Dodano: 02 listopada 2018r.

Karaluchy walczą niczym zawodnicy karate, by uniknąć losu zombie

Świat niektórych owadów może przypominać horror. Do filmów grozy doskonale pasują metody rozmnażania się osy szmaragdowej, której larwy żerują na żywym organizmie karaluchów amerykańskich. Naukowcom udało się zarejestrować widowiskową obronę karaluchów, podobną do ciosu karate, dzięki której mogą uniknąć losu zombie.

Karaluch walczący z osą

 

Samica osy szmaragdowej (Ampulex compressa) atakuje karalucha amerykańskiego (Periplaneta americana) wprowadzając do jego mózgu jad, który powoduje, że karaluch traci kontrolę nad swoim ciałem. Następnie osa składa w ciele karalucha jajo i zakopuje go żywcem. I choć karaczan mógłby się odkopać, to badacze nie zaobserwowali nawet oznak, by próbował.

Wykluta z jaja larwa żeruje na wnętrznościach karalucha pozostawiając go cały czas przy życiu, tworząc z niego coś na kształt żywego inkubatora. Sparaliżowany karaluch staje się żywym trupem, przyjmuje rolę pokarmu dla larw osy szmaragdowej.

 

Karaluchy uważano za bezbronne wobec ataków osy. Jednak okazuje się, że mają one sposób obrony, który może uchronić je przed losem zombie, ale trudno go było zaobserwować bez specjalnej, ultra-szybkiej kamery. Widowiskowe ciosy nogą karaluchów, podobne do ciosów karate, zaobserwował Ken Catania z Vanderbilt University. Opis tego zachowania został opublikowany na łamach pisma „Brain, Behavior and Evolution”.

Catania bada interakcje między drapieżnikami i ofiarami. Nagrał on imponującą kolekcję filmów, na których zarejestrował obronę karaluchów dostarczając pierwszego szczegółowego spojrzenia na to, jak karaluchy walczą.

Po pierwsze karaluch musi być czujny, by nie stać się żywym inkubatorem. W 28 z 55 ataków, które nagrał Catania w zamkniętej przestrzeni laboratoryjnej, karaluchy nie dostrzegały wystarczająco szybko zagrożenia. Osy potrzebowały średnio 11 sekund, by sparaliżować karaczana.

Osa potrzebuje dwóch uderzeń, by zmienić karalucha w żywy pokarm. Pierwsze ma na celu sparaliżować przednie odnóża przeciwnika. Oczywiście przy pomocy jadu. Następnie osa przewraca owada i poprzez gardło dociera do mózgu karaczana, w który dostarcza neurotoksynę i przejmuje kontrolę nad układem nerwowym. I właściwie sprawa jest już załatwiona. Karaluch zaczyna się czyścić, co prawdopodobnie jest efektem ubocznym jadu. Drugie użądlenie odbiera karaluchowi inicjatywę. Porusza się on tylko jeśli osa pociągnie go za czułki w odpowiednim kierunku.

Ale na nagraniach widać też sposób, w jaki bronią się karaczany. Jeśli owad jest wystarczająco czujny i dostrzeże osę wcześniej, zadaje jej mocny cios w głowę tylnym odnóżem. Zupełnie jak na filmach pokazujących mistrzów sztuk walki. Widowiskowy cios w głowę agresora skutkował w 63 proc. przypadków ataków os na dorosłych osobników. W przypadku młodych osobników prawie zawsze atak osy był skuteczny.

- Karaluch ma zestaw zachowań, które może zastosować, aby odeprzeć atak os szmaragdowych i uchronić się przed zamieniającym je w zombie pasożytem. To zaczyna się od tego, co nazywam pozycją "en garde", jak w szermierce – wyjaśnił Catania. - To pozwala karaluchowi przesuwać czułki w kierunku osy, dzięki czemu może śledzić zbliżający się atak i dobrze wycelować w głowę osy. To jeden z najbardziej skutecznych środków odstraszających. Osa po ciosie w głowę zwykle szuka mniej walecznego celu – dodał.

Atakująca osa potrzebuje ofiar, których system nerwowy nadal działa na tyle dobrze, by się poruszyć. W przeciwnym razie osa nigdy nie byłaby w stanie doprowadzić całego karalucha w bezpieczne miejsce, gdzie może go zakopać, by ten stał się zarówno domem, jak i pokarmem, dla jej młodych. Osa szmaragdowa wyewoluowała atak, którym podporządkowuje sobie karaczany tylko dwoma precyzyjnymi użądleniami.

 

Źródło: Vanderbilt University, Science News, fot. Catania Lab, Vanderbilt University