Dodano: 15 stycznia 2019r.

Pokrywa lodowa Antarktydy topi się coraz szybciej. Tempo utraty lodu wzrosło sześciokrotnie

Tempo topnienia pokrywy lodowej Antarktydy gwałtownie wzrosło w ciągu ostatnich czterech dekad. Obecnie Antarktyda traci ponad sześć razy więcej lodu każdego roku niż w latach 80. – wynika z nowych badań.

Antarktyda

 

Badacze dotychczas uważali, że topniejący lód Antarktydy pochodzi głównie z niestabilnej pokrywy lodowej Antarktydy Zachodniej. Nowe badania oparte o modele klimatyczne oraz analizę zdjęć satelitarnych wykonanych na przestrzeni ostatnich 40 lat wskazują, że uważana za odizolowaną w dużej mierze od skutków zmian klimatycznych pokrywa lodowa Antarktydy Wschodniej może również topić się szybkim tempie.

Wyniki badań opublikowano na łamach „Proceedings of the National Academy of Science”. Różnią się one od wyników dużych badań sprzed roku (więcej o ubiegłorocznych analizach w tekście: Topnienie Antarktydy w ostatnich latach gwałtownie przyspieszyło), ale jeśli się potwierdzą, to radykalnie zmienią kształt prognoz dotyczących samej Antarktydy oraz wzrostu poziomu mórz i oceanów.

 

Pokrywa lodowa Antarktydy Wschodniej ma 10 razy więcej lodu, niż jej szybko topniejąca, zachodnia sąsiadka. Pokrywa lodowa Antarktydy Zachodniej, której podstawa znajduje się poniżej poziomu morza, od dawna uważana jest za najbardziej podatna na zmiany klimatu. Dodatkowo ciepłe strumienie topią ją od spodu.

Według badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego, Irvine, Jet Propulsion Laboratory oraz holenderskiego Uniwersytetu w Utrechcie, Antarktyka odnotowała sześciokrotny wzrost rocznej utraty masy lodowej w latach 1979-2017. Przyspieszone topnienie spowodowało, że globalny poziom morza wzrósł w tym czasie o 14 mm.

- W miarę topnienia pokrywy lodowej Antarktydy w nadchodzących stuleciach spodziewamy się podwyższenia poziomu morza o wiele metrów – powiedział Eric Rignot z Uniwersytetu Kalifornijskiego, główny autor publikacji.

Rignot i jego koledzy przeprowadzili najdłuższą w historii ocenę masy lodu antarktycznego. Badanie objęło dane pochodzące z czterech dekad. Projekt był również rozległy pod względem geograficznym. Uczeni zbadali 18 regionów Antarktydy, a także okoliczne wyspy.

Dane wzięte pod uwagę w badaniu pochodziły ze zdjęć lotniczych o wysokiej rozdzielczości wykonanych przez NASA w ramach operacji IceBridge, danych satelitarnych pozyskanych od kilku agencji kosmicznych, modeli klimatycznych oraz z danych z satelitów programu Landstat, które od początku lat 70. zbierają informacje dotyczące m.in. pokrywy lodowej Antarktydy.

Zespół naukowców ustalił, że w latach 1979-1990 Antarktyda traciła średnio 40 gigaton lodu rocznie (gigatona to 1 miliard ton). Ale w latach od 2009 do 2017 pokrywa lodowa Antarktydy traciła już około 252 gigaton lodu rocznie. Tempo topnienia gwałtownie wzrosło w ciągu ostatnich czterech dekad. 

Jednak jak zaznaczył Rignot, jednym z kluczowych odkryć tego badania jest wspomniany już wkład Antarktydy Wschodniej w całkowitą utratę pokrywy lodowej Antarktydy w ostatnich dziesięcioleciach.

- Obszary Antarktydy Wschodniej w Ziemią Wilkesa na czele zawsze był ważnym uczestnikiem procesu utraty masy lodowej, już od lat 80., jak wykazały nasze badania – powiedział Rignot. - Ten region jest prawdopodobnie bardziej wrażliwy na zmiany klimatyczne, niż tradycyjnie zakładano. To niezwykle ważne, ponieważ posiada znacznie więcej lodu niż Antarktyda Zachodnia i Półwysep Antarktyczny razem wzięte - podkreślił.

Naukowiec dodał, że obszary, które tracą najwięcej lodu, sąsiadują z ciepłą wodą oceaniczną. Z kolei zmiany klimatu powodują, że wody oceanów ocieplają się najszybciej właśnie w tych regionach. Do tego badacze podejrzewają, że intensywne wiatry polarne mogą popychać coraz cieplejsze wody pod wschodnie rejony Antarktydy, co jeszcze pogorszy sytuację. Rosnąca siła tych wiatrów wynika częściowo z różnicy temperatur między Antarktydą a resztą świata, a wraz z postępowaniem globalnego ocieplenia, ta różnica prawdopodobnie jeszcze się nasili.

- Im dłużej patrzyliśmy na te zdjęcia, tym bardziej uświadamialiśmy sobie, że jest to bardzo delikatny system. Kiedy zostanie zdestabilizowany, nie będziemy mogli zatrzymać tego procesu - zaznaczył Rignot.

 

Źródło: University of California - Irvine, fot. Joe MacGregor / NASA