Dodano: 08 grudnia 2021r.

Niespodziewany efekt zanieczyszczenia mórz plastikiem

Przybrzeżne rośliny i zwierzęta znalazły niezwykły sposób na przetrwanie daleko od lądu. Wiele gatunków skolonizowało… odpady z tworzyw sztucznych. Nowym siedliskiem dla życia okazała się niespodziewanie Wielka Pacyficzna Plama Śmieci. Znajdują się na niej teraz gatunki, których nigdy nie spotykano tak daleko od lądu.

Niespodziewany efekt zanieczyszczenia mórz plastikiem

 

- Zmiany związane z plastikowymi odpadami w morzach i oceanach wykraczają daleko poza samo zjadanie ich przez zwierzęta. Okazuje się, że odpady stworzyły możliwość poszerzenia siedlisk gatunków przybrzeżnych – mówi Linsey Haram, główna autorka artykułu na temat zmian w morskiej biogeografii, który ukazał się w czasopiśmie „Nature Communications” (DOI: 10.1038/s41467-021-27188-6).

„Wyspy” plastikowych odpadów tworzą się, gdy prądy powierzchniowe kierują zanieczyszczenia z okolic wybrzeży w głąb oceanu. Tam śmieci zatrzymywane są przez inne prądy i z czasem się akumulują.

Na świecie istnieje co najmniej pięć podobnych „wysp” odpadów. Wielka Pacyficzna Plama Śmieci znajduje się między Kalifornią a Hawajami i zawiera najwięcej pływającego plastiku. Eksperci szacują, że może go być nawet 79 tys. ton, rozrzuconego na obszarze ponad 1,5 mln kilometrów kwadratowych.

Naukowcy wskazują również, że „plama śmieci” może być mylącym określeniem, bo na dużą część zanieczyszczeń składa się mikroplastik, którego nie można dostrzec gołym okiem. Teraz okazuje się, że razem ze śmieciami w głąb oceanu wciągane są także organizmy żyjące w rejonach przybrzeżnych.

Nowy, otwarty ocean

Autorzy opracowania nazywają te społeczności żyjące na śmieciach „neopelagicznymi”. Słowo pochodzi od „neo”, co oznacza „nowy” i „pelagial”, czyli fachowego określenia wód otwartego oceanu.

Naukowcy po raz pierwszy zaczęli podejrzewać, że gatunki przybrzeżne mogą wykorzystywać plastik do przetrwania na otwartym oceanie, po tsunami w Japonii w 2011 roku. Odkryli wtedy, że prawie 300 gatunków w ciągu kilku lat przepłynęło na szczątkach niemal cały Pacyfik. Jednak do tej pory potwierdzone obserwacje gatunków przybrzeżnych na plastiku pływającym na otwartym oceanie były rzadkością.

Sprawę postanowiła zbadać Linsey Haram, która połączyła siły z Ocean Voyages Institute, organizacją non-profit, która zajmuje się zbieraniem plastikowych zanieczyszczeń podczas wypraw żeglarskich. W badaniach wzięli też udział oceanografowie z Uniwersytetu Hawajskiego Jan Hafner i Nikolai Maximenko.

Zaletą Ocean Voyages Institute jest to, że ich żaglowce nie emitują zanieczyszczeń. - Wypłynięcie na środek oceanu łodzią napędzaną paliwem wymagałoby dużego zużycia energii. Dlatego używają statków żaglowych o dużej ładowności, aby usunąć tworzywa sztuczne z otwartego oceanu – zauważa Haram.

W 2020 roku założycielka Ocean Voyages Institute Mary Crowley i jej zespół zdołali zebrać rekordową ilość 103 ton tworzyw sztucznych i innych śmieci z północnego Pacyfiku. Część próbek wysłano do Haram, która przeanalizowała je w laboratorium zajmującym się gatunkami morskimi. Badaczka odkryła, że wiele przybrzeżnych gatunków - w tym ukwiały, wodorosty i obunogi - nie tylko przetrwało, ale wręcz rozkwitło na odpadach z plastiku.

Morze pytań

Dla naukowców zajmujących się badaniem mórz i oceanów samo istnienie tej „nowej społeczności otwartego oceanu” jest zmianą paradygmatu.

- Aż do teraz otwarty ocean nie nadawał się do zamieszkania przez organizmy przybrzeżne – mówi kierownik laboratorium morskiego Greg Ruiz. - Częściowo z powodu braku odpowiednich siedlisk, a częściowo dlatego, że jak się nam wydawało, była to pustynia pokarmowa – dodaje naukowiec.

Nowe odkrycie pokazuje, że obie koncepcje okazały się fałszywe. Plastik zapewnia siedlisko organizmom przybrzeżnym, które w jakiś sposób znajdują pokarm. Naukowcy wciąż spekulują skąd na pokarmowej pustyni może znajdować się odpowiednia ilość pożywienia.

Badacze zauważają też, że przybysze z wybrzeży mogą zakłócić rodzime ekosystemy oceaniczne, które przez tysiące lat pozostawały nienaruszone. Na otwartych wodach żyją dziesiątki gatunków, które również kolonizują pływające odpady. Nie wiadomo jak pojawienie się nowych przybrzeżnych „sąsiadów” może wpłynąć na ekosystem.

- Gatunki przybrzeżne bezpośrednio konkurują z tymi oceanicznymi – tłumaczy Haram. - Konkurują o przestrzeń. Konkurują o zasoby. I te interakcje są bardzo słabo rozumiane – dodaje.

Inwazyjne gatunki na plastiku

Rodzi to zagrożenie ze strony gatunków inwazyjnych. Po tsunami z 2011 roku naukowcy mogli obserwować jak organizmy z Japonii trafiły do Ameryki Północnej. Ogromne kolonie unoszące się przez lata na otwartym oceanie mogą działać jak rezerwuar organizmów, dający okazję do inwazji na nowe wybrzeża.

- Te inne wybrzeża to nie tylko obszary zurbanizowane, ale też bardziej odległe miejsca, rejony chronione, Wyspy Hawajskie, parki narodowe - wylicza Ruiz.

Naukowcy nadal nie wiedzą, jak powszechne są te „neopelagiczne” społeczności i czy mogą utrzymać się same lub czy w ogóle istnieją poza Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci. Wiadomo natomiast, że uzależnienie świata od plastiku wciąż rośnie. Badacze szacują, że łączna ilość odpadów plastikowych na świecie może osiągnąć ponad 25 miliardów ton do 2050 roku.

Biorąc pod uwagę coraz silniejsze i częstsze sztormy, które pojawią się na skutek zmian klimatu, autorzy spodziewają się, że jeszcze więcej plastiku trafi do mórz i oceanów. Co za tym idzie, kolonie przybrzeżnych stworzeń na otwartym morzu będą się prawdopodobnie powiększać. Zdaniem autorów nowych badań ten długo pomijany efekt uboczny zanieczyszczenia plastikiem może wkrótce przekształcić życie na lądzie i w morzu.

 

Źródło: Smithsonian Environmental Research Center, fot. Pixabay