W wypełnionych nektarem kwiatach, przy odpowiednich warunkach, mogą zachodzić procesy fermentacyjne. Badacze z Kalifornii twierdzą, że są one idealnym miejsce gromadzenia się drożdży i bakterii metabolizujących cukier i wytwarzających alkohol. Okazuje się, że z tego dobrodziejstwa korzystają kolibry, które popijają płyn o zawartości do jednego procenta alkoholu.
Alkohol nie jest oczywiście wynalazkiem człowieka. W różny sposób do jego powstania może dojść w warunkach naturalnych. A zatem mogą się z nim zetknąć i zwierzęta. Na przykład takie kolibry mogą dziennie spożywają jego znaczne ilości – wykazali naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Jaki jednak ma on na nie wpływ?
Opis i rezultaty badań ukazały się na łamach pisma „Royal Society Open Science” (DOI: 10.1098/rsos.230306).
Alkohol z nektaru
Na co dzień raczej się nad tym nie zastanawiamy, ale jeżeli ktoś przygotowuje ptakom wodę z dodatkiem cukru, można powiedzieć, że potencjalnie zaprasza je do baru, ponieważ w wodzie tej mogą zagnieździć się drożdże czy bakterie i zapoczątkować proces fermentacji. Jednak do takich sytuacji może również dochodzić w warunkach naturalnych. Chodzi tutaj o kwiaty wypełnione nektarem. Również tam mogą znaleźć się tak drożdże, jak i bakterie, które metabolizując cukier są w stanie wyprodukować etanol.
Ptakami, które niezwykle często korzystają z tych właśnie źródeł wody, są chociażby niewielkie kolibry. Rodzi to jednak szereg pytań. Przede wszystkim jak w ogóle reagują na powstały w ten sposób alkohol? Ile go spożywają w ciągu dnia? I jaki ma wpływ na ich organizm?
Kolibry w ciągu doby spożywają pokarm, który ma około 80 proc. masy ich ciała, a źródłem tego pożywienia jest w dużej mierze właśnie wspomniany powyżej nektar. A zatem nawet jeżeli tylko w części tych „źródeł” znalazłaby się niewielka ilość alkoholu, to i tak można by się spodziewać, że proporcjonalnie do masy ciała kolibra objętość spożywanego alkoholu będzie dość spora.
Kolibry piją alkohol, ale się nie upijają
W kontekście podejścia kolibrów do alkoholu badacze zauważyli, że płyn o zawartości do jednego procenta alkoholu im nie przeszkadza. Chętnie popijają taką wodę. Wydaje się jednak, że nie lubią one przesadzać z „napojami wyskokowymi”. Nieco mocniejszy płyn, taki, który ma około 2 proc. alkoholu, zaczyna im robić różnicę. W takiej sytuacji co prawda w dalszym ciągu są w stanie go wypić, ale już o połowę mniej, niż w przypadku słabszego roztworu. Chociaż de facto oznacza to, że i tak wypijają tę samą ilość alkoholu.
W dalszej kolejności naukowcy sprawdzili zawartość alkoholu w wodzie obecnej w dozowniku przez dwa tygodnie. Okazała się ona jeszcze niższa: było to zaledwie 0,05 proc. W dalszym ciągu jednak spożywając pokarmu o wadze 80 proc. masy ciała w ciągu dnia może w rezultacie dawać znaczącą ilość. Ale sugerują badacze, zapewne te niewielkie ptaki dość szybko metabolizują i spalają alkohol. Prawdopodobnie nawet nie odczuwają żadnych negatywnych efektów związanych z jego spożyciem. Mówiąc wprost – nie upijają się nim.
Istnieją jednak zwierzęta, które stykają się z alkoholem znacznie mocniejszym. Przykładem są tutaj żyjące w zachodniej części Malezji ryjówki. Pożywiają się one nektarem z kwiatostanu drzew palmowych, który może mieć nawet 3,8 proc. zawartość alkoholu. Dotyczy to także kukangów i palczaków madagaskarskich (małp naczelnych). Zakładając natomiast, że nasz pociąg do alkoholu jest rezultatem ewolucyjnej adaptacji, możemy stwierdzić, że dokładniejsze zbadanie tych mechanizmów u zwierząt przyczyni się również do lepszego ich zrozumienia także u ludzi.
Źródło: University of California – Berkeley, fot. Víctor M. Ortega Jiménez