Dodano: 25 listopada 2019r.

Nowy obraz centrum Drogi Mlecznej ujawnia pozostałości martwych gwiazd

Jak wyglądałaby Droga Mleczna, gdyby ludzkie oko potrafiło wychwycić fale radiowe? Możemy się o tym przekonać dzięki radioteleskopowi Murchison Widefield Array. Obrazy wykonane za jego pomocą ukazały niewidoczne zwykle detale odkrywając przy okazji pozostałości po 27 masywnych gwiazdach.

Centrum Drogi Mlecznej

 

Droga Mleczna w bezchmurną noc obserwowana z daleka od miasta może zachwycić niejednego. Ale to co widzimy to tylko część spektrum światła, które nasze oko może wychwycić. Gdyby ludzkie oko potrafiło zobaczyć fale radiowe, widok byłby jeszcze bardziej ujmujący. Pokazali to astronomowie pracujący przy teleskopie Murchison Widefield Array (MWA), który znajduje się w zachodniej Australii.

Obserwując centrum Drogi Mlecznej przy długościach fal radiowych od 72 do 231 megaherców, uczeni dostrzegli detale zwykle niewidoczne. Nowe spojrzenie ujawniło też resztki martwych, masywnych gwiazd, o których nikt nie wiedział, że tam są. Wyniki obserwacji ukazały się na łamach pisma „Publications of the Astronomical Society of Australia”.

Nowy obraz Drogi Mlecznej

Zdjęcie z teleskopu MWA pokazuje, jak wyglądałaby nasza galaktyka, gdyby ludzkie oczy widziały fale radiowe. - Ten widok pokazuje emisję fal radiowych o niskiej częstotliwości z naszej galaktyki. Widać zarówno drobne szczegóły, jak i większe struktury. Nasze obrazy przedstawiają środek Drogi Mlecznej - centrum galaktyki – powiedziała dr Natasha Hurley-Walker z International Centre for Radio Astronomy Research (ICRAR) w Curtin University.

Zdjęcie powstało w ramach przeglądu GaLactic and Extragalactic All-sky MWA (GLEAM). Badanie ma rozdzielczość dwóch minut łuku - mniej więcej taką samą jak ludzkie oko. Uczeni mapowali niebo za pomocą fal radiowych na częstotliwościach między 72 a 231 MHz (radio FM jest bliskie 100 MHz). - To siła tego szerokiego zakresu częstotliwości umożliwia nam rozdzielenie różnych nakładających się na siebie obiektów, gdy patrzymy na złożoność centrum galaktyki - powiedziała dr Hurley-Walker.

Na zdjęciach dr Hurley-Walker i jej koledzy wypatrzyli pozostałości 27 masywnych gwiazd, które eksplodowały w supernowych kończąc swoje żywoty. Gwiazdy te były znacznie masywniejsze niż nasze Słońce, a potężne eksplozje kończące ich życie miały miejsce tysiące lat temu.

Młodsze i bliższe pozostałości po supernowych lub te w bardzo gęstym otoczeniu są łatwe do wykrycia. Astronomowie znają już 295 takich obiektów. W przeciwieństwie do innych instrumentów, MWA może znaleźć te, które są starsze czy bardziej oddalone. Jak wskazała dr Hurley-Walker, jedne z nowo odkrytych pozostałości po supernowych leżą w tak pustym obszarze przestrzeni kosmicznej, daleko od płaszczyzny naszej galaktyki, że mimo tego, że są dość młode, są również ledwie widoczne. - To pozostałości gwiazdy, która zmarła niecałe 9 tys. lat temu, co oznacza, że ​​eksplozja mogła być w tym czasie widoczna dla rdzennych mieszkańców Australii – powiedziała.

Supernowa w podaniach Aborygenów?

Niektóre podania Aborygenów opisują jasne, nowe gwiazdy pojawiające się na niebie, ale nie ma wśród nich nic, co można by powiązać z tym konkretnym wydarzeniem. - Jednak teraz, gdy wiemy, kiedy i gdzie ta supernowa pojawiła się na niebie, możemy współpracować z rdzenną ludności, zwłaszcza z ich starszyzną, aby sprawdzić, czy którakolwiek z ich relacji opisuje to kosmiczne wydarzenie. Gdyby coś takiego istniało, byłoby to niezwykle ekscytujące - powiedział Duane Hamacher z University of Melbourne.

Spośród 27 nieznanych dotąd supernowych, dwie są dość niezwykłymi „sierotami”, znalezionymi w rejonie nieba, w którym nie ma masywnych gwiazd, co oznacza, że ​​przyszłe poszukiwania w innych takich regionach mogą być bardziej skuteczne niż oczekiwali astronomowie. Z kolei inne pozostałości supernowych odkryte w badaniach są bardzo stare. - Jest to dla nas naprawdę ekscytujące, ponieważ trudno jest znaleźć pozostałości po supernowych w tej fazie życia. Pozwalają nam one spojrzeć wstecz w historię Drogi Mlecznej – zaznaczyła dr Hurley-Walker.

 

Źródło: Science Alert, fot. Dr Natasha Hurley-Walker (ICRAR/Curtin) and the GLEAM