Przejdź do treści

Chrup, mlask, siorb? Arrgh! Trwają prace nad terapią mizofonii

Spis treści

U osób z mizofonią pewne dźwięki – np. mlaskania czy tupania – prowadzą do silnego gniewu, obrzydzenia, niepokoju. U dzieci pojawia się często agresja, a u nastolatków – dochodzi często do samookaleczania. – Mizofonii raczej nie da się całkiem wyeliminować, ale w ramach terapii można ją osłabić – mówi psycholożka i psychoterapeutka dr Marta Siepsiak.

Osoby z mizofonią doświadczają bardzo silnych emocji, kiedy słyszą specyficzne dźwięki, np. odgłosy mlaskania, siorbania, kroków, pisania na klawiaturze. Najczęściej chodzi o odgłosy wydawane przez ludzi – często związane z jedzeniem. Mizofonia dotyczy mniej więcej 5 proc. populacji.

Dr Marta Siepsiak tłumaczy, że dźwięki, o których tu mowa, są nieprzyjemne dla większości ludzi. Ale tylko u części osób odgłosy te wyzwalają tak gwałtowne emocje, sprawiają cierpienie i znacznie wpływają na życie. Część osób z mizofonią głośno wyraża swoje oczekiwania wobec otoczenia – np. upomina innych, żeby nie wydawali przykrych dźwięków, żeby zachowywali się kulturalnie. Jednak część osób z mizofonią te emocje bardziej kieruje na siebie: ma poczucie winy, boi się, że nie wytrzyma, że wybuchnie gniewem. I te właśnie osoby zdają się mieć wyższe objawy depresji i lęku.

– Zdecydowałam się badać mizofonię, bo sama ją mam. Zresztą podobnie, jak i niektóre inne wiodące badaczki mizofonii. I wiem, jak bardzo może utrudniać życie – zdradza dr Marta Siepsiak z Wydziału Psychologii UW.

Psycholożka dostała niedawno amerykański grant z Misofonia Research Fund (200 tys. dol.) na badania nad skutecznością psychoterapii poznawczo-behawioralnej mizofonii.

Dźwięki, do których nie da się przywyknąć

– Wszystko wskazuje na to, że mizofonię – choć jeszcze nie ma jej w oficjalnej klasyfikacji – należy traktować jako osobne zaburzenie. Wiadomo już, że nie da się jej tłumaczyć np. jako objawu ADHD, PTSD, OCD, fobii czy innych zaburzeń lękowych. Nie ma też naukowego powodu, żeby interpretować reakcje mizofoniczne jako ukrytą formę złości, np. na rodzica. Nie znam przypadków, że ktoś z mizofonią wyzdrowiał, choć nie mamy tutaj jeszcze pewnych danych. Można natomiast pracować nad tym, by jak najmniej przeszkadzała ona w życiu – zwraca uwagę dr Siepsiak.

Dr Siepsiak prowadziła już badania nad mizofonią – m.in. wśród dzieci. Z jej badań wynikło, że u większości maluchów z mizofonią (7-12 lat) w odpowiedzi na awersyjny dźwięk dochodzi do zachowań agresywnych – to np. krzyki, bicie, rzucanie rzeczami. Jeśli jednak chodzi o nastolatki (13-18 lat), to do agresji w odpowiedzi na dźwięk dochodziło już u niewielkiego odsetka młodzieży, ale za to aż połowa badanych samookalecza się w reakcji na dźwięki. Było to np. szczypanie się, drapanie, gryzienie się, wyrywanie włosów.

– Zdarzało mi się usłyszeć od rodzica, że dziecko miało kiedyś mizofonię, ale teraz już nie ma. A to mało możliwe. Jeśli to faktycznie była mizofonia, to zazwyczaj okazuje się, że nadal u tego dziecka jest, ale ono już inaczej to wyraża. Choć w odpowiedzi na dźwięk może nie krzyczy już na otoczenie, to często nadal krzyczy w środku – wyjaśnia psycholożka.

