Dodano: 24 czerwca 2022r.

Drugi bliski przelot sondy BepiColombo nad Merkurym

Sonda BepiColombo przesłała fotografie Merkurego wykonane podczas niedawnego drugiego bliskiego przelotu nad najmniejszą planetą Układu Słonecznego. Misja do Merkurego, zarządzana wspólnie przez Europejską Agencję Kosmiczną oraz Japońską Agencję Kosmiczną, dotrze do celu w 2025 roku.

Drugi bliski przelot sondy BepiColombo nad Merkurym

 

Planeta Merkury, mimo że jest znana ludzkości już od czasów starożytnych, jest jedną z najmniej zbadanych planet Układu Słonecznego. Jest najmniejszą planetą w naszym systemie i krąży najbliżej Słońca. Powierzchnia planety z licznymi kraterami uderzeniowymi przypomina nasz Księżyc. Temperatura na powierzchni oscyluje między minus 183 st. Celsjusza a 427 st. Celsjusza. Planeta nie posiada naturalnych satelitów.

Merkury i jego sekrety

Merkurego można dostrzec gołym okiem z Ziemi, jednak ze względu na bliskość Słońca, uda się zobaczyć planetę jedynie tuż przed wschodem lub tuż po zachodzie Słońca.

Merkurego do tej pory odwiedziły jedynie dwie ziemskie sondy. Dlatego w porównaniu do innych planet Układu Słonecznego wiemy o tej planecie stosunkowo niewiele. Pierwszy raz zbadała go sonda Mariner 10, która wykonała w latach 1974-1975 mapy 45 proc. powierzchni planety. Kolejne spotkanie z Merkurym nastąpiło dopiero w 2008 roku. Sonda MESSENGER podczas trzech zbliżeń do planety zmapowała kolejne białe plamy na jej powierzchni, co w rezultacie dało 98 proc. powierzchni Merkurego.

Merkury skrywa przed nami kilka tajemnic. Naukowców od lat zastanawia zaskakująco wysoka gęstość planety. Do tego Merkury ma własne pole magnetyczne, jako jedyna poza Ziemią planeta skalista w naszym Układzie Słonecznym. Poza magnetosferą sonda zbada także śladową, niezwykle rozrzedzoną egzosferę, czyli najbardziej zewnętrzną warstwę atmosfery.

Misja do Merkurego

Poszerzyć naszą wiedzę na temat Merkurego ma właśnie sonda BepiColombo. Jest to wspólna misja Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz Japońskiej Agencji Kosmicznej (JAXA). Sonda została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną w październiku 2018 roku, a na orbitę Merkurego ma docelowo trafić w 2025 r.

Długa podróż wynika ze skomplikowanej trasy do najbliższej Słońcu planety. Wszystko przez ostrożność - sonda, której nie udałoby się wejść w słabe pole grawitacyjne planety, nieuchronnie zostanie spalona przez Słońce. Do tego każdy statek zmierzający do Merkurego musi nieustannie hamować grawitacyjne przyciąganie gwiazdy. Dlatego zarządzający sondą, która obecnie leci zbyt szybko, by wejść na orbitę Merkurego, zdecydowali się wykorzystać grawitację planety, by wyhamować nieco sondę, aby ta mogła bezpiecznie dotrzeć do celu.

Specjaliści zaplanowali sześć przelotów wokół Merkurego, zanim ostatecznie BepiColombo wytraci prędkość i będzie mógł bezpiecznie wejść na orbitę Merkurego. Pierwszy z nich miał miejsce 1 października ubiegłego roku. Wczoraj (23 czerwca 2022) sonda przeleciała drugi raz w pobliżu planety i tak jak za pierwszym razem, przesłała nowe zdjęcia Maerkurego.

Drugi przelot

Podczas drugiego bliskiego przelotu nad Merkurym, sonda BepiColombo zbliżyła się na odległość zaledwie 200 kilometrów od planety. Pierwsze zdjęcie ESA opublikowała już cztery godziny po przelocie, pokazując szerokiej publiczności podziurawioną kraterami powierzchnię Merkurego. Kolejny pakiet zdjęć ma zostać opublikowany wkrótce.

