W ostatnich latach cząsteczki mikroplastiku były znajdywane w wodzie morskiej, wodzie pitnej, a nawet w organizmach ludzi i zwierząt. Ale jak donoszą naukowcy, drobinki plastiku dostają się do atmosfery, gdzie z wiatrem przemieszczają się na ogromne odległości, by następnie spaść na powierzchnię wraz z opadem atmosferycznym, przede wszystkim śniegiem. Tworzywa sztuczne zidentyfikowano w próbkach pobranych w różnych lokalizacjach w Europie, USA, a nawet w Arktyce.
Fakt, że wszystkie morza i oceany są pełne plastikowych śmieci stał się już powszechnie znany. Co roku kilka milionów ton plastikowych odpadów trafia do rzek i wód przybrzeżnych, skąd są dalej roznoszone po całej planecie. Ruch fal oraz promieniowanie słoneczne sprawia, że plastikowe śmieci są stopniowo rozkładane na coraz mniejsze fragmenty, aż zrobią się z nich ledwo zauważalne drobinki, które określane są mianem mikroplastiku.
Ten mikroplastik można znaleźć wszędzie. W ciągu kilku dekad ludziom udało się zanieczyści nim dosłownie każdy zakątek planety. Na oceanach tworzą się ogromne wyspy plastikowych odpadów, których rządy nie chcą zauważyć. Tworzywa sztuczne znajdywano w osadach morskich na dużych głębokościach, nawet na dnie Rowu Mariańskiego. Mikroplastik jest obecny w niemal wszystkich ekosystemach, jak planeta długa i szeroka. Trafił także do łańcucha pokarmowego zwierząt morskich i lądowych. Jest także w wodzie, którą spożywamy.
Do tej pory niewiele badań dotyczyło tego, w jakim stopniu mikroplastik trafia do atmosfery i jak daleko może zostać rozprzestrzeniony. Wykazały to badania przeprowadzone przez niemiecko-szwajcarski zespół naukowców z Centrum Helmholtza Badań Polarnych i Morskich. Wyniki ich prac zostały opublikowane na łamach pisma „Science Advances”.
Badacze wykazali, że cząsteczki mikroplastiku mogą być transportowane przez atmosferę na ogromne odległości, by następnie spaść na powierzchnię ziemi wraz z opadem atmosferycznym, głównie śniegiem. Analizy próbek śniegu pobranych z niemieckiej wyspy Helgoland, Bawarii, miasta Bremy, Alp szwajcarskich oraz z Arktyki potwierdziły wysokie poziomy plastikowych drobin we wszystkich próbkach, nawet w tych z odległych rejonów Arktyki.
– Widać wyraźnie, że większość mikroplastiku znalezionego w śniegu pochodzi z powietrza – powiedziała dr Melanie Bergmann, która kierowała badaniami. Jej hipotezę potwierdzają wcześniejsze badania przeprowadzone na ziarnach pyłku kwiatowego, w których eksperci potwierdzili, że pyłek ze średnich szerokości geograficznych jest transportowany wraz z powietrzem do Arktyki. Ziarna pyłku są mniej więcej tych samych rozmiarów co drobiny mikroplastiku. Podobnie rzecz wygląda z pyłem znad Sahary, który może pokonywać ogromne odległości liczące co najmniej 3500 kilometrów.
Najwyższe stężenie mikroplastiku odnotowano w próbkach zebranych w pobliżu wiejskiej drogi w Bawarii – 154 tys. cząstek na litr. Nawet śnieg w Arktyce zawierał do 14 400 cząstek na litr. Rodzaje znalezionych tworzyw sztucznych również różniły się znacznie w zależności od miejsca zebrania próbek. W Arktyce badacze głównie znaleźli kauczuk nitrylowy, akrylany i syntetyczne polimery używane w farbach, które są wykorzystywane do wielu zastosowań.
