Każde suto zakrapiane spotkanie towarzyskie wiąże się z oczywistymi nieprzyjemnymi konsekwencjami, które odczuwamy następnego dnia. Wiele osób zapewne oddałoby dużo, aby móc się od tego uwolnić. Okazuje się, że naukowcy już nad tym pracują, a dotychczasowe wyniki ich badań są obiecujące.
Najgorsze skutki spożywania alkoholu wykraczają daleko poza rozdzierający głowę kac. Alkohol pozostawia organizm z mnóstwem toksycznych produktów ubocznych, z którymi ten musi się uporać, co z czasem może prowadzić do poważnych szkód. Oczywiście ograniczenie spożywania alkoholu jest najlepszym ze sposobów zapobiegania negatywnym skutkom picia, ale chińscy naukowcy opracowali alternatywną metodę: genetycznie zmodyfikowany probiotyk. Nowy środek podczas testów na myszach dał obiecujące wyniki.
Opis i rezultaty badań ukazały się na łamach pisma „Microbiology Spectrum” (DOI: 10.1128/spectrum.04294-22).
Enzym nadzieją w walce z kacem
Najprostszym sposobem na uniknięcie kaca jest oczywiście picie mniejszych ilości alkoholu. Aczkolwiek i dla osób preferujących świętowanie w towarzystwie większej ilości procentów powoli zaczyna otwierać się szansa na uniknięcie tego nieprzyjemnego stanu. Generalnie w momencie picia alkoholu nasz organizm posługuje się enzymem o nazwie dehydrogenaza alkoholowa (ADH), aby rozbić jego cząsteczki. To stężenie właśnie tego enzymu w organizmie ma decydujący wpływ na to, jak szybko się ktoś upija. Osoby z wysokim jego stężeniem określane są, że mają „mocną głowę”.
Jednakże nie wszystkie rodzaje ADH są pod tym względem tak samo skuteczne. Dlatego też naukowcy postanowili przyjrzeć się im bliżej, by wyselekcjonować ten, który najlepiej nadawałby się do potencjalnego leczenia kaca.
I udało im się to. Okazał się nim być wariant ADH1B, który, co ciekawe, jest rozpowszechniony wśród ludności polinezyjskiej oraz wschodnioazjatyckiej. I co najistotniejsze, wariant ten jest około 100 razy bardziej skuteczny w metabolizowaniu alkoholu, niż jakiekolwiek inne. Mając już zidentyfikowany potencjalny środek leczniczy należałoby się zastanowić, w jaki, najlepiej nieinwazyjny sposób podać coś takiego potencjalnemu pacjentowi tak, aby było to dla niego bezpieczne?
Nadziewany enzymem probiotyk
Odpowiedzią na to wyzwanie okazały się probiotyki, które są obecnie niezwykle popularne. Zdecydowano się tutaj skorzystać z Lactococcus lactis. Jest to bakteria, którą zazwyczaj wykorzystuje się, co jest ciekawym zbiegiem okoliczności, przy fermentacji, do produkcji maślanki czy sera. Uczeni zmodyfikowali bakterię tak, aby wytwarzała ludzki enzym ADH1B i uznali taką formę za bezpieczną.
Jednakże na samym początku postanowiono sprawdzić posługując się myszami, czy coś takiego będzie w ogóle działać? Myszy te zostały podzielone na 3 grupy liczące po 5 osobników, przy czym grupy różniły się od siebie ilością podawanego gryzoniom alkoholu. Wspomniana bakteria miała za zadanie ochronić zakamuflowany ADH1B przed kwasami żołądkowymi tak, aby enzym ten nie został zwyczajnie zniszczony w procesie trawienia.
W jaki w ogóle sposób przeprowadzono testy? Otóż poziom trzeźwości myszy oceniano mierząc czas, po jakim położone na plecach gryzonie były w stanie ponownie się obrócić. I tutaj właśnie uwidoczniła się różnica pomiędzy myszami „leczonymi” i „nieleczonymi”, a jednocześnie dała o sobie znać skuteczność ADH1B. Połowa gryzoni, które przyjęły probiotyk z antyalkoholowym nadzieniem, była w stanie obrócić się ponad godzinę po ekspozycji na alkohol. Jedna czwarta nigdy nie straciła zdolności do odwracania się. „Nieleczone” myszy wykazywały oznaki pijaństwa i położone na grzbiecie nie były w stanie stanąć z powrotem na nogi. Innymi słowy myszy, którym podano zmodyfikowany probiotyk wracały do siebie po ekspozycji na alkohol szybciej niż myszy, którym specyfiku nie podano.
Eksperyment pokazał wyraźnie, że odpowiednio zaaplikowany ADH1B pomaga zmniejszyć poziom absorpcji alkoholu, ale też zdecydowanie zmniejsza czas trwania potencjalnego kaca. Co więcej, pomaga również chronić kluczowy dla funkcjonowania organizmu organ: wątrobę. W tych należących do myszy, które przyjęły analizowany enzym stwierdzono bowiem znacznie niższą obecność lipidów i trójglicerydów, które są zwykle związane z uszkodzeniami tego organu mającymi swoje źródło w spożyciu alkoholu. Pozostaje zatem już jedynie czekać na testy przeprowadzone na ludziach.
Źródło: Science Alert, IFLScience, fot. Pixabay