Dodano: 02 czerwca 2017r.

Donald Trump odrzuca paryskie porozumienie klimatyczne

Prezydent Donald Tramp zapowiedział, że Stany Zjednoczone wycofają się z porozumienia klimatycznego zawartego w 2015 roku w Paryżu. Porozumienie zobowiązuje sygnatariuszy do działania na rzecz ograniczenia wzrostu średniej temperatury na świecie.

Donald Trump

 

- Poczynając od dzisiaj, USA całkowicie wstrzymują wprowadzanie w życie niewiążącego porozumienia paryskiego oraz drakońskich finansowych i gospodarczych obciążeń, jakie umowa ta nakłada na nasz kraj. Wycofujemy się. Zaczniemy renegocjować i zobaczymy, czy będzie lepsza umowa. Jeśli się uda, to świetnie. Jeśli nie, to też dobrze – powiedział wczoraj Trump.

Trump mówił też, że porozumienie z Paryża przynosi korzyści wyłącznie innym krajom, a nie Stanom Zjednoczonym i że podobne porozumienie można zawierać tylko na warunkach uczciwych dla USA. Stwierdził też, że wycofanie się Stanów Zjednoczonych z porozumienia nie będzie miało wielkiego wpływu na klimat.

- Wypełniając swój uroczysty obowiązek ochrony Ameryki i jej obywateli, Stany Zjednoczone wycofają się z paryskiego porozumienia klimatycznego – powiedział prezydent Trump.

Trump jeszcze w kampanii wyborczej zasłynął z wypowiedzi negujących zmiany klimatu podczas kampanii prezydenckiej w USA. Najbardziej znana to ta, w której mówił, że „zmiany klimatu to oszustwo wykreowane przez Chiny, by zmniejszyć konkurencyjność amerykańskiego przemysłu”.

W grudniu 2015 roku w Paryżu 195 krajów świata zgodziło się przyjąć i wdrożyć porozumienie o ograniczeniu zmian klimatycznych. To pierwsze takie porozumienie w historii przyjęte przez tak duże grono. Do tego przez największych trucicieli na naszej planecie – USA, Chiny oraz Indie. Ogólne postanowienie mówi, o zredukowaniu emisji gazów cieplarnianych oraz utrzymaniu wzrostu globalnej temperatury (bo zatrzymać się nie da) na znacznie niższym poziomie niż 2 st. Celsjusza, a najlepiej maksymalnie 1,5 st. Celsjusza w porównaniu z czasami sprzed rewolucji przemysłowej w XVIII w.

Postanowienia szczytu przyjęto z ogromnym zadowoleniem w środowiskach naukowych oraz ekologicznych. Do tej pory porozumienie zostało ratyfikowane przez 147 krajów. Waszyngton dokonał tego we wrześniu ubiegłego roku. Stany Zjednoczone, według szacunków podanych na szczycie w Paryżu, mają blisko 18 procentowy udział w globalnej emisji gazów cieplarnianych. Większym trucicielem są jedynie Chiny z globalnym udziałem emisji sięgającym nieco ponad 20 proc. Porozumienie ma wejść w życie w 2020 roku i ma kontynuować wcześniejszą konwencję w sprawie zmian klimatu - tzw. protokół z Kioto.

Na mocy porozumienia powołano także fundusz, który mają zasilać kraje rozwinięte. Łączna kwota ma wynieść 100 miliardów dolarów i ma zostać przekazana państwom rozwijającym się. Pomoc ta ma wspomagać inwestycje ograniczające emisję gazów cieplarnianych. Kwota ta do 2025 roku ma ulec zwiększeniu. Według postanowień szczytu sygnatariusze mają co pięć lat od wejścia porozumienia w życie składać sprawozdanie ze swoich działań na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.

Decyzja Trumpa spotkała się z powszechną krytyką. „To smutny dzień dla globalnej społeczności, gdy kluczowy partner odwraca się od walki o zmiany klimatyczne. UE głęboko żałuje jednostronnej decyzji o wycofaniu USA z umowy paryskiej" - napisał unijny komisarz ds. klimatu Miguel Arias Canete.

- To duży błąd Donalda Trumpa. Będzie miał on konsekwencje dla USA oraz dla całej planety. Nie mamy planu B, bo nie mamy planety B – powiedział z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron. Podobnie brzmi oświadczenie wydane przez rząd Niemiec. "Kto wypowiada paryskie porozumienie klimatyczne, ten zamyka drogę do wzrostu gospodarczego i narusza fundamenty życia przyszłych pokoleń" – można przeczytać w dokumencie opublikowanym przez Berlin.

Po decyzji Trumpa z funkcji doradcy Białego Domu zrezygnował szef Tesli i SpaceX Elon Musk. „Opuszczam Radę Prezydencką. Zmiany klimatu są realne. Wycofanie się z porozumienia paryskiego nie jest dobre dla Ameryki oraz dla całego świata” – napisał Musk na Twitterze.

Jednak jak zauważają eksperci, w USA każdy stan ma dużą swobodę we wprowadzaniu regulacji prawnych i decyzje Trumpa nie muszą być wiążące dla całych Stanów Zjednoczonych. Część stanów na własną rękę wprowadza zmiany na rzecz ochrony środowiska i ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Przykładem może być Kalifornia, gdzie do 2030 roku połowa energii ma być pozyskiwana z odnawialnych źródeł.

 

Źródło: CNN, New York Times, fot. Gage Skidmore/Flickr