Ze względu na swoją odporność i szeroki zakres temperatur kauczuk nitrylowy jest często stosowany do produkcji uszczelek samochodowych czy ogumienia. Z kolei wspomniane farby używane są do pokrywania budynków, statków, samochodów i morskich platform wiertniczych. W pobliżu wiejskiej drogi w Bawarii próbki zawierały w szczególności różne rodzaje gumy, która jest stosowana w bardzo szerokim zakresie.
Stwierdzone w tych badaniach stężenia drobin plastiku są znacznie wyższe niż w badaniach przeprowadzonych przez innych naukowców. Może to wynikać z kilku powodów. – Po pierwsze, śnieg jest niezwykle wydajny, jeśli chodzi o wychwytywanie mikroplastiku z atmosfery. Po drugie, może to być spowodowane zastosowaną przez nas spektroskopią podczerwieni, która pozwoliła wykryć nawet najmniejsze cząsteczki – do wielkości zaledwie 11 mikrometrów – wyjaśnił dr Gunnar Gerdts, współautor badań.
Uczeni przeprowadzali badania poprzez topienie śniegu i wylewaniu uzyskanej w ten sposób wody na filtr. Pozostałości uwięzione na filtrze były następnie badane za pomocą mikroskopu na podczerwień. W zależności od rodzaju tworzywa sztucznego różne długości fal światła podczerwonego są pochłaniane lub odbijane. W ten sposób można ustalić, jaki rodzaj plastiku znajduje się na filtrze.
Inni eksperci sortują mikroplastiki uzyskane z próbek ręcznie pod mikroskopem, co może łatwo spowodować przeoczenie niektórych cząstek. Naukowcy z Centrum Helmholtza zastosowali metodę zapewniającą, że nic nie umknie w trakcie analiz. – Zautomatyzowaliśmy i znormalizowaliśmy tę technikę, aby wykluczyć błędy, które mogą wkraść się podczas korzystania z analizy ręcznej – przyznał Gerdts.
Eksperci są przekonani, że znaczna część mikroplastiku w Europie, a tym bardziej w Arktyce, pochodzi z atmosfery. – Ta dodatkowa droga transportu może również wyjaśnić duże ilości mikroplastiku, które znaleźliśmy w arktycznym lodzie morskim i głębokim morzu w poprzednich badaniach – zaznaczyła Bergmann.
– Do tej pory praktycznie nie było badań dotyczących stopnia, w jakim ludzie są narażeni na zanieczyszczenie mikroplastiku – powiedziała Bergman. Ponadto większość badań koncentruje się na tym, w jaki sposób zwierzęta lub ludzie absorbują mikroplastiki z tego, co jedzą. – Kiedy uświadomimy sobie, że duże ilości mikroplastiku mogą być również transportowane drogą powietrzną, naturalnie rodzi się pytanie, czy i ile plastiku wdychamy – dodała.
Do podobnych stwierdzeń, jeśli chodzi o transport drobin plastiku drogą powietrzną, doszli badacze z US Geological Survey. Analizował oni próbki wody deszczowej w Górach Skalistych pod kątem zanieczyszczenia azotem, ale to, co bardziej ich zainteresowało po analizie próbek, to mikroplastik.
W swoim raporcie uczeni napisali, że tworzywa sztuczne zidentyfikowano w ponad 90 procentach próbek wody deszczowej pobranych w ośmiu różnych miejscach, z których większość znajduje się między Denver a Boulder w Kolorado.
Naukowcy przyznali, że w próbkach z terenów miejskich zaobserwowano więcej włókien z tworzyw sztucznych niż z odległych, górzystych terenach, ale obecność drobin plastiku odnotowano także na wysokości 3159 metrów. Zespół znalazł głównie pasma plastiku wyglądające podobnie, jak mikrofibry z materiałów syntetycznych, które używane są do produkcji odzieży.
Źródło: Alfred Wegener Institute, USGS, fot. Oregon State University/ CC BY-SA 2.0/ Flickr