Przejdź do treści

Fale upałów na obu biegunach Ziemi. Temperatury wyższe o kilkadziesiąt stopni

Spis treści

Oba bieguny Ziemi jednocześnie doświadczają fal upałów. Na Antarktydzie Wschodniej odnotowano temperaturę minus 12,2 stopnia Celsjusza. To temperatura wyższa o około 40 st. C. od normy. W pobliżu bieguna północnego także jest cieplej niż zazwyczaj. Niektóre obszary Arktyki są o ponad 30 st. C. cieplejsze od średniej z ostatnich lat.

Antarktyda doświadcza fal upałów w chwili, gdy temperatury po mijającym lecie powinny spadać. Francusko-włoska stacja badawcza Concordia, położona na Płaskowyżu Polarnym na wysokości 3220 metrów, gdzie zimą temperatura spada nawet do minus 80 stopni Celsjusza, w piątek zarejestrowała rekordowe minus 11,5 stopnia Celsjusza. Podobne anomalie zarejestrowano na francuskiej stacji polarnej Dumont d'Urville. Termometry pokazały tam 4,9 st. C. na plusie, w porze roku, kiedy normalnie temperatury są poniżej zera. Na innych stacjach polarnych na Antarktydzie też pobito rekordy ciepła.

Podobnie sytuacja wygląda na drugim ziemskim biegunie. Stacje pogodowe w pobliżu bieguna północnego zanotowały temperatury nawet o 30 stopni wyższe niż przeciętnie o tej porze roku.

Niepokój klimatologów

Zaskakujące fale upałów na obu biegunach Ziemi wywołują niepokój wśród klimatologów, którzy ostrzegają, że te bezprecedensowe wydarzenia mogą sygnalizować szybsze i nagłe załamanie klimatu. O tej porze roku Antarktyda powinna szybko ochładzać się po lecie, a Arktyka powoli ocieplać po mijającej zimie, w miarę wydłużania się dni. Tymczasem termometry pokazały wartości zupełnie inne od oczekiwanych. Obszary wokół bieguna północnego zbliżyły się do ​​punktu topnienia, co jest naprawdę niezwykłe jak na połowę marca – podkreślają klimatolodzy.

Michael Mann, dyrektor Earth System Science Center na Pennsylvania State University, powiedział, że ekstremalne warunki pogodowe w niepokojącym stopniu przekroczyły przewidywania. – Ocieplenie Arktyki i Antarktyki jest powodem do niepokoju, a wzrost ekstremalnych zjawisk pogodowych, których są one przykładem, również jest powodem do niepokoju. Modele wykonały dobrą robotę prognozując ogólne ocieplenie, ale ekstremalne zdarzenia przekraczają przewidywania modeli. Te wydarzenia napędzają pilną potrzebą działania – przyznał Mann.

– To nie jest dobry znak, kiedy widzisz, że coś takiego się dzieje – powiedział The Associated Press Matthew Lazzara, meteorolog z University of Wisconsin. Lazzara monitoruje temperaturę na Antarktydzie Wschodniej. W piątek było tam minus 10-12 st. C., gdzie normalna temperatura o tej porze roku oscyluje wokół minus 45 st. C. – To temperatura, którą oczekiwałbym zobaczyć w styczniu, a nie w marcu. Styczeń jest tam latem. To dramatyczne – zaznaczył Lazzara.

Według Lazzary oraz dr Walta Meiera z National Snow and Ice Data Center w Boulder w Kolorado, to, co wydarzyło się na Antarktydzie, jest prawdopodobnie tylko przypadkowym zdarzeniem pogodowym, a nie oznaką zmiany klimatu. Ale jeśli zdarzy się to ponownie lub wielokrotnie, może to być powodem do zmartwień, bo będzie oznaczać, że to zjawisko jest globalnym trendem ocieplającego się świata.

Fale upałów na biegunach

Zgodnie z analizą klimatyczną University of Maine, opartą na modelach pogodowych amerykańskiej NOAA (National Oceanic Atmospheric Administration), ciepły okres spowodował, że Antarktyda jako cały kontynent była w piątek o około 4,8 st. C. cieplejsza niż średnia z lat 1979-2000, choć lokalnie wartości te było znacznie wyższe. Jednocześnie w piątek w całej Arktyce było o 3,3 stopnia Celsjusza cieplej niż średnia z lat 1979-2000. Dla porównania, świat jako całość był tylko o 0,6 st. C. cieplejszy niż średnia z lat 1979-2000.

Badacze wskazują, że anomalie temperaturowe na obu biegunach Zimie następują po serii fal upałów z 2021 r., w szczególności na północno-zachodnim Pacyfiku, gdzie poprzednie rekordy zostały pobite o kilka stopni, gdy temperatura wzrosła do blisko 50 stopni Celsjusza. – Razem z kolegami byliśmy zszokowani liczbą i dotkliwością ekstremalnych zjawisk pogodowych w 2021 r. Były one nieoczekiwane przy ociepleniu o 1,2 st. C. Teraz mamy rekordowe temperatury w Arktyce, co dla mnie pokazuje, że weszliśmy w nową ekstremalną fazę zmian klimatycznych znacznie wcześniej, niż się spodziewaliśmy – podkreślił w rozmowie z „The Guardian” Mark Maslin z University College London.

W podobnym tonie wypowiedział się James Hansen, były naukowiec NASA i jeden z pierwszych, którzy ponad trzy dekady temu ostrzegali rządy przed globalnym ociepleniem. Uczony zwrócił uwagę na lód morski w Arktyce, który w tym roku może się rekordowo skurczyć. – Średnia grubość lodu morskiego spada,. Efektem zmniejszonej pokrywy lodowej jest wzmocnienie nierównowagi energetycznej Ziemi, która jest spowodowana wzrostem emisji gazów cieplarnianych, które zmniejszają wychodzące promieniowanie cieplne, powodując w ten sposób nierównowagę netto, która ogrzewa planetę. Zmniejszenie pokrywy lodu morskiego zwiększa nierównowagę energii planety, ponieważ ciemny ocean odbija mniej światła słonecznego niż lód – zaznaczył Hansen.

Naukowcy tłumaczą, że ekstremalne jak na tę porę roku temperatury w Antarktyce są prawdopodobnie wynikiem napłynięcia nad kontynent ciepłego powietrza znad Australii, które po drodze zostało wpompowane w równie ciepłe i wilgotne powietrze znad południowego Pacyfiku. Jeśli zaś chodzi o Arktykę, która ociepla się dwa do trzech razy szybciej niż reszta globu i jest uważana za podatną na zmiany klimatyczne, to anomalie mogą wynikać z ciepłego powietrza atlantyckiego, które napłynęło na północ od wybrzeży Grenlandii.

Źródło: The Guardian, The Associated Press

Udostępnij:

lub:

Podobne artykuły

chmury

Mikroplastik może przedostawać się do chmur i wpływać na pogodę

Bursztyn z Antarktydy

Pierwszy bursztyn znaleziony na Antarktydzie

Zielona Antarktyda. Powierzchnia pokryta roślinnością wzrosła 10 razy

Wyróżnione artykuły

Popularne artykuły