Japonia zatwierdziła plan wypuszczenia do morza ponad miliona ton wody ze zniszczonej elektrowni atomowej w Fukushimie. Według władz w Tokio jest to najlepszy sposób poradzenia sobie z problemem. Proces ma rozpocząć się za dwa lata.
Elektrownia atomowa w Fukushimie doznała poważnych uszkodzeń po fali tsunami, która nawiedziła Japonię w 2011 roku. Tsunami było spowodowane silnym trzęsieniem ziemi o magnitudzie 9 w skali Richtera. Sama fala tsunami miała 15 metrów. To największa katastrofa nuklearna od czasów Czarnobyla. Na skutek wstrząsów doszło do automatycznego wyłączenia czterech spośród 54 wszystkich reaktorów jądrowych w Japonii. W elektrowni w Fukushimie doszło do stopienia rdzenia w reaktorach 1, 2 i 3. Do środowiska przedostała się skażona woda morska używana do chłodzenia reaktorów.
Usuwanie skutków katastrofy
Władze Japonii oraz firma TEPCO, operator elektrowni w Fukushimie, wciąż zmagają się z usuwaniem szkód po katastrofie. Jednym z największych problemów są miliony ton wody czającej się wewnątrz elektrowni. W następstwie katastrofy roztopione resztki paliwa dostały się do betonowych podstaw budynków reaktora. Od tego czasu pracownicy pompują tam wodę, aby zapobiec przegrzaniu gruzu i spowodowaniu dalszych szkód. Całą skażoną wodę zebrano w jednym miejscu i obecnie wypełnia ona ponad 1000 stalowych zbiorników znajdujących się na terenie elektrowni w Fukushimie.
Pierwsze, próbne wypuszczenie chłodziwa do morza ma zacząć się za dwa lata. Jednak sama decyzja władz w Tokio spotkała się ze sprzeciwem ze strony organizacji ekologicznych, miejscowych rybaków oraz sąsiednich krajów.
Rządowy komitet doradczy, w którego skład weszli przedstawiciele nauki oraz osoby reprezentujące interesy obywateli, zaznaczył w oświadczeniu, że „jedyną praktyczną opcją usunięcia problematycznej wody są zrzuty do morza”. Zaznaczono też, że inne elektrownie jądrowe już wcześniej stosowały podobne praktyki przy minimalnych skutkach dla środowiska.
Chłodziwo znajdujące się obecnie w stalowych zbiornikach zostało przepuszczone przez złożony łańcuch filtrów. Takie oczyszczenie wychwytuje 62 rodzaje radionuklidów, ale nie tryt, radioaktywny izotop wodoru, który występuje naturalnie w śladowych ilościach w wodzie morskiej i atmosferze. Tryt jest niezwykle trudny do usunięcia, ponieważ zastępuje atomy wodoru w cząsteczkach wody. Jednak tryt emituje tylko promieniowanie beta, mniej przenikliwe od promieniowania alfa, dlatego stwarza niewielkie zagrożenie dla zdrowia.
Rozcieńczanie
Plan jest taki, aby rozcieńczać wodę do momentu, gdy stężenie trytu osiągnie jedną czterdziestą tego, co jest dopuszczane przez władze Japonii w wodzie pitnej.
Jak twierdzi Nigel Marks, badacz zajmujący się materiałami jądrowymi z Curtin University, wypuszczanie wody do Oceanu Spokojnego jest właściwą rzeczą. Według niego, „rozcieńczając wodę radioaktywność można zredukować do bezpiecznego poziomu, porównywalnego z narażeniem na obrazowanie medyczne czy podróże lotnicze”.
Ale prócz trytu, bardziej niebezpieczne izotopy, takie jak ruten, kobalt, stront i pluton, czasami przechodzą przez proces filtracji, co TEPCO potwierdziło dopiero w 2018 roku. Zgodnie z wcześniejszymi oświadczeniami firmy, te izotopy są obecne w 71 proc. zbiorników z chłodziwem.
– Te radioaktywne izotopy zachowują się inaczej niż tryt w oceanie i są łatwiej włączane do morskiej flory i fauny lub osadów na dnie morza – przyznał Ken Buesseler z Woods Hole Oceanographic Institution.
Urzędnicy zapewniają, że zanim zacznie się zrzut do morza, zgromadzone chłodziwo zostanie dodatkowo oczyszczone, by spełnić normy dla tych izotopów, które po filtracji pozostały w chłodziwie.
Źródło: Science