnego zbiornika pod Oceanem Atlantyckim

 

Pierwsze wskazówki o wodonośnych warstwach ukrytych pod dnem północnego Atlantyku pojawiły się w latach 70., kiedy firmy wiercące u wybrzeży USA w poszukiwaniu ropy naftowej czasami natrafiały na słodką wodę. Jednak nie było wówczas jasne, czy te zbiorniki wody były odosobnionymi kieszeniami, czy też obejmowały większą przestrzeń.

Pod koniec wieku geofizyk Kerry Key, współautor badań, obecnie pracujący na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, zaczął pomagać firmom naftowym w poszukiwaniu złóż ropy. Opracował on nowe techniki wykorzystujące obrazowanie elektromagnetyczne dna morskiego. Podobnie jak promieniowanie rentgenowskie może obrazować kości człowieka, obrazowanie elektromagnetyczne wykorzystuje fale elektromagnetyczne do wykrywania obiektów ukrytych przed wzrokiem.

 

W 2015 roku Key i Rob L. Evans z Woods Hole Oceanographic Institution skorzystali z tej techniki. Jednak zamiast ropy naftowej szukali zasobów słodkiej wody. Spędzili 10 dni na statku badawczym wykonując pomiary dna w okolicach New Jersey i niewielkiej wyspy Martha's Vineyard u wybrzeży stanu Massachusetts, gdzie wcześniej odwierty firm naftowych natrafiły na słodką wodę. Rezultaty badań opublikowali na łamach „Scientific Reports”.

Uczeni umieścili na dnie instrumenty pomiarowe, by zmierzyć pola elektromagnetyczne poniżej oraz stopień, w jakim naturalne zakłócenia, takie jak wiatr słoneczny i uderzenia pioruna rezonowały przez nie. Aparat holowany za statkiem emitował sztuczne impulsy elektromagnetyczne i rejestrował ten sam typ reakcji pod dnem.

Obie metody działają w ten sam prosty sposób. Słona woda jest lepszym przewodnikiem fal elektromagnetycznych niż woda słodka. Zatem słodka woda będzie się wyróżniała jako pasmo o niskiej przewodności. Dzięki temu uczeni dokonali zaskakującego odkrycia. Analizy wykazały, że złoża stosunkowo słodkiej wody, na które wcześniej trafiały firmy poszukujące ropy naftowej, nie są rozproszone. To ogromny rezerwuar wody uwięziony w porowatych osadach znajdujących się pod dnem oceanu.

Spójność danych z obu obszarów badań pozwoliła naukowcom z dużym prawdopodobieństwem wywnioskować, że warstwy wodonośne rozciągają się przynajmniej od stanu Massachusetts do południowych obszarów stanu New Jersey. To blisko 350 kilometrów. W większości zaczynają się głębokości około 200 metrów poniżej dna oceanu i sięgają nawet do głębokości 400 metrów. Uczeni szacują, że warstwy te mogą zawierać około 2800 kilometrów sześciennych lekko słonej wody. Co więcej, takie warstwy wodonośne prawdopodobnie leżą także przy innych wybrzeżach na całym świecie.

Autorzy badań twierdzą, że woda mogła dostać się pod dno oceanu dawno temu. Pod koniec ostatniej epoki lodowcowej, około 15-20 tys. lat temu, znaczna część światowych zasobów wody była zamknięta w lodzie. Poziomy mórz i oceanów były znacznie niższe niż obecnie. Znaczna część szelfu kontynentalnego Ameryki Północnej była odsłonięta. Wraz ze wzrostem temperatury i topnieniem lodu pokrywającego północny wschód USA woda zmyła ogromne ilości osadów, tworząc delty na odsłoniętym szelfie kontynentalnym. Później poziom morza wzrósł i przykrył rezerwuary słodkiej wody.

Ale odkrycia wskazują, że warstwy wodonośne są zasilane przez podziemne dopływy. Woda z opadów i zbiorników wodnych przenika przez osady na lądzie i prawdopodobnie jest pompowana w stronę morza przez rosnące i opadające ciśnienie pływów.

Autorzy wskazali też, że słodka woda z warstw wodonośnych miesza się ze słoną wodą. Im dalej od linii brzegowej, tym woda jest bardziej słona. Słodka woda zawiera mniej niż jedną część soli na tysiąc. Typowa woda morska ma więcej niż 35 części soli na tysiąc. Uczeni szacują, że warstwy wodonośne zawierają wodę o zasoleniu mniejszym niż 15 części na tysiąc. Innymi słowy, ta woda musiałaby być odsalana, zanim ludzie mogliby jej użyć, ale nadal byłaby tańsza w przetwarzaniu niż zwykła woda morska.

 

Źródło: Earth Institute at Columbia University, fot. Gustafson et al., Scientific Reports