O ile w pracy terapeutycznej nad pozbyciem się fobii – np. przed pająkami, ciasnymi pomieszczeniami – najlepsze efekty daje odpowiednia i bezpieczna ekspozycja na bodziec, o tyle w mizofonii klasyczna terapia habituacyjna nie zadziała. – W niektórych rodzinach mawia się do dzieci albo partnera z mizofonią: „Jak sobie dużo posłuchasz, to się przyzwyczaisz”. A wiemy już, że reakcja mizofoniczna nie zniknie w ekspozycji na dany dźwięk. Wręcz przeciwnie – im częstsza ekspozycja na dany dźwięk, bez odpowiedniego przygotowania mentalnego i w warunkach stresu, tym jest zwykle gorzej – uważa badaczka.

Kontekst ma znaczenie

Co ciekawe, w mizofonii znaczenie ma nie tylko sam dźwięk, ale i jego kontekst – to, jak badany zinterpretuje źródło dźwięku. Marta Siepsiak we wcześniejszych badaniach sprawdzała już, czy osoby z mizofonią tak samo będą reagować na awersyjny dźwięk, jeśli mylnie go zinterpretują. Np. odgłosy mlaskania puszczano w zestawieniu z filmikiem pokazującym plaskanie rękami o błoto. W tym zmienionym kontekście, choć nadal widoczna była reakcja mizofoniczna, osoby z mizofonią reagowały na znienawidzony dźwięk z mniejszym napięciem. A to pokazuje, że jest tu przestrzeń do pracy terapeutycznej.

Dlatego w ramach nowego grantu badaczka będzie m.in. sprawdzać, jak na mizofonię wpłynie reinterpretacja poznawcza. Psycholożka z UW szuka dorosłych osób z mizofonią chętnych do udziału w badaniach.

– Technika przeformułowania poznawczego polega na tym, że próbujemy odczytać dźwięk w innym kontekście niż do tej pory, przeformułować go – wyjaśnia dr Siepsiak.

W ramach terapii poznawczo-behawioralnej psycholodzy np. oglądają z badanymi kłopotliwą sytuację z różnych perspektyw. Chodzi o to, by pacjent/klient zidentyfikował stresującą sytuację i przyjrzał się, jakie pojawiają się w nim wtedy myśli i emocje. Następnie pracuje się nad tym, by w głowie odnaleźć nowe spojrzenie na tę sprawę. Można np. próbować zmieniać w głowie kontekst dźwięku (np. uzmysłowić sobie, że ktoś nie mlaszcze po to, żeby nas zdenerwować), przekierować uwagę z denerwującego dźwięku na coś innego (np. na własny oddech), naśladować własną mimiką np. mlaskanie i wyobrazić sobie, że to nasze mlaskanie. Reakcja mizofoniczna nie zniknie całkowicie, ale można ją prawdopodobnie osłabić. Na to wskazuje wstępnie kilka badań przeprowadzonych w różnych ośrodkach na świecie.

– Widzę to też na moim przykładzie. Mnie w mizofonii zdecydowanie pomaga wiedza o tym, na czym to polega i jak sobie z tym radzić. Ciekawa rzecz – kiedy akurat intensywnie prowadzimy wywiady z osobami z mizofonią i się nasłucham wielu trudnych historii, to objawy mojej mizofonii na chwilę wzrastają. Jeśli jednak np. szukam awersyjnych dźwięków do eksperymentów – a więc nie zastanawiam się nad tym, jak okropnie ktoś mlaszcze, tylko analizuję cechy dźwięków – czy są zrozumiałe, ciche, głośne, ostre – mizofonia mi się obniża. Pomaga to, że zmienię kontekst tego odgłosu, np. przekieruję uwagę na inne aspekty dźwięków. To oczywiście wymaga pracy, w życiu codziennym efekt ten nie trwa w danej sytuacji bardzo długo, a mizofonia od tego nie znika, ale w obliczu braku możliwości pozbycia się mizofonii – to znacznie ułatwia życie – ocenia badaczka.

Osoby z mizofonią, które chciałyby sprawdzić na sobie skuteczność rozwiązań, nad którymi pracuje dr Siepsiak z zespołem, mogą się zgłaszać do udziału w badaniach. Tutaj więcej informacji.

Źródło: www.naukawpolsce.pl, Ludwika Tomala, fot. CC BY 2.0/ Flickr/ Travis Isaacs

Udostępnij:

lub:

Podobne artykuły

Powstała internetowa platforma do walki z wypaleniem zawodowym

Kleszcze afrykańskie Hyalomma są już obecne w Polsce

Naukowcy z UJ odkryli polimer o właściwościach przeciwgrzybiczych

Wyróżnione artykuły

Popularne artykuły