Jak przyznali zarządzający misją, fotografie zostały wykonane przy pomocy kamery o niskiej rozdzielczości, gdyż te o wysokiej rozdzielczości nie mogą być obsługiwane w konfiguracji rejsowej, ponieważ są zasłonięte albo przez moduł transferowy statku kosmicznego, albo przez jego osłonę przeciwsłoneczną.

Zdjęcia Merkurego wykonane przez sondę BepiColombo

Fot. ESA/BepiColombo/MTM, CC BY-SA 3.0 IGO

BepiColombo niesie ze sobą dwa orbitery, które posiadają łącznie 16 instrumentów naukowych. Część z nich została włączona z okazji bliskiego przelotu. To m.in. magnetometry i detektory cząstek. Naukowcy spodziewają się, że wygenerują dzięki temu cenne dane naukowe na temat wiatru słonecznego w sąsiedztwie Merkurego.

Sonda BepiColombo

Misja została nazwana na cześć jednego z naukowców pracujących przy misji Mariner 10 – profesora Giuseppe “Bepi” Colombo. To jemu zawdzięczamy manewr asysty grawitacyjnej, który wykorzystuje sonda BepiColombo.

Sonda niesie ze sobą dwa orbitery, które rozdzielą się już po dotarciu na orbitę Merkurego. Jeden zbudowany przez ESA - Mercury Planetary Orbiter (MPO), drugi przez JAXA - Mercury Magnetospheric Orbiter (MMO). Pierwszy z nich ma się zająć badaniami planety, a drugi magnetosfery. Każdy z nich zawiera cały zestaw instrumentów naukowych.

Moduł główny tzw. moduł transferowy – Mercury Transfer Module (MTM), za który odpowiedzialna jest ESA, jest podstawową częścią statku, do którego są przymocowane na czas lotu oba orbitery. Z powodu ograniczeń budżetowych zrezygnowano z lądownika, który mieli zbudować Rosjanie.

Swój udział w misji mają także polscy naukowcy. W prace nad jednym z elementów podsystemu spektrometru podczerwonego MERTIS (MErcury Radiometer and Thermal infrared Imaging Spectrometer), który posłuży do stworzenia mapy mineralogii powierzchni, zaangażowani byli uczeni z Centrum Badań Kosmicznych PAN. Nasi naukowcy pracowali nad systemem wyznaczającym kierunek pomiaru. Od jego ustawienia zależy, na co „patrzy” spektrometr.

Cele misji

Misja ma za zadanie zbadać strukturę, topografię oraz geologię Merkurego. Zbada również dynamikę i skład egzosfery oraz przeanalizuje strukturę i dynamikę pola magnetycznego Merkurego. Zostanie dokończone także mapowanie powierzchni planety, a orbitery poszukają lodu wodnego, o którym donosiła sonda MESSENGER. Skąd lód na Merkurym? Tak blisko Słońca? Otóż niewielkie nasilenie osi rotacji Merkurego powoduje, że promienie słoneczne nigdy nie docierają do wnętrza kraterów uderzeniowych na biegunach planety.

W otoczeniu Merkurego panują ekstremalne warunki. Japoński orbiter będzie obracał się wokół własnej osi 15 razy na minutę, aby uniknąć pieczenia, jak na grillu, podczas gdy europejska maszyna jest owinięta specjalnym wielowarstwowym kocem i ma zamontowany grzejnik w razie zamarznięcia.

Oczekuje się, że misja potrwa dwa lata od momentu dotarcia na miejsce. Choć jak w przypadku wielu misji, jej czas trwania może zostać przedłużony w zależności od stanu technicznego sprzętów. Po zakończeniu orbitery zostaną rozbite o powierzchnię planety.

 

Źródło: ESA, fot. ESA/BepiColombo/MTM, CC BY-SA 3.0 IGO