Dodano: 11 stycznia 2018r.

Australijskie ptaki drapieżne potrafią wykorzystywać ogień

Jak informuje „Journal of Ethnobiology”, australijskie ptaki drapieżne nauczyły się posługiwać ogniem. Z obserwacji wynika, że kilka gatunków ptaków celowo rozprzestrzenia pożar, by wypłoszyć potencjalną zdobycz.

Kania złotawa

Świadectwa zebrane w "Journal of Ethnobiology" opisujące w dużym stopniu nieznane zachowanie ptaków zebrał ornitolog Bob Gosford z Central Land Council w Alice Springs. Gosforda zainspirowały doniesienia o ptakach rozprzestrzeniających pożary pochodzące od Aborygenów. Choć wielu ekspertów nie dawało im wiary.

Pierwsze opisy takiego zachowania ptaków pojawiły się w książce wydanej w 1964 roku „I, the Aboriginal” napisanej przez Douglasa Lockwooda. Publikacja ta jest historią życia Phillipa Waipuldanya Robertsa – lekarza pracującego na terenach północnej Australii. „Widziałem jak sokół chwyta w szpony tlący się patyk i upuszcza go kilkaset metrów dalej na skrawku suchej trawy. Potem wraz z innymi osobnikami czekał na spłoszone gryzonie i jaszczurki” – tak opisuje Lockwood relacje lekarza.

Umiejętność, którą dotychczas przypisywano wyłącznie ludziom, zaobserwowano u trzech gatunków: kani czarnej (Milvus migrans), kani złotawej (Haliastur sphenurus) i u sokoła brunatnego (Falco berigora).

Choć informacja ta może wydawać się zaskakująca, to wśród Aborygenów istnieje wiele historii dotyczących australijskich ptaków drapieżnych używających ognia. Ptaki te nie rozpalają ognia, ale potrafią wykorzystać zaistniałe pożary. Świadkowie niejednokrotnie widzieli, jak przenoszą one w szponach lub dziobach tlące się gałązki i zrzucają je na tereny, często oddalone o setki metrów od trawionych ogniem lasów czy zarośli.

Jak twierdzą badacze, osobniki tych trzech gatunków gromadzą się w dużej liczbie wokół pożarów. Ich taktyka polega na przenoszeniu płomieni przez przeszkody, których ogień sam nie pokona – chociażby na drugą stronę rzeki. Następnie czekają aż pożar się rozprzestrzeni i wypłoszy z zarośli mniejsze ptaki, gryzonie czy jaszczurki, które padają ich ofiarami.

Jedno ze świadectw pochodzi od strażaka Dicka Eussena, który był w ekipie walczącej z pożarem buszu na północy Australii. Opisuje on, jak w pewnym momencie grupa strażaków zdała sobie sprawę, że pożar rozprzestrzenił się po drugiej stronie jezdni. Strażacy zobaczyli wtedy sokoła siedzącego na drzewie i trzymającego w szponach tlącą się gałązkę. Eussen dodaje, że musieli zgasić w sumie siedem nowych pożarów zapoczątkowanych przez ptaki.

- Nie odkryliśmy niczego nowego. Aborygeni wiedzieli o tym od tysięcy lat – powiedział Mark Bonta z Penn State Altona, który współpracował z Gosfordem.


 
Źródło: National Geographic, New Scientist, fot. CC BY-SA 2.0/ Jim Bendon/ Wikimedia